Hoseok kolejny raz przyglądał się papierom, które przyszły do niego wczoraj. Od kiedy wrócił ze swojego krótkiego urlopu życie zaczęło zasypywać go niecodziennymi sytuacjami.
Dziesiątki przypadków w szpitalu, bredzący chłopak, który spadł ze schodów, grupka naćpanych nastolatków, robiących selfie na moście, kobieta po czterdziestce w bliźniaczej ciąży syjamskiej. Poroniła.
Później Kim, a teraz to.
– Coś nie tak? – zapytał Namjoon.
Chłopak zadzwonił do niego pewnej nocy, poprosił o pomoc. Jung kazał mu przyjechać do szpitala, bo miał nocną zmianę i to była jedyna możliwość, żeby porozmawiać i przy okazji zszyć rozszarpaną skórę na jego poliku. Było mu szkoda chłopaka tułającego się po mieście bez domu i pracy, bez nikogo, kto mógłby mu pomóc. Przygarnął go do siebie, w zamian za szeroko pojęte zajmowanie się domem, ale poprosił, żeby ten szybko znalazł sobie jakąś pracę, bo Hoseok ledwie jest w stanie utrzymać siebie, a co dopiero inną osobę.
– Będę musiał wyjechać na dwa dni.
Pismo, które trzymał, było wezwaniem na konferencję lekarską w Seulu. Domyślał się czego mogą od niego chcieć.
– Podaj walizkę, muszę zaraz wychodzić.
***
Po kilku godzinach od tej krótkiej rozmowy stał już przed pokaźnym, nowoczesnym budynkiem.
Nienawidził tego miejsca. Kojarzyło mu się to z sądem dla lekarzy, gdzie przełożeni w obecności pracowników służby zdrowia z całej Korei Południowej publicznie prali brudy "oskarżonych". Degradacje, nagany, pouczenia, zakaz wykonywania zawodu. To wszystko działo się tutaj. To było miejsce jego koszmarów. Miejsce, w którym był cztery lata temu i marzył, by nigdy już tu nie wracać.
Facet przed nim nie miał nawet trzydziestu lat. Ledwie został rezydentem, a już nieugięta rada wydawała zakaz. Sześć lat studiów i cztery lata pracy za marne grosze poszło na zmarnowanie. Teraz został z niczym, wykluczony z biznesu, wyszydzany przez rodzinę, zapomniany przez znajomych z fachu. Jeden błąd, jedna zbyt późna reakcja, jedno drgnięcie ręki... i koniec.
Nie miał co ukrywać, że wchodząc na mównicę był przerażony.
– Jung Hoseok, lat trzydzieści cztery, lekarz rezydent w szpitalu ogólnym im. Crossa w Daegu. Cztery lata temu obciążony naganą.
Wiedział o tym. Czuł się jak przestępca, a nadzieja i dobra wiara go opuściły. Teraz mogło wydarzyć się wszystko, a on na nic nie był gotowy.
– Dobrowolnie i za porozumieniem przeszedł pan na wykonywanie obowiązków statysty i przestał wykonywać operacje na otwartym sercu. Bardzo doceniamy pańskie poświęcenie w sprawie, jednak apelujemy o powrót do rezydentury z powodu braku dostatecznej ilości kardiochirurgów na oddziale.
Nie nie nie.
Zaczął szybciej oddychać, pociły mu się ręce. Nie mógł zaprzeczyć, to był jego obowiązek, a odwlekał go cztery długie lata. To jeden z pierwszych takich przypadków.
Cokolwiek myślał, musiał się zgodzić. Jego zdanie nie miało znaczenia.
– Ponadto z anonimowych źródeł dowiedzieliśmy się, że prowadzi pan prywatną działalność i wypisuje recepty na medykamenty, chociaż nie posiada pan co do tego uprawnień.
Cholera!
– Wzywamy do natychmiastowego zamknięcia tej działalności. Jest to pańska druga nagana, kolejna będzie skutkowała zakazem wykonywania zawodu. Wdrażane jest śledztwo odnośnie potencjalnej szkodliwości pańskich działań dla życia i zdrowia pacjentów.
Hoseok był zdruzgotany. Miał na koncie setki zgonów, w szpitalu i we własnym domu. Pierwszy przykład z brzegu – matka Taehyunga. Gdyby nie dawał im złudnej nadziei, tak samo ludziom, jak i sobie, wielu z nich dalej by żyło.
Był zwyrolem, cichym mordercą, zabijał pośrednio z uśmiechem na twarzy, chociaż wcale tego nie chciał.
Został lekarzem, by ratować ludzkie życie, a tymczasem stał się najgorszym obłudnikiem.
Jego dni w tym zawodzie są policzone, równie dobrze teraz mógł sam przyznać się do wszystkiego i oszczędzić śledczym pracy, ale był niesamowitym tchórzem. Chciał dłużej karmić się nadzieją i krwią niewinnych ludzi, którzy mu uwierzyli.
Zszedł z mównicy nie mówiąc praktycznie ani słowa. Zgodził się na wszystko, zgodził się na biedę, na to, że nie był gotowy by wrócić na blok operacyjny. Nigdy nie będzie. Niebawem nie będzie już musiał.
CZYTASZ
seventh soul 》 bts, yoonmin, taekook ✔
Fiksi Penggemar❁ Każda wielka rzecz rozpoczyna się od czegoś małego. ❁ Każda błyszcząca rzecz powstaje w mroku. ❁ Każdy blask rzuca cień. Każdy cień śledzi blask. ❁ Każdy wielki świat wzbudza niepokój. Każdy niepokój jest cieniem. ❁ Każdy cień może pochłonąć blask...