* Chapter 28 *

956 84 22
                                    

Przepiękna piosenka od Nialla na dzisiaj, a tłumaczenie oczywiście tekstowo, zbyt leniwa jestem...





Louis odwiózł Harry'ego i Nialla na lotnisko, chcąc pomóc im z walizkami i otrzymując jednocześnie od swojego męża obietnicę zobaczenia się za kilka dni w Londynie. Zastanawiał się trochę nad tym, ale może Harry faktycznie zrozumiał to, jak ostatnio się zachowywał. Miał taką nadzieję. Nie zdążył jednak nawet wyjść z lotniska, kiedy zaatakował go tłum dziennikarzy i on nawet nie miał pojęcia, skąd się tutaj wzięli. Chciał ich jakoś wyminąć, przepychając się przez nich, nawet nie wpadł na to, żeby wziąć ze sobą jakiegoś ochroniarza, starał się nie słuchać pytań, ale to jedno sprawiło, że nie był w stanie milczeć.

– Czy w tym roku jako juror też masz zamiar wdać się w romans z jakimś uczestnikiem? – zapytała jakaś kobieta, przez co zatrzymał się gwałtownie i spojrzał na nią.

Pierwsze, o czym pomyślał, to to, że to właśnie Simon ich nasłał, bo skąd mieli wiedzieć, że w ogóle był na Ibizie. No dobra, może i mogli, kiedy Harry i Niall dodawali mnóstwo zdjęć, czuł jednak, że to nie oni, a właśnie Simon stał za ich pojawieniem się. Po pierwsze skąd wiedzieliby, że w ogóle będzie dzisiaj na lotnisku i to o tej porze, po drugie, przecież ostatnio właśnie o tym rozmawiali. Cowell atakował go i zabraniał jakichkolwiek romansów z uczestnikami, grożąc mu, że tym razem to upubliczni, na co szatyn jedynie zareagował śmiechem, jego mąż był wystarczająco dobry w łóżku i nie musiał szukać żadnych przygód, tamten jednak pewnie i tak nie był w stanie tego zrozumieć.

– Może jeszcze to do was nie dotarło, ale mam męża – warknął do niej.

– Którego oczywiście poznałeś w jednej z edycji X Factora – powiedziała kobieta.

– A który był wtedy dzieckiem, lepiej nadrób informacje, kiedy zacząłem się z nim spotykać, jak chcesz jeszcze pracować w tym fachu – odpowiedział jej, szukając na jej ubraniu czy sprzęcie loga brukowca, dla którego pracowała, a kiedy je znalazł, znowu zaczął się przepychać przez tłum, chcąc jakoś dotrzeć do samochodu i ignorując kolejne padające pytania.

Nikt nie miał pojęcia, co dokładnie się wtedy stało, więc był święcie przekonany, że musiała być opłacona przez kogoś, a tym kimś bez wątpienia był Simon. Zaczynał mieć go dość. Może jednak niepotrzebnie zgodził się na ten program?





– Harry – zagadnął Niall, kiedy dotarli na miejsce.

– Co tam, stary? – zapytał od razu brunet.

– Chciałbym się z czymś ciebie doradzić.

Harry spojrzał na niego trochę zdziwiony.

– Co jest?

– Napisałem coś ostatnio i... – zawahał się Niall. – No wiesz, potrzebuję się doradzić.

– Jasne, pewnie, pokaż to – powiedział.

– Mam to w głowie, muszę ci to zagrać – odpowiedział mu Niall.

– Och – zająknął się Harry nadal lekko zdezorientowany. – No dobra. Myślę, że w hotelu mają jakieś sprzęty, przecież organizują tu różne rzeczy. Zapytamy, na pewno nam pozwolą, a potem pojedziemy na plan, bo mój reżyser dostaje pewnie białej gorączki, dziwny człowiek – zaśmiał się.

Blondyn również się roześmiał, po czym wyszli z pokoju. Nikt nie miał problemu z tym, że zajmowali go wspólnie, przynajmniej nie oni, a opinie ludzi ich nie obchodziły. Tyle razy spali w jednym łóżku po latach znajomości, chociaż tutaj akurat mieli dwa osobne, które też nie wiadomo czy wykorzystają. Zjechali windą na sam dół, a tam od razu zagadnęli kogoś z obsługi. Niall potrzebował fortepianu, a że byli znani i bogaci, to nikt nawet nie robił problemów. Zaprowadzili ich do jakiejś sali, a blondyn nakazał temu chłopakowi wrócić za kilka minut, nie potrzebowali dużo czasu, przecież to była tylko jedna piosenka.

We can learn to love again [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz