Kolejne dwa dni napiętej ciszy nie przyniosły zbyt wiele. Yoongi schodził na śniadania, siadał przy stole ze szklanką wody i ze łzami w oczach wpatrywał się w rodziców. Widział, że się nim przejmują, ale nie wiedzą co zrobić. Chciał wyrzucić z siebie to wszystko, ale nie potrafił powiedzieć ani słowa. Za każdym razem, gdy otwierał usta wydobywało się z nich co najwyżej bezsilne westchnienie. Od tych dwóch dni porozumiewał się kiwając głową.
Miał dość tej chorej monotonii i niemocy. Może tylko dlatego zgodził się na spotkanie z Taehyungiem, chociaż zdecydowanie wolał być wtedy z Jiminem. Nie mógł jednak zdobyć się na jakikolwiek kontakt z nim, nie mógł narażać go na samodzielne spacery w ciemności, która go otaczała. Nie chciał być jego kolejnym problemem, więc zgodził się być problemem Taehyunga.
Stał na schodach kiedy ten wchodził do jego mieszkania. Przysłuchiwał się rozmowie z jego matką.
– Yoongi ma ostatnio gorsze dni – ostrzegła.
– To nic – odpowiedział beznamiętnie.
Ruszył ku schodom, a Yoongi szybko zamknął się u siebie.
Taehyung nie pukał. Po prostu wszedł i omiótł wzrokiem jego pokój. Dopiero wtedy spojrzał na chłopaka, ale wzrok miał tak beznamiętny i niepokojący, że Yoongi skulił się pod jego naporem i tylko poklepał miejsce obok siebie.
– Nie uwierzysz – powiedział blondyn. – Mój ojciec nie żyje.
Yoongi tylko uniósł brwi ze zdziwienia. Powiedział to tak lekko... Przeżywał kolejną tragedię i nie było tego po nim widać. A on? Nie przeżywał żadnej tragedii, a ledwie funkcjonował. Jak to o nim świadczyło?
– Niewiarygodne, co? Umarł jak mama, na bezdech. Jakby ukarała go z góry. Jednak jest jeszcze jakaś sprawiedliwość...
To było podłe, nie ważne jaki by nie był jego ojciec. Yoongi wyobrażał sobie siebie w sytuacji Kima. Chyba by tego nie przeżył i sam się udusił.
– Co nic nie mówisz? Wiem, że cię zaskoczyłem. Mnie też to zaskoczyło.
Yoongi odwrócił wzrok. Jego struny głosowe zastygły. Bolało go gardło. Było zresztą tak wysuszone, że nie byłby w stanie nic powiedzieć. Wziął kartkę i długopis z biurka i napisał:
"Bardzo cierpisz?"
– Nie. I nie wiem czemu to piszesz, zamiast powiedzieć.
Yoongiemu zrobiło się głupio.
"Przepraszam. Zapalenie gardła"
Taehyung przyjrzał mu się, tak dokładnie go prześwietlając, że Yoongi poczuł wyrzuty sumienia. Przynajmniej coś w końcu czuł.
– Odchudzasz się?
Poczuł jak przypływa do niego fala łez, które opuściły go już dawno. Nie chciał ich teraz wylewać, mimo że bardzo tego potrzebował. Usłyszał kroki na schodach.
– Co ci?
Yoongi zaczął panikować. Ktoś pociągnął za klamkę. Nie znał tego człowieka. Wysoki, nieziemsko przystojny brunet stanął w progu.
– Musimy jechać, nie pamiętasz? – zwrócił się do Taehyunga. Miał czysty, melodyczny głos, a jego szyję zdobił złoty naszyjnik z brylantami. Czy to był ten Jeongguk, o którym opowiadał mu Jimin?
"Chcę żeby został" – nabazgrał szybko na kartce.
– Kto? Ja? – zapytał Kim. Yoongi energicznie pomachał głową, by zaprzeczyć. – To kto?
Wziął kolejną kartkę i zapisał chwiejnym pismem:
"Jimin "
Jego imię wyzwoliło wściekłość Taehyunga.
– Jimin, oczywiście, że Jimin! – krzyknął. – To zawsze jest Jimin, prawda?! Co on ma, czego ja nie mam?! Dlaczego dla ciebie ten pieprzony ideał jest ważniejszy ode mnie?! Dlaczego to on ma w życiu wszystko, a ja nie mam nic?!
– Taehyung! – Jeongguk złapał go za ramię. Był tak samo przerażony jego wybuchem jak Yoongi. Chłopak zawsze jawił mu się jako uroczy, lekko zagubiony i zawstydzony. Ale dziś... jakby coś w niego wstąpiło.
– Nienawidzę Parka i wiesz co? Z wielką chęcią zabiorę jego miejsce w Daejeon. Nie zasługuje na to! Ani na taniec, ani na ciebie!
– Uspokój się, kretynie! – krzyknął Jeon, pociągając go do wyjścia. Łzy i cierpienie w oczach nieznajomego chłopaka zabolały go tak samo jak słowa, które jego przyjaciel do niego kierował. Tym bardziej, że znał trochę Park Jimina i nie mógł uwierzyć, że to ta sama osoba, którą Kim wyzywa. Przecież ten z początku sztucznie zbuntowany, a później naprawdę wspaniały i utalentowany chłopak nie mógł być zły. Szczególnie, że ledwie go znając uchronił jego ukochany naszyjnik przed złodziejem.
Przed złodziejem, który nabuntował Taehyunga przeciw Jiminowi, ale skąd mógłby o tym wiedzieć?
Jeongguk przeprosił nieznajomego za wszystko i wyprowadził go z domu.
A Yoongi w popłochu podarł wszystkie kartki i zanim jego zaalarmowana krzykami mama przyszła na górę napisał na następnej:
"Pomocy "
Trzymał ją wyciągniętą przed sobą, trzęsąc się i płacząc, w myślach mając obraz zwyzywanego Jimina, który był "idealny", jak on jakiś czas temu, a teraz nie mógł sam trafić do sklepu.
Czy więc idealność była największą krzywdą?
♪♫•*¨*•.¸¸❤¸¸.•*¨*•♫♪
koniec części dziesiątej
CZYTASZ
seventh soul 》 bts, yoonmin, taekook ✔
Fanfiction❁ Każda wielka rzecz rozpoczyna się od czegoś małego. ❁ Każda błyszcząca rzecz powstaje w mroku. ❁ Każdy blask rzuca cień. Każdy cień śledzi blask. ❁ Każdy wielki świat wzbudza niepokój. Każdy niepokój jest cieniem. ❁ Każdy cień może pochłonąć blask...