♥ Special ♥

5.4K 311 351
                                    

***

Rzadko kiedy by w porze jesiennej często świeciło słońce i było ciepło, czy niebo było bez żadnej chmurki, która mogłaby przeszkadzać w perfekcyjnym ładzie. Zwykle było pochmurno na niebie, wiał chłodny wiatr powodując na ciele gęsią skórkę a czasami nawet pojawiła się ulewa przemaczaczając wszystkie brązowe, pomarańczowe, żółte i czerwone liście, które spadły na ziemię z wysuszonych drzew, które przygotowywały się na zimę.

Tak samo było również dziś, pogoda była paskudna przeszkadzając komukolwiek wyjście gdziekolwiek na dwór. Nawet w gumakach i w płaszczu przeciwdeszczowym z pewnością jakoś by się zmokło i doprowadziło by swój organizm do przeziębienia lub do innej choroby.

W ten dzień wyszła jednak kobieta w pofarbowanch na czarno włosach, które całe już dawno były mokre, ponieważ wiatr wyrwał jej parasolkę, którą miała przy sobie unosząc ją daleko w powietrze i zawieszając na jednym z drzew na terenie cmentarza gdzie został pochowany jej mąż oraz syn w jednym dniu.

Na grobie nie było żadnych kwiatów ani zniczy, ponieważ wszystko porwał ze sobą silny wiatr, który szalał na dworze jak opętany a kobieta z każdą chwilą coraz bardziej była przemoknięta od deszczu.

Pani Selty Yahaba nie miała niczego do czego mogłaby wracać. Jej syn już nigdy nie wróci do domu po szkole i nie opowie jej jak było na treningu. Jej mąż nigdy nie pochwali się przed nią tym, że otrzymał premię za dobrą pracę i nigdy nie ucałuje jej ponownie na powitanie. Jej sypialnia, salon, ogólnie cały dom, już na zawsze będzie świecić pustkami i żalem po utraconych członkach rodziny.

Czarnowłosa kobieta nie była jednak jedyną, która odwiedziła cmentarz w taką burzliwą pogodę. Yason, który zamiast spędzać czas wolny na odsypianiu nieprzespanej nocy po kolejnym dniu pracy na nocnej zmianie postanowił wyjść na grób swojej córki, by pomodlić się za jej dobre życie pośmiertne.

Mężczyzna wiele zawdzięczał kobiecie, dlatego nie był w stanie jej nie poznać gdy ledwo co minął ją i grób przy którym siedziała na drewnianej mokrej ławce.

Rudowłosy miał ze sobą parasolkę i widząc, że kobieta takowej nie posiada już nad nią przytrzymał czarną duża parasolkę, by dalej krople nie padały tak gwałtownie na drobną kobietę.

- Dzień dobry - przywitał się mile mężczyzna i uśmiechnął delikatnie, gdy kobieta podniosła wzrok i spojrzała swoimi jasnobrązowymi oczami na niego, a ich spojrzenia się ze sobą spotkały.

Jak pani Yahaba miałaby nie pamiętać rudowłosego mężczyzny? Przecież minęło ledwo kilka miesięcy od morderstwa jej syna i od ich pierwszego spotkania w gabinecie lekarskim gdy ta dowiedziała się kto jest sprawcą.

Mimo że rodzina Hinaty, poza Vanessą nie była niczemu winna czarnowłosa kobieta znienawidziła ich wszystkich, mimo że zgodziła się oddać płuco swojego syna, synowi morderczyni. Ten podarunek był jedynie, by nie mieć późniejszych wyrzutów sumienia i by nie mieć nikogo na sumieniu.

- Dzień dobry... - odpowiedziała ponuro i cicho kobieta tak, że Yason prawie nic nie usłyszał, ponieważ wokół nich nadal lało z nieba a o parasolkę odbijały się krople dudniąc w między czasie.

Mężczyzna przysiadł się na ławce i siedział w ciszy postanawiając pomodlić się również za dusze jej bliskich, którzy odeszli tak nagle i niespodziewanie z tego świata. Dwójka dorosłych ludzi siedziała tak w ciszy ponad godzinę a szare chmury zaczynały ciemniej coraz bardziej i ukazywać zbliżającą się noc.

- Mogę panią podwieźć do domu, w taką pogodę iść na pieszo chociaż chwilę bez parasolki to proszenie się o chorobę - oznajmił charyzmatycznie mężczyzna wstając i stojąc nad kobietą, która lekko kiwnęła głową chcąc wrócić do swojego domu.

Astma  ♪Kagehina♪ [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz