* Chapter 5 *

1.3K 98 7
                                    

No i mamy pierwszą piosenkę w tym ff 😁 teraz tylko muszę przypomnieć sobie jak się je dodawało hahaha




Harry wyswobodził się z objęć swojego męża i po cichu wymknął się z sypialni. To nic, że był środek nocy, a oni i tak późno poszli spać, miał do nadrobienia trochę czasu z Niallem. Po cichu przemknął przez korytarz i wszedł do sypialni przyjaciół, a pierwszym, co zwróciło jego uwagę, było naprawdę sporych rozmiarów łóżko, na którym spała tylko dwójka z trzech osób, które powinny tam być. Podszedł bliżej i szturchnął blondyna, który spał na wznak, a na jego brzuchu leżała ręka Liama.

– Niall – odezwał się cicho.

Blondyn otworzył oczy i spojrzał na niego nieprzytomnie.

– Co się dzieje? – zapytał.

– Chodź – odpowiedział mu Harry i ruszył do wyjścia.

Niall wygrzebał się z łóżka i po omacku ruszył za przyjacielem. Wyszedł z sypialni, zamykając cicho drzwi, żeby nie obudzić Liama i poszedł za Harrym, który już zmierzał na parter.

– Co się dzieje? – zapytał jeszcze raz.

– Po prostu chcę spędzić trochę czasu z tobą, Nini – odpowiedział mu Styles.

Usiadł na kanapie w salonie i rozłożył koc, który leżał obok, a Niall za chwilę zajął miejsce obok niego.

– Macie ogromne łóżko – powiedział Harry, przykrywając przyjaciela.

– Na zamówienie, ale teraz nie ma Zayna.

Wziął głębszy oddech i po prostu przytulił się do Harry'ego czując, jak łzy napływają mu do oczu. Oboje z Liamem tylko udawali, że wszystko jest w porządku i jakoś sobie z tym radzą, ale to nie była prawda.

– Co się w ogóle stało? – zapytał Harry, obejmując mocno Nialla i zaczynając gładzić go po włosach.

– Nie wiem, Harry – odpowiedział blondyn. – Zayn w ogóle się nie tłumaczył, po prostu odszedł, twierdząc, że to wszystko go przerasta.

– Myślisz, że... – zawahał się Harry. Nie chciał tego mówić, ale to pierwsze, co przyszło mu do głowy. – Myślisz, że ma kogoś? – zapytał.

Niall pokręcił głową, ocierając rękawem łzy z policzków. Chyba wreszcie mógł o tym z kimś pogadać, nie udając, że wszystko jest w porządku. Bolało go to i to bardzo, zwłaszcza że Zayn odszedł bez słowa wyjaśnienia i jeśli miałby być szczery, to właśnie siebie za to obwiniał. Zayn był z Liamem od wielu lat, a kiedy pojawił się on, to nagle wszystko się rozpadło.

– Raczej nie, ale... Wiesz, Harry, myślę, że to moja wina – powiedział, chcąc zwierzyć się przyjacielowi z tego, o czym nikomu wcześniej nie wspominał.

– O czym ty mówisz? – zapytał Styles nie bardzo wiedząc, do czego Niall teraz zmierzał.

A raczej wiedział, tylko nie chciał w to uwierzyć.

– Układało im się, dopóki się nie pojawiłem – odpowiedział Horan.

– Niall, nie możesz tak myśleć – skarcił od razu. – To nie jest twoja wina. Układało się wam. WAM – powtórzył, kładąc nacisk na to słowo. – To nie jest wina ani twoja, ani Liama. Nie wiem, co się stało, ale to na pewno nie przez ciebie.

Blondyn westchnął ciężko. Chciał w to wierzyć, ale czuł, że było inaczej.

– Przepraszam, że nie byłem wtedy przy tobie – odezwał się znowu Harry.

We can learn to love again [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz