🎭 outro: love yourself: tear

135 13 1
                                    

Kolejne dwa dni napiętej ciszy nie przyniosły zbyt wiele. Yoongi schodził na śniadania, siadał przy stole ze szklanką wody i ze łzami w oczach wpatrywał się w rodziców. Widział, że się nim przejmują, ale nie wiedzą co zrobić. Chciał wyrzucić z siebie to wszystko, ale nie potrafił powiedzieć ani słowa. Za każdym razem, gdy otwierał usta wydobywało się z nich co najwyżej bezsilne westchnienie. Od tych dwóch dni porozumiewał się kiwając głową.

Miał dość tej chorej monotonii i niemocy. Może tylko dlatego zgodził się na spotkanie z Taehyungiem, chociaż zdecydowanie wolał być wtedy z Jiminem. Nie mógł jednak zdobyć się na jakikolwiek kontakt z nim, nie mógł narażać go na samodzielne spacery w ciemności, która go otaczała. Nie chciał być jego kolejnym problemem, więc zgodził się być problemem Taehyunga.

Stał na schodach kiedy ten wchodził do jego mieszkania. Przysłuchiwał się rozmowie z jego matką.

– Yoongi ma ostatnio gorsze dni – ostrzegła.

– To nic – odpowiedział beznamiętnie.

Ruszył ku schodom, a Yoongi szybko zamknął się u siebie.

Taehyung nie pukał. Po prostu wszedł i omiótł wzrokiem jego pokój. Dopiero wtedy spojrzał na chłopaka, ale wzrok miał tak beznamiętny i niepokojący, że Yoongi skulił się pod jego naporem i tylko poklepał miejsce obok siebie.

– Nie uwierzysz – powiedział blondyn. – Mój ojciec nie żyje.

Yoongi tylko uniósł brwi ze zdziwienia. Powiedział to tak lekko... Przeżywał kolejną tragedię i nie było tego po nim widać. A on? Nie przeżywał żadnej tragedii, a ledwie funkcjonował. Jak to o nim świadczyło?

– Niewiarygodne, co? Umarł jak mama, na bezdech. Jakby ukarała go z góry. Jednak jest jeszcze jakaś sprawiedliwość...

To było podłe, nie ważne jaki by nie był jego ojciec. Yoongi wyobrażał sobie siebie w sytuacji Kima. Chyba by tego nie przeżył i sam się udusił.

– Co nic nie mówisz? Wiem, że cię zaskoczyłem. Mnie też to zaskoczyło.

Yoongi odwrócił wzrok. Jego struny głosowe zastygły. Bolało go gardło. Było zresztą tak wysuszone, że nie byłby w stanie nic powiedzieć. Wziął kartkę i długopis z biurka i napisał:

"Bardzo cierpisz?"

– Nie. I nie wiem czemu to piszesz, zamiast powiedzieć.

Yoongiemu zrobiło się głupio.

"Przepraszam. Zapalenie gardła"

Taehyung przyjrzał mu się, tak dokładnie go prześwietlając, że Yoongi poczuł wyrzuty sumienia. Przynajmniej coś w końcu czuł.

– Odchudzasz się?

Poczuł jak przypływa do niego fala łez, które opuściły go już dawno. Nie chciał ich teraz wylewać, mimo że bardzo tego potrzebował. Usłyszał kroki na schodach.

– Co ci?

Yoongi zaczął panikować. Ktoś pociągnął za klamkę. Nie znał tego człowieka. Wysoki, nieziemsko przystojny brunet stanął w progu.

– Musimy jechać, nie pamiętasz? – zwrócił się do Taehyunga. Miał czysty, melodyczny głos, a jego szyję zdobił złoty naszyjnik z brylantami. Czy to był ten Jeongguk, o którym opowiadał mu Jimin?

"Chcę żeby został" – nabazgrał szybko na kartce.

– Kto? Ja? – zapytał Kim. Yoongi energicznie pomachał głową, by zaprzeczyć. – To kto?

Wziął kolejną kartkę i zapisał chwiejnym pismem:

"Jimin "

Jego imię wyzwoliło wściekłość Taehyunga.

– Jimin, oczywiście, że Jimin! – krzyknął. – To zawsze jest Jimin, prawda?! Co on ma, czego ja nie mam?! Dlaczego dla ciebie ten pieprzony ideał jest ważniejszy ode mnie?! Dlaczego to on ma w życiu wszystko, a ja nie mam nic?!

– Taehyung! – Jeongguk złapał go za ramię. Był tak samo przerażony jego wybuchem jak Yoongi. Chłopak zawsze jawił mu się jako uroczy, lekko zagubiony i zawstydzony. Ale dziś... jakby coś w niego wstąpiło.

– Nienawidzę Parka i wiesz co? Z wielką chęcią zabiorę jego miejsce w Daejeon. Nie zasługuje na to! Ani na taniec, ani na ciebie!

– Uspokój się, kretynie! – krzyknął Jeon, pociągając go do wyjścia. Łzy i cierpienie w oczach nieznajomego chłopaka zabolały go tak samo jak słowa, które jego przyjaciel do niego kierował. Tym bardziej, że znał trochę Park Jimina i nie mógł uwierzyć, że to ta sama osoba, którą Kim wyzywa. Przecież ten z początku sztucznie zbuntowany, a później naprawdę wspaniały i utalentowany chłopak nie mógł być zły. Szczególnie, że ledwie go znając uchronił jego ukochany naszyjnik przed złodziejem.

Przed złodziejem, który nabuntował Taehyunga przeciw Jiminowi, ale skąd mógłby o tym wiedzieć?

Jeongguk przeprosił nieznajomego za wszystko i wyprowadził go z domu.

A Yoongi w popłochu podarł wszystkie kartki i zanim jego zaalarmowana krzykami mama przyszła na górę napisał na następnej:

"Pomocy "

Trzymał ją wyciągniętą przed sobą, trzęsąc się i płacząc, w myślach mając obraz zwyzywanego Jimina, który był "idealny", jak on jakiś czas temu, a teraz nie mógł sam trafić do sklepu.

Czy więc idealność była największą krzywdą?

♪♫•*¨*•.¸¸❤¸¸.•*¨*•♫♪

koniec części dziesiątej

seventh soul  》 bts,  yoonmin,  taekook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz