Jak piękny był okręt, zanim stał się wrakiem?
Jak zdolny był kapitan, zanim przeoczył górę lodową?
Jak wytrzymały był kadłub, zanim zderzył się z przeszkodą?
°•°☆°•°•°☆°•°•°☆°•♡•°☆°•°•°☆°•°•°☆°•°
Jeongguk patrzył w swoje odbicie, zaciskając zęby. Nie podobało mu się niewygojone zagłębienie w policzku. Ta skaza już zawsze będzie przypominała mu Taehyunga. Oszalałego nastolatka, który wyznał mu miłość, a kolejnego wieczora próbował zabić. Pamiętał z wypadku tylko jedną myśl – ochronić Jimina. Nie pierwszy raz stawiał kogoś ponad siebie. Zawsze znajdywał preteksty, by nie skupiać się na sobie, a ten wydawał mu się oczywisty.
Ręce trzęsły mu się jak zawsze. Odpalił skręta, a zapalniczkę wrzucił do zlewu. Wypalał go szybko i niespokojnie. Chciał, żeby marihuana zaczęła już działać, chciał odpłynąć, zapomnieć o wszystkim, być w stanie się roześmiać, skoro wszystko było już dobrze.
Od kiedy wyszedł ze szpitala palił praktycznie codziennie. Wiecznie brał tabletki, był albo na haju, albo na głodzie. Nie miał czasem siły podnieść się z łóżka. Wystarczyło by Daeun tknęła go palcem, a on wpadał na ścianę.
A teraz waliła pięścią w drzwi.
– Jeongguk, wiem co robisz! – krzyknęła. – Otwieraj drzwi!
Wrzucił skręta do ubikacji.
– Zaraz!
Spuścił wodę i wysypał ostatnie siedem tabletek na rękę. Ledwie je przełknął. Wiedział, że jest skończonym idiotą, ale nie potrafił inaczej. Jego własne myśli były zbyt ciężkie, by nie złamał się pod nimi. Na haju był lżejszy, prawie latał i nic nie ściągało go w dół.
– Jeongguk! – jakoś udało jej się wejść do środka. Potrząsnęła nim, pusta fiolka rozbiła się na kafelkach. – Co ty odpieprzasz?! Zabijesz się tym!
– Kuuuźwa – roześmiał się, patrząc w jej odbicie. – Może i dobrze?
Wyminął ją i wyszedł na korytarz. Daeun była zaskoczona, bo jeszcze nigdy nie słyszała, żeby on chciał śmierci. Cały czas wierzyła, że zgubił się w używkach, bo rodzice całe życie się nim nie interesowali, a chciał ich uwagi. Jak widać nadzieja bywa zgubna.
Otrząsnęła się i pobiegła za nim na parter. Złapała go, gdy odkręcał kurki od gazu.
– Teraz wystarczy tylko zapałka i... – majaczył, zanim mu przerwała – ee-j psujesz zabawę!
– Zabawę?! Ty to nazywasz zabawą?! – skręciła wszystkie kurki i odsunęła go od kuchenki – Nie jest ci mało?! Znowu chcesz wylądować w szpitalu?
– Nie, na cmentarzu – zachowywał się, jakby powiedział najlepszy żart w karierze, a Daeun stała i patrzyła na niego jak na widmo. Wbiła paznokcie w jego ramię. Nie wiedziała co robić. Łzy pociekły jej po twarzy.
– Mówisz tak, bo jesteś zjarany. Bo mieszasz to gówno. Nie myślisz tak, na pewno nie...
Przekonywała jego czy siebie?
Jeongguk zawył i wyrwał się z jej uścisku. Wpadł w kanapę i przewrócił się na nią.
– Okej! – krzyknął. – Nie okej...
Usiadł na podłodze i wydał z siebie dziwny dźwięk. Uderzał pięściami w biały dywan i kręcił głową.
Daeun usiadła przy nim. Położyła głowę na jego ramieniu, patrząc tępo w nicość i analizując jego słowa.
CZYTASZ
seventh soul 》 bts, yoonmin, taekook ✔
Fiksi Penggemar❁ Każda wielka rzecz rozpoczyna się od czegoś małego. ❁ Każda błyszcząca rzecz powstaje w mroku. ❁ Każdy blask rzuca cień. Każdy cień śledzi blask. ❁ Każdy wielki świat wzbudza niepokój. Każdy niepokój jest cieniem. ❁ Każdy cień może pochłonąć blask...