* Chapter 32 *

877 87 35
                                    

No i wróciłam. Ktoś się stęsknił?

Edit - zapomniałam wstawić zdjęcie 😂




Louis nie był chętny na terapię, którą zafundował mu Joel, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że była mu naprawdę potrzebna. Wszedł do gabinetu zostawiając tę dwójkę na korytarzu i przywitał się z czekającą na niego w środku kobietą, która od razu wskazała mu miejsce na wprost siebie. Poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku. Znowu przez to przechodził i znowu sytuacja była bardzo podobna. 

Zayn czekał na korytarzu, bijąc się z myślami. Zastanawiał się już nad tym w domu, ale chyba naprawdę powinien to zrobić. 

– Zaraz wrócę – powiedział, wstając i po chwili wyszedł na zewnątrz. Tam jeszcze przez chwilę gapił się telefon, zastanawiając się nad tym czy miał to zrobić, czy powinien raczej nie ingerować, ale on chyba i tak siedział już w tym po uszy. 

Wybrał numer i czekał, aż osoba po drugiej stronie odbierze. 

– Tak, Zayn? – usłyszał po kilku sygnałach, które wydawały mu się wiecznością, a jego żołądek ścisnął się od razu, kiedy usłyszał ten dobrze znany mu głos. 

– Cześć, Liam. Wiem, że nie rozmawiamy i nawet nie powinienem zawracać ci głowy, ale... – zawahał się. 

– Tak? – zapytał tamten. 

- Chodzi o Louisa i Harry'ego, ponoć się rozwiedli. Lou jest zalany w trupa, chociaż w sumie teraz trochę wytrzeźwiał, ale zabraliśmy go z Joelem na terapię. 

– Czekaj... Co? – zapytał zaraz Liam i odruchowo zerknął na chłopaka siedzącego w jego gabinecie razem z Rosie. – Nie żartuj sobie.

– Nie żartuję – odpowiedział Malik i zaczął opowiadać mu całą historię, którą do tej pory poznał. 

Liam słuchał go, z każdą chwilą będąc coraz bardziej zszokowany. Nie mógł w to uwierzyć, przecież znał tę dwójkę i wiedział, jak bardzo się kochali, poza tym Harry siedział tutaj, przed nim i wyglądał tak normalnie. Skoro rozstał się z Louisem, to czy nie powinien właśnie zalewać się łzami? Wysłuchał dokładnie tego, co Zayn miał mu do powiedzenia, po czym pożegnał się z nim i od razu spojrzał na Harry'ego. 

– To prawda, że rozwiodłeś się z Louisem? 

– Co zrobił? – zapytała Rosie, zanim Harry zdążył skleić jakiekolwiek zdanie. 

Payne podniósł rękę, uciszając ją i nie odrywając wzroku od młodszego chłopaka. 

– Tak czy nie? 

– Prawie – odpowiedział Harry. – Co prawda podpisał papiery rozwodowe, ale muszę zajrzeć z tym jeszcze do mojego prawnika. 

– Słucham? – odezwała się znowu Rosie, uderzając go mocno w ramię. – Żarty sobie stroisz? Nie mogłeś rozstać się z Louisem. Co to w ogóle za chory pomysł? Dlaczego to zrobiłeś? 

– Mogłem i właśnie to zrobiłem, a ty przestań w końcu wpierdalać się w moje życie – odpowiedział Harry ze złością, po czym wstał i spojrzał na Liama. – To wszystko na dzisiaj? – zapytał, jednak nie czekał na odpowiedź, odwrócił się na pięcie i wyszedł z gabinetu, w którym siedzieli we trójkę. 

Wcale nie było mu żal, że tak się wobec nich zachował. Miał po prostu dość tego, że jego przyjaciele ciągle wściubiali nos w nie swoje sprawy, to była jego decyzja i tak właściwie Louisa też, skoro podpisał te cholerne kartki. A skoro już o nich mowa... 

Wyciągnął telefon z kieszeni, kiedy przeszedł przez korytarz i wszedł do windy. Musiał umówić się na spotkanie ze swoim adwokatem i pewnie, niestety, ściągnąć tutaj Louisa jeszcze na kilka dni, żeby ten cały rozwód nabrał mocy prawnej. Pewnie będą musieli jeszcze coś podpisać, a on chyba wolał mieć to jak najszybciej za sobą. Co prawda zmarudził kilka dni na ubolewaniu nad tym, co się stało, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że wcale nie powinien się tym załamywać, to szatyn niedługo zobaczy, co stracił. 





We can learn to love again [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz