𝘁𝗷𝘂𝗴𝗼𝘁𝘄𝗮̊

145 8 27
                                    



nie wiem co napisać na wstępie. . .
piszę aktualnie song-shoty z hattercrow?
jakby

kogo to obchodzi?

?

**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ start ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*




𝔟𝔞𝔯𝔟𝔞𝔯𝔞  od pewnego czasu bardzo przybliżała się do Eda. Zachowywała się, jakby ten był dla niej ważny, a okularnik głupio temu ulegał, chociaż w sumie można spokojnie powiedzieć, że jedynie głupio tę uległość udawał. 

Po tym, jak odciął dłoń Tabithcie, uznał, że musi jakoś wkupić się w łaski tej trójki, szczególnie, że gdyby tego nie zrobił, niebezpieczeństwo groziłoby nie tylko jemu, ale też kobiecie, którą kochał.

Ed tłumaczył, że to wszystko wina Oswalda, i mimo, że początkowo nikt nie był pozytywnie nastawiony, skończyło się na tym, że okularnik wypił razem z nimi kilka drinków.

Zostawił Laurę z Oswaldem, w Cane Chemicals, nie mówiąc nic pozostałej trójce. Tymczasem pingwin wraz z Nox, rozmawiali o wielu rzeczach, bo kobieta miała taki dar, że potrafiła uspokoić, nawet najbardziej zdenerwoanych i przerażonych ludzi. Tak jak teraz.

— Laura, nie musisz tego robić, możesz mnie wypuścić, przecież ja robiłem to dla niego — mówił drżącym tonem

— ja nic ci nie zrobię. Po prostu czekam, aż Ed tu przyjdzie, i będę mogła wrócić do siebie. — westchnęła.

— Wypuść mnie, ja się zmienię. — łzy zbierały się w jego jasnych oczach.

— Chciałeś mnie zabić, wiesz o tym? — mówiła. . . stanowczo za spokojnie.

Słysząc przed wejściem do fabryki odgłosy zatrzymywanego auta, wstała, i omijając Oswalda, poszła w kierunku okularnika, który również zaczął kierować się w jej stronę.

— dziękuję, że chwilę go popilnowałaś. Możesz już iść. Ja wrócę za jakieś. . . czterdzieści trzy minuty. — posłał jej ciepły uśmiech, na co ta jedynie odparła cichym pomrukiem i wyszła z fabryki, ze spuszczoną głową.

Laura nie wnikała w to, co stanie się z Oswaldem. Jeśli miałaby być szczera, nie zależało jej na tym jakoś szczególnie.

— Oswald, dlaczego chciałeś odebrać mi to, co kocham? — spytał Ed, gdy Oswald zaczął się szarpać.

— zrobiłem to, bo cię kocham — odkrzyknął czarnowłosy. Ton jego głosu wskazywał na fakt, że jest bliski płaczu. Tak bardzo nie chciał umierać, tak bardzo bał się końca.

— jakbyś zabił to nie żył byś o wiele wcześniej. — mruknął wściekły.

Nie czekając na tłumaczenia jasnookiego, zaczął powoli tłumaczyć mu sposób, w jaki umrze.

Gdy wszystko zostało wyjaśnione, Ed wyszedł, zostawiając Oswalda na pastwę losu.

Edwarda nie interesował fakt, co teraz stanie się z Pingwinem. Jego serce nie czuło już za wiele, a na pewno nic do osoby, która chciała pozbawić go miłości.

Wrócił do niej, do swojej Laury, która każdego dnia budziła się z poczuciem, że każdy ranek będzie tak samo ponury jak ten poprzedni, a każdy wieczór będzie miał w sobie tyle samotności, ile nie powinno być w życiu dziewczyny, która ma chłopaka.

— cześć, kochanie — podszedł do kobiety, i objął ją ramionami, na co ta odparła tylko cichym pomrukiem.

Przytulali się chwilę, po czym okularnik puścił ją.

pineapples in my head » edward nygma «Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz