♪ 7 ♪

7.7K 504 398
                                    

***


     Hinata nie pojawił się następnego dnia w szkole. Nie pojawiał się w niej też przez cały najbliższy tydzień, a nauczyciele którzy dostali jedynie informację od jego matki nie drążyli tematu z powodu jego nieobecności.

Drużyna Karasuno miała zawalone godziny po szkole treningami oraz meczami, które mieli rozegrać bądź oglądać dlatego Kageyama nie miał czasu by udać się na górę, na której mieszkał Hinata i sprawdzić czy nic się nie stało.

Rudowłosy nie odpisywał na żadne wiadomości ponieważ leżał podpięty do łóżka szpitalnego i do respiratora który wspierał jego płuca w oddychaniu. Całymi dniami chłopak oglądał na telewizorze wiszącym w sali seriale i filmy których nawet nie chciał oglądać, ale nie było niczego lepszego. Gdy matka go odwiedzała zawsze musiał słuchać jej wyżaleń na temat tego, że nie było żadnych płuc, które mogłyby sprawić by chłopak powróci do normalnego życia.

Ojciec Hinaty niczego nie widział na temat tego, co wyrabia jego żona. Kobieta popadła w obsesję na punkcie zdrowia swojego syna, by nie stracić również jego. Rudowłosa kobieta ciągle histeryzowała i do tego stopnia zaczęła kontrolować życie swojego syna, że zamknęła go w czterech białych ścianach szpitalnej sali z której Hinata sam nie był w stanie się wydostać.

W głębi serca Shōuō błagał by ktokolwiek zjawił się i odpiął go od maszyny, której pikanie zaczynało doprowadzać do szału chłopaka. Yachi czy Kageyama, nie było dla niego różnicy kto mu pomoże, chciał jedynie by taka pomoc nadeszła i uwolniła go od tej paranormalnej sytuacji.

Rudowłosy odsiadując swój siódmy dzień pobytu w szpitalu przyglądał się ludziom przechodzącym korytarzem gdyż poprosił pielęgniarki by uchyliły mu drzwi by miał takową możliwość.

Chłopak w między czasie przysłuchiwał się rozmowom nieznajomych ludzi, którzy przyszli odwiedzić swoich bliskich, bądź ważne osoby w ich życiu ponieważ nic lepszego do robienia w szpitalu nie było.

Wśród odwiedzających pojawił się zanany brunet Hinacie. Torū Oikawa przyszedł właśnie na wizytę do lekarza w sprawie swojego nadgarstka, którego najwidoczniej nadwyrężył tuż przed ważnym finałowym meczem na turnieju międzylicealnym.

Hinata mając na sobie maskę dotleniającą zawołał półgłosem chłopaka z innej szkoły jak najszybciej zanim zniknął on w ramie drzwi. Cudem Oikawa zwrócił głowę w stronę sali w której leżał rudowłosy chłopak i rozpoznał leżącego na łóżku chłopaka.

- Hej, hej, ty jesteś tym chłopcem z Karasuno? - zapytał Oikawa podchodząc do łóżka Hinaty.

- Tak, pomógł byś mi odłączyć to ode mnie? - poprosił rudowłosy chłopak.

- Czemu cię podłączyli do czegoś takiego? Chyba nie masz jeszcze tak zniszczonego zdrowia - stwierdził Torū zdejmując maskę dotleniającą i odpinając kilka kabelków.

- Matka zwariowała - powiedział Hinata i poruszył zesztywniałą ręką, która zaczęła mu mrowić i sprawiać nieprzyjemne uczucie łaskotania, które tak naprawdę bolało i lekko piekło - Dziękuję Oikawa-san, właściwie co stało ci się w rękę?

- Przedobrzyłem z ćwiczeniami - oznamił z uśmiechem brunet patrząc na zabandażowany nadgarstek i wyciągnął sprawną dłoń by pomóc wstać Hinacie.

Rudowłosy chłopak znajdował się w piżamie mimo że było już dawno po południu. Hinata potrząsnął zesztywniałymi kończynami i sięgnął po walizkę, w której miał swoje ubrania. Matka lada moment mogła się znaleźć w środku sali, dlatego rudowłosy nie miał czasu się przebierać i szybko dziękując Oikawie wyszedł z sali korytarzem w stronę schodów z walizką w ręku.

Astma  ♪Kagehina♪ [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz