3.

1.2K 45 5
                                    

Od momentu kiedy dotarły do mnie słowa chłopaka nie odezwałam się ani słowem.  W milczeniu wpuściłam go do mieszkania.

-Duże to mieszkanie. Spodziewałem się kawalerki.-Luke od razu zaczął zwiedzać moje lokum. Cały czas roztrzęsiona w środku tym co od niego usłyszałam poszłam do kuchni napić się wody. Słyszałam jak idzie za mną i zatrzymuje się przy blacie.-Suzanne? Wszystko okej?-zamarłam z szklanką w połowie drogi do ust. Delikatnie odstawiłam ją cały czas strojąc do niego plecami.

-Kochasz mnie?-zapytałam bojąc spojrzeć się mu w oczy.

Cisza.

Kroki.

Po chwili poczułam jego ręce na swoich ramionach delikatnie zmuszające mnie do spojrzenia mu w oczy.

-Chyba nie jest to dla ciebie jakaś nowa wiadomość.-walczyliśmy na spojrzenia i to ja pierwsza się poddałam spoglądając w podłogę. -Suzy, przecież nie będę naciskał. Myślę, że w tej sytuacji ostatnie czego potrzebujesz to jeszcze zamieszanie z moimi uczuciami względem ciebie.-stałam sztywno nie reagując na jego słowa. Pozwoliłam przyciągnąć mu się do siebie i złożyć pocałunek na czubku mojej głowy.-Mogę poczekać, aż będziesz gotowa.

Stałam oparta o jego klatkę piersiową wdychając zapach jego perfum. Chłopak obejmował mnie ramionami opierając głowę na mojej brodzie.

Nie mogę chronić Ashtona i jednocześnie niszczyć Luka.

-Luke-wyszeptałam imię chłopaka czując dziwne deja vu- Wolałabym byś znalazł sobie kogoś. Nie czekaj na mnie.

Poczułam jak jego klatka piersiowa opada, a ramiona zaciskają się mocniej wokół mnie.

-Nie rozmawiajmy o tym. Mogę zostać na noc? Nie bardzo bardzo mam ochotę tłuc się taksówką do hotelu.

Pokiwałam głową odsuwając się od chłopaka. Zdecydowałam się oprowadzić go po mieszkanku.

-Tu mam kawałek sypialni-pokazałam pokój w którym poza łóżkiem i małą szafą prawie nic się nie mieściło. -To pokój dla malucha, znaczy maluchów.-otworzyłam drzwi do pomieszczenia takich samym rozmiarów.

-To ubranka?-zapytał kucając przy pudłach z rzeczami jakie moje pociechy mają odziedziczyć po mnie i Deanie.

-Jeszcze moje.-zaśmiałam się widząc jak wyciąga małe body.

-Ale to jest malutkie.-powiedział bardziej do siebie niźli do mnie. Usiadł na podłodze rozglądając się uważnie po pokoju.-Musisz kupić drugą kołyskę.-zauważył patrząc na nierozpakowany karton z łóżeczkiem dla dziecka. Pokiwałam głową.-Nie podoba mi się ten pokój. Trzeba tu pomalować. Szare ściany nie kojarzą mi się z pokojem dla dziecka.-stwierdził wstając.

-Nie za bardzo mam czas na takie rzeczy.-powiedziałam drapiąc się po karku.

-Ja to załatwię. Przed świętami i tak siedzimy w Anglii i nie mamy za dużo koncertów. Mike mi pomoże.-widziałam jak już zaciera dłonie planując odświeżenie pokoju dla dzieci. Mimowolnie uśmiechnęłam się na to, że mnie wspiera. Nagle w pokoju rozległo się głośne burczenie. Spojrzałam na mojego gościa, a on zacisnął usta uśmiechając się.-No co? Nie jadłem dawno.-zaśmiałam się głośno.

-Może coś zamówimy?-zaproponowałam wracając do mini salonu

-Pizza?

-Będzie pizza.-zgodziłam się sięgając po ulotki i podając je chłopakowi.








Po mile spędzonym wieczorze z chłopakiem przyszedł czas na powrót do szarej rzeczywistości.

Siedząc na auli uśmiechnęłam się na wspomnienie poranka. Minęło już wiele dni od kiedy ostatni raz dzieliłam łóżko z kimkolwiek i zdążyłam już zapomnieć jaką przytulanką jest Luke. Niechętnie budziłam go rano. Ja musiałam iść na zajęcia, a on wracać do hotelu. Zamiast tego wolałabym dalej leżeć w jego ramionach bezkarnie rozkoszując się bliskością.

-Suzy, o czym tak myślisz?-moja nowa koleżanka zdecydowanie nie zamierzała dać mi odpłynąć.-Albo raczej o kim?

-O nikim. Nie wiem o czym mówisz Malia, po prostu odpłynęłam.-odparłam wracając myślami w pełni na ziemię.

-Wyglądasz jakbyś marzyła o tym który ci to zmajstrował.-zaśmiała się wskazując na mój brzuch. Skrzywiłam się kręcąc głową.-Właśnie jak to u ciebie wygląda?

-Co wygląda?

-No bierzecie ślub? Czy coś?

-Mój były chłopak nie wie o ciąży.-powiedziałam, a szczęka dziewczyny prawie opadła na podłogę.

-To kto ci pomaga?

-Mama, brat, przyjaciel. Właściwie to dwóch przyjaciół.-kiwała głową uśmiechając się.

-I zgaduje, że to właśnie jeden z tych dwóch przyjaciół?-spojrzałam na nią otwierając oczy ze zdziwienia.

-Możesz wyjść z mojej głowy?-zapytałam ze śmiechem.- Malia robisz coś dziś po zajęciach? Może chcesz wyjść na kawę czy coś?-dziewczyna z radości aż klasnęła w dłonie, chętnie zgadzając się na wspólne wyjście.

Dwa dni później słuchając śmiechu blondyna próbowałam ubrać się na urodziny Michaela.

-Luke możesz wziąć prezent dla Clifforda?-zapytałam nakładając tusz do rzęs. Chłopak posłusznie rozejrzał się po pokoju biorąc pudełko zapakowane w świąteczny papier.

-Co to?

-Gra planszowa. Mike lubi takie rzeczy.-wzruszyłam ramionami, a on robiąc mine pod tytułem „w sumie racja" ostrożnie włożył ją do wspólnej torby na prezent.

Gotowa odsunęłam się od lustra mierząc spojrzeniem od góry do dołu. Założyłam proste czarne rurki z dziurami na kolanach i dużą beżową bluzę. Odwróciłam się stronę chłopaka dostając od niego wielki uśmiech.

-Wygladasz pięknie.-wywróciłam oczami na komplement biorąc torebkę i pakując najpotrzebniejsze rzeczy takie jak klucze i telefon.

-Luke mam wrażenie, że powiedziałbyś mi to nawet jakbym stała w worku po kartoflach.-zachicholatałam nawiazując do wcześniejszego wybierania stroju. W odpowiedzi dostałam tylko uśmiech i wzruszenie ramion. Próbując wybrać strój na ten wieczór pokazywałam chłopakowi kilka propozycji, szybko jednak zauważyłam, że mija to sie z celem. Nie ważne w czym sie mu pokazywałam chłopak twierdził, że wygladalam pięknie. -Chyba wszystko możemy iść.-wydusiłam w końcu zakładając trampki na nogi.

Dwadzieścia minut później razem z chłopakiem znajdowaliśmy się w hotelu, a dokładniej przemierzaliśmy korytarz w celu znalezienia sali gdzie urodziny miały się odbyć. Nie było to oficjalne przyjęcie, z tego co zrozumiałam to miałabyć to coś małego dla naszej piątki.

-Ach i jeszcze jedno-Luke odezwał się kiedy znaleźliśmy się w pobliżu właściwych drzwi. Uniosłam na niego brodę spoglądając niepewnie.-Bardzo prawdopodobne, że chłopaki z One Direction tu są.-powiedział szybko, a ja w szoku potknęłam się o własne stopy.

-Przecież ja cie Hemmings kiedyś zabije.-wysyczałam, a on nic sobie z tego nie robiąc otworzył drzwi głośno oznajmiając nasze przybycie.

Niepewnie weszłam za chłopakiem do środka rumieniąc się na widok niektórych twarzy. Szybko zostałam pociągnięta do uścisku przez Caluma.

-Jak ja cie dawno nie widziałem-powiedział mocno mnie ściskając, zaśmiałam się czując jak łzy wzruszenia napływają mi do oczu.

-Cześć Cal.-przywitałam się zauważając za jego ramieniem Ashtona i Michaela.

-Calum odsuń się od Suz, nie jesteś jedynym który jej nie widział dawno.-Ashton w końcu odepchnął ode mnie przyjaciela. Rozłożył ramiona licząc na to, że wpadnę w nie bez wahania. Ja jednak zatrzymałam się niepewnie.

A co jeśli wyczuje mój brzuch?

Powoli podeszłam do chłopaka czując na sobie uważne spojrzenie Luka i Michaela.

-Tęskniłem za tobą Suz.-wyszeptał w moje włosy całując mnie w skroń. Zdretwiałam odsuwając się na bezpieczną odległość posyłając mu nieśmiały uśmiech. Uniosłam głowę spotykając jego bursztynowe spojrzenie.

Ten wieczór będzie trudniejszy niż myślałam.
————————————
21.05.2020

Jak myślicie uda się zachować tajemnice?

Two extra Seconds of Summer [L.H.] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz