Trochę sielankowy dzisiaj ten rozdział, niech będzie miło, póki może hihi 😇😇😇
Harry był z siebie naprawdę zadowolony, że odepchnął Louisa, kiedy rano sam doprowadzał się do całkiem dobrego orgazmu, ale jego mąż zdecydowanie na to zasłużył. Trzeba było nie zachowywać się jak ostatni cham. A potem była wycieczka i on oczywiście nie był w stanie nie prowokować i denerwować Louisa. Może tylko trochę flirtował z fanami, którzy czasem podchodzili do niego, prosząc o zdjęcie i autograf, a kiedy Niall robił mu zdjęcia, robił jak najbardziej seksowne pozy, oczywiście tylko, kiedy szatyn patrzył, na reszcie zdjęć, zwłaszcza tych wspólnych z blondynem, wyglądał jak idiota, robiąc głupie miny.
Chodzili szlakami jednego z parków narodowych i Harry bawił się tam naprawdę dobrze, najprawdopodobniej dlatego, że miał przy sobie swojego najlepszego przyjaciela, gdyby nie on, na pewno by marudził, że jest zmęczony.
Louis i Liam trzymali się trochę z tyłu, rozmawiając o czymś, w co Harry zupełnie nie wnikał, ale kiedy wreszcie dotarli z Niallem na jakiś szczyt, po prostu ułożył się na trawie, bo dopiero wtedy dotarło do niego, jak był wykończony. Horan usiadł obok niego.
– Ładnie – powiedział, wpatrując się w krajobraz.
– Nie najgorzej – odpowiedział Harry, podnosząc się do siadu i ściągając plecak, żeby wyciągnąć z niego butelkę wody.
Louis obserwował tamtą dwójkę, która już mogła odpocząć, on z Liamem chyba się starzeli, bo już nie potrafili dotrzymać im kroku, ale jeszcze chwila i oni też odpoczną.
Wyciągnął z kieszeni telefon, który nagle zaczął dzwonić i zerknął szybko na Liama.
– Idź, zaraz dołączę, tylko odbiorę – powiedział.
Payne pokiwał głową i Louis zatrzymał się. Wolał nie rozmawiać z Zaynem przy jego byłym chłopaku. Odczekał chwilę, po czy odebrał i zatrzymał się na ścieżce.
– No co jest? – zapytał od razu.
– Loucyfer, gdzie ty, kurwa, jesteś? – usłyszał głos Malika. – W piekle? Byłem u ciebie i odbiłem się od klamki.
Louis uśmiechnął się mimowolnie. Cały Zayn.
– Jestem na wakacjach z Harrym – odpowiedział.
– Och, czyli przeszkadzam w ciągłym ruchanku, no trudno, zobaczymy się, jak wrócicie.
Louis uniósł brwi. Czyżby Zayn miał mu coś ważnego do powiedzenia? Tak brzmiał, a przynajmniej on miał takie wrażenie.
– A to coś ważnego? – zapytał od razu.
– Nie, po prostu stęskniłem się za wkurwianiem cię i pomyślałem, że cię odwiedzę – odpowiedział Zayn, na co Louis od razu przewrócił oczami.
– Dam ci znać jak wrócimy, myślę, że pod koniec następnego tygodnia i wpadniesz do nas, Harry na pewno zrobi jakieś dobre żarcie.
Zayn zaśmiał się krótko.
– Przekonałeś mnie, na żarcie Harry'ego zawsze warto czekać – stwierdził. – Nie będę wam przeszkadzał, pieprzcie się, na razie, stary – dodał i rozłączył się od razu.
Louis zmarszczył lekko brwi, miał wrażenie, że Zayn chciał o czymś porozmawiać, ale to była jedna z tych rozmów, które nie nadawały się do omawiania przez telefon. Będzie musiał poczekać, żeby się tego dowiedzieć. Wepchnął telefon do kieszeni i znowu ruszył pod górę, wyłapując przy okazji, że Harry odwrócił się szybko, kiedy ich spojrzenia się spotkały, więc był przekonany, że go obserwował. Dogonił Liama, który był kawałek przed nim.
CZYTASZ
We can learn to love again [Larry]
Fanfiction[[ Love you like a love song - część 3 ]] Louis Tomlinson - znany piosenkarz, wyoutowany gej, prywatnie spełniony i kochający mąż. Harry Styles - wchodząca gwiazda muzyki biegająca wszędzie z tęczową flagą, może odrobinę ekscentryk, oczko w głow...