Louis wreszcie miał trochę wolnego od programu, aż do końca września, kiedy miał lecieć na Ibizę, żeby nagrać tam etap domu jurorów i na szczęście będzie tam z Liamem, z czego okropnie się cieszył, co prawda miał tam być ktoś jeszcze, ale szczerze powiedziawszy, zapomniał kto. Najważniejsze, że będzie miał przy sobie Payne'a.
W tym roku znowu dostał grupę chłopaków, ale tym razem nie zamierzał z nikim romansować, bądź co bądź, tamten jeden raz też wyszedł nieplanowany, ale wtedy sytuacja była zupełnie inna. Do tego był trochę zdezorientowany nowymi etapami w programie, ale jakoś przez nie przebrnął, chociaż nie miał pojęcia, co wtedy robić. Nie interesował się tym, odkąd odszedł stamtąd. Był tam kiedyś tylko raz, jako gość, żeby zaśpiewać swoją piosenkę, a tak całkowicie odciął się od tego. Trudno się dziwić, bo nie miał z tym programem dobrych wspomnień i sam się czasem zastanawiał, co on tam teraz, do cholery, robił. Joel miał głupsze pomysły od niego.
W każdym razie wracał właśnie do swojego domu w Los Angeles, licząc na to, że zastanie tam swojego męża, którego nie widział już od jakiegoś czasu, a który był jeszcze bardziej zapracowany niż on. Harry piął się bardzo szybko na szczyt sławy, a on jak najbardziej się z tego cieszył. Młodszy był rozchwytywany, a tłumy nastolatek wzdychały do jego zdjęć albo mdlały na jego widok.
Zapłacił taksówkarzowi, kiedy ten zatrzymał się przed jego domem i wysiadł z auta, po czym zabrał wszystkie swoje bagaże, których trochę się nazbierało i ruszył w stronę domu. Otworzył sobie drzwi, ale w środku panowała śmiertelna cisza.
– Harry? – odezwał się, jednak nikt mu nie odpowiedział.
Zaniósł więc swoje bagaże na piętro, a następnie wrócił do kuchni, żeby coś zjeść i uśmiechnął się, widząc przyczepioną kartkę na drzwiach lodówki.
Obiad masz w lodówce, mam wywiad, najprawdopodobniej wrócę wieczorem – przeczytał, a do tego było dołączone małe serduszko.
W takim razie zobaczy, co też mąż przygotował dla niego dobrego, a potem zajmie się pisaniem. Miał już prawie dwie piosenki na drugą płytę i powinien zacząć myśleć nad jakimiś melodiami do nich. Co prawda miał w głowie jakiś zalążek, ale tu chodziło o całość.
Otworzył lodówkę, gdzie znalazł curry z krewetkami, nałożył sobie trochę, wziął jakąś butelkę z piciem i wyszedł z tym na taras, tylko na chwilę wrócił jeszcze do domu, żeby wziąć z pokoju jakąś gitarę i poszedł komponować. Usiadł wygodnie, wyciągając z kieszeni telefon i zaczynając analizować tekst, jednocześnie skupiając się na tym, co miał na talerzu. Starał się wymyślić jakąś melodię pasującą do słów, ale jak na razie nic nie przychodziło mu do głowy, liczył jednak, że to właśnie dzisiaj będzie ten dzień, a raczej popołudnie. Niedługo mógł się też doczekać swojego męża.
Siedział tak dłuższą chwilę, kiedy ktoś zaczął dobijać mu się do drzwi, więc wstał niechętnie i poszedł otworzyć. Przez chwilę pomyślał, że to był Harry, który zapomniał kluczy, ale to było przecież nierealne.
– Cześć, Loucyfer – usłyszał.
– Cześć, stary – odpowiedział, wpuszczając Zayna do środka. – Masz wyczucie, niedawno wróciłem.
Malik spojrzał na niego zaskoczony.
– Skąd? – zapytał. – Nic o tym nie wiem.
– Z Londynu – powiedział szatyn. – Wiesz, program. Weź sobie coś z kuchni i przyjdź na taras.
Zayn od razu pokiwał głową i poszedł do kuchni, wyciągnął kilka rzeczy z lodówki i poszedł z tym do Louisa, który siedział już na dworze i wygrzewał się w przyjemnym słońcu.
CZYTASZ
We can learn to love again [Larry]
Fanfiction[[ Love you like a love song - część 3 ]] Louis Tomlinson - znany piosenkarz, wyoutowany gej, prywatnie spełniony i kochający mąż. Harry Styles - wchodząca gwiazda muzyki biegająca wszędzie z tęczową flagą, może odrobinę ekscentryk, oczko w głow...