Wysłali mi Haroldową torbę. 3 i pół miesiąca... Teraz nasuwa się pytanie - kiedy dotrze do Polski?
Harry przez tydzień był w szpitalu, a przez kolejny mieszkał u Rosie i zbierał się na odwagę, żeby pojechać do Louisa. Wiedział, że był w Los Angeles i wiedział te wszystkie rzeczy, o których donosił mu Niall, dlatego jeśli nie przeprosić, to chciał mu chociaż podziękować, że zajął się tą całą sprawą. Oficjalnie Harry wyjechał na wakacje, Liam się tym zajął, wrzucając nawet do sieci kilka jego starych zdjęć, których nikt jeszcze nigdy nie widział i Styles był mu za to naprawdę wdzięczny.
A jeśli chodziło o Liama, Nialla i Zayna...
Cóż, Harry nie chciał mieszkać u nich, kiedy randkowali, wolał się pomęczyć trochę z Rosie.
W końcu wziął głęboki oddech i zmusił się do wstania z kanapy. Rosie nie było, była w pracy, ale doszedł do wniosku, że w końcu powinien tam iść. Im szybciej będzie miał to z głowy, tym lepiej. Zamówił taksówkę i ubrał się w tym czasie w coś odrobinę bardziej wyjściowego. Wolałby się przejść, ale przecież go tutaj nie było, musiał się ukrywać.
Zarzucił kaptur na głowę, kiedy wyszedł z mieszkania i tak wsiadł do taksówki, podał mężczyźnie adres, pod który ma jechać i z każdym przejechanym metrem bał się coraz bardziej. Miał ochotę nawet powiedzieć taksówkarzowi, żeby zawrócił, ale w końcu musiał to zrobić, prawda? Zamknąć tę część swojego życia, bo przecież, choćby nie wiadomo, co się działo, Louis nie przyjmie go z powrotem. Mimo to gdzieś w środku miał takie małe marzenie, że mu wybaczy, ale to było całkowicie nieprawdopodobne, nie po tym wszystkim, co Harry zrobił w ciągu ostatnich kilku tygodni.
Kiedy dotarł na miejsce, czuł się, jakby zaraz miał zejść na zawał, ale zapłacił taksówkarzowi i wysiadł z auta. Odczekał chwilę, aż mężczyzna odjedzie, po czym stał jeszcze trochę przed bramą, zastanawiając się, czy na pewno to zrobić. A może akurat mu się uda i Louisa nie będzie w domu? Cieszyłby się z tego strasznie. Najchętniej by uciekł, jednak wiedział, że musi to zakończyć, Louis na to zasługiwał. Wolał jednak nie wchodzić, a zadzwonić, to już nie był jego dom i może szatyn w ogóle nie życzył go sobie tutaj. Drżącymi rękami nacisnął mały przycisk, licząc, że naprawdę Louisa nie ma w tej chwili, ale ten zaraz wpuścił go na podwórko. Mało tego, stał już przy otwartych drzwiach, kiedy Harry przeszedł niewielką ścieżką, coraz bardziej bliski zawału.
– Emm... Cześć – powiedział cicho drżącym głosem, kiedy zatrzymał się przed starszym.
Przygryzł wargę, zastanawiając się, co tak naprawdę miał zamiar w tym momencie powiedzieć.
– Chciałem... – zawahał się. – Słyszałem od chłopaków, że zająłeś się tym wszystkim, kiedy ja... Wylądowałem w szpitalu i... Dziękuję, nie musiałeś, ale to było naprawdę... – chciał powiedzieć miłe, jednak powstrzymał się. To nie było miłe, raczej go bolało i to bardzo. – Dziękuję – powiedział jeszcze raz ze wzrokiem wbitym w ziemię, czuł się jak nastolatek, który stał przed rodzicami i starał się uniknąć kary.
– W porządku – odpowiedział szatyn. – Coś jeszcze?
Harry zawahał się przez chwilę.
– Właściwie chciałbym jeszcze przeprosić cię za to wszystko, za swoje zachowanie i w ogóle. Wiem, że to już nic nie zmieni, ale nie zasługiwałeś na to. To ja tutaj jestem winny, zachowałem się jak ostatni palant.
Zerknął niepewnie na Louisa, ale szatyn milczał, więc mówił dalej.
– Wiem, że już mi nie wybaczysz, ale naprawdę przepraszam. Zachowywałem się jak rozkapryszony dzieciak, a powinienem cię posłuchać, bo miałaś rację, wtedy jednak tego nie widziałem, dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. W każdym razie mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy – dodał jeszcze, ale Tomlinson nadal milczał, odwrócił się tylko i wszedł do środka, zostawiając otwarte drzwi, przez co Harry był jeszcze bardziej zdezorientowany i zdenerwowany niż chwilę temu. Nie miał pojęcia, co to miało znaczyć.
CZYTASZ
We can learn to love again [Larry]
Fanfiction[[ Love you like a love song - część 3 ]] Louis Tomlinson - znany piosenkarz, wyoutowany gej, prywatnie spełniony i kochający mąż. Harry Styles - wchodząca gwiazda muzyki biegająca wszędzie z tęczową flagą, może odrobinę ekscentryk, oczko w głow...