Taehyung spoglądał na telefon średnio dwa razy na minutę. Jego prawa noga drażniąco podskakiwała, a on sam nie mógł się uspokoić i przyjąć do wiadomości swojego opóźnienia.
– Co cię zatrzymało po drodze? – rzucił w eter Jeongguk, patrząc gdzieś poza ściany.
– Drodze? Gdzie? Ach, rower... – zamrugał nerwowo. Nie dość, że rozerwała mu się torba i musiał jechać kilka kilometrów trzymając kierownicę jedną ręką, to jeszcze nie mógł znaleźć miejsca do przywiązania roweru.
– Czyli miłośnik sportu? – uśmiechnął się szeroko. Rzadko spotykał takich ludzi.
– Nie z wyboru. Z wiochy zabitej deskami inaczej bym się tu nie dostał.
– No chyba że... swojski chłopak! – cmoknął i wychylił się mocno w poszukiwaniu śmietnika. Wstając, zachwiał się niebezpiecznie.
– Wszystko dobrze? – spytał "swojski chłopak", wyciągając asekuracyjnie ręce. To taki jego odruch. Nie lubił kiedy rzeczy się przewracały. Lub też ludzie.
– Tak, jasne – skinął głową, a jego policzki zrobiły się bardziej czerwone. Odwrócił się i przeszedł pół peronu, żeby wyrzucić pusty kubek po kawie. Chętnie kupiłby trzecią tylko po to, by ogrzać sobie ręce. Musiał się przejść. Obejrzał się za siebie i pewny, że nowy znajomy na niego nie patrzy, ruszył przez kolejne pół peronu, by spojrzeć na tablicę przylotów... przyjazdów. Za często bywał ostatnio na lotniskach.
Pociąg z Ulsan przez Daegu do Daejeon miał przybyć za osiem minut. Nie opłacało się kupować kawy, wytrzyma. Albo może..?
Sprawdził kieszeń, było w niej parę groszy, więc nie zastanawiając się długo, nie myśląc nawet o tym, że zostawił bagaż z obcym chłopakiem. Obcym, ale "swojskim" – tłumaczył. Pobiegł do automatu i w trzy minuty wrócił na miejsce.
Taehyung miał wrażenie, że coś mu się zepsuło ze wzrokiem. Nie miał czasem wyrzucić tego kubka, a nie wrócić z dwoma?
– Dla ciebie – uśmiechnął się, podając mu parującą kawę.
– O, dziękuję, nie musiałeś, ile ci oddać? – Sięgnął do swojej wysłużonej torby, ale Jeongguk go powstrzymał.
– Nic. Mieszkam na przedmieściach. Pieszo to jakieś dwadzieścia minut drogi, a ja wyszedłem czterdzieści minut wcześniej i zobacz... i tak się spóźniłem! Wariactwo. I nie spałem, długo, bardzo długo... – utulił styropianowy kubek zdrętwiałymi palcami.
– Też mi się to często zdarza, w sensie nie spać, szczególnie, kiedy są żniwa.
– Masz swój ogród? – zaciekawił się.
– Całe wielkie pole. I cały wielki sad.
– Jabłoni?
– W większości.
– A zwierzęta?
– Całą wielką oborę.
– Wiesz, że ja nigdy nie miałem okazji tego zobaczyć?
– Obory?
– Wsi. W ogóle – wyglądał na szczerze zafascynowanego tak prostą i niewymuszoną rozmową. – Opowiedz mi trochę o tym, jak tam żyjesz.
Taehyung uśmiechnął się szeroko, ucieszony, że wreszcie ktoś nieironicznie chciał o tym słuchać. Nabrał trochę powietrza, ale jego pierwsze słowa zagłuszył jazgot witającego stację pociągu. I tak cała jego radość i nadzieja legła w gruzach.
– To mój pociąg – powiedział, podnosząc się szybko i sprawdzając, czy nic mu w międzyczasie nie wypadło. Naprawdę było mu przykro. Jeongguk spojrzał na tablicę.
– Mój też.
CZYTASZ
seventh soul 》 bts, yoonmin, taekook ✔
Fanfiction❁ Każda wielka rzecz rozpoczyna się od czegoś małego. ❁ Każda błyszcząca rzecz powstaje w mroku. ❁ Każdy blask rzuca cień. Każdy cień śledzi blask. ❁ Każdy wielki świat wzbudza niepokój. Każdy niepokój jest cieniem. ❁ Każdy cień może pochłonąć blask...