15.

959 36 8
                                    

Z galopującym sercem oderwałam się od blondyna ponownie przywierając do niego całym swoim ciałem. Nie jestem w stanie opisać szczęścia które czułam wdychając zapach jego perfum i czując jego dłonie delikatnie obejmujące moje drżące z emocji ciało.

-Myślałam, że nie przyjdziesz.-wyszeptałam, a on uspokajająco pogłaskał mnie po plecach całując w głowę.

-Jak tylko cie usłyszałem to od razu wychodziłem z hotelu.

-Ale-zaciągnęłam się powietrzem próbując uspokoić drżenie swojego głosu-powiedziałeś, że mam radzić sobie sama.-wydukałam wciąż mokrym głosem.

-Mówiłem dużo nieprawdziwych rzeczy.

-Na przykład?

-Na przykład to, że się z ciebie wyleczyłem.-moje serce ponownie niebezpiecznie mocno się zasiedli na moment pozbawiając mnie tchu.

-Kocham cie.-wyszeptałam patrząc w jego błękitne oczy.

-Długo musiałaś nad tym myśleć.-uśmiechnął się pobłażliwie kręcąc na mnie głową. Milczałam jednak dalej czekając na jego odpowiedź spoważniał, z westchnieniem wypuszczając powietrze. -Kocham cie Suzy.

Po tych słowach ponownie złączył nasze usta jedną dłonią gładząc mój policzek, a drugą delikatnie trzymając na tali. Bez wahania zaangażowałam się w ten pocałunek obie dłonie wplątując w dużo dłuższe niż ostatnio włosy blondyna. Z moich warg wydobyło się niezadowolone westchniecie kiedy to Luke ponownie przerwał pocałunek prostując się.

-Ale to nie będzie takie proste Suz.-zmarszczyłam brwi jednocześnie dając mu znać by wytłumaczył co ma na myśli.-Ashton, dzieci, LA.

-Ułożymy to, jestem gotowa wywrócić moje życie do góry nogami.

-Postawisz wszystko co masz na mnie?-zapytał badawczo patrząc mi w oczy. Pokręciłam głową nie przerywając kontaktu wzrokowego.

-Postawię wszystko co mam na nas Lukey.-moja odpowiedz musiała być naprawdę satysfakcjonujaca, bowiem chłopak uśmiechnął się tylko łącząc nasze usta w ponownym pocałunku.

Po kilku minutach przenieśliśmy się do salonu siadając na kanapie i jako tło włączając telewizor. Z westchnieniem oparłam się o ramie blondyna bawiąc się troczkami od bluzy.

-Opowiedz co się stało.-zdziwiona spojrzałam na chłopaka nie do końca rozumiejąc o co mnie pyta.-No z Ashtonem.-Głupia pusta samogłoska ‚A' opuściła moje usta. Od razu opowiedziałam Hemmingsowi cały dzień zaczynając od poranka i kończąc na wyjściu Irwina z mieszkania.

Początkowo milczeliśmy, ja nie bardzo wiedząc co dodać, a Luke chyba przetwarzał to co mu opowiedziałam.

-Wciąż mu zależy.-wydusił w końcu będąc chyba zszokowany tym odkryciem.-Byłem przekonany, że zamknął rozdział między wami.

-Ja też.-szybko przyznałam mu racje kiwając przy tym energicznie głową.-Co prawda wczoraj mówił coś o tym, że możemy do siebie wrócić jeśli chce, ale byłam przekonana, że to szok wywołany tym, że dowiedział się, że jest ojcem.-Lu tylko pokiwał głową zgadzając się ze mną i nie wiem który raz tego dnia złożył pocałunek na moich włosach.-Jak było między wami w trasie?

-Chyba dobrze-odparł wzruszając ramionami.-Nie mówię, że nawiązaliśmy nie wiem jaką więź, ale było lepiej niż...-zawahał się spoglądając na mnie przepraszająco.

-Niż wtedy kiedy byłam obok-domyśliłam się co chce przekazać, a Luke w odpowiedzi jedyne westchnął kiwając głową.-Nie chce wchodzić między zespół.

-Na to już chyba dawno za późno. Nie uważasz?-niezadowolona pokiwałam głową przyznając mu rację.-Zamieszkacie ze mną?

-Co?- nienaturalnie wysoki głos opuścił moje usta, a ja od razu siadłam prosto spoglądając na twarz chłopaka.

-Pytam czy ty Mely i Fletcher zamieszkacie ze mną.-powtórzył ze spokojem dodatkowo w celu opanowania moich emocji delikatnie gładząc mnie po dłoni.

-To za szybko.-pokręciłam głową jednocześnie nie chcąc się zgodzić na takie rozwiazanie.

-A pomyśl o tym inaczej. Oboje chcemy, by nam wyszło. Teraz zamieszkasz niewiadomo gdzie, nie będę mógł cie chronić cały czas. Jak media dowiedzą się o tobie i dzieciach, a to stanie się niedługo skoro Ashton Irwin i Louis Tomlinson będą je dziś odbierać ze żłobka, to w zwykłym niestrzeżonym mieszkaniu nie będziecie normalnie żyć. Nasze fanki będą was nachodzić, dziennikarze...No, a drugi argument jest taki, że jedna przeprowadzka to będzie dużo, zarówno dla ciebie jak i dla dzieci. Po co skoro może za pół roku i tak zamieszkamy razem.

Zaśmiałam się dźwięcznie na pewność z jaką mówił o naszej przyszłości, starając nie dać się spanikować złej stronie ich sławy.

-Taki jesteś pewien, że nam się uda?-zapytałam przeczesując palcami jego włosy.

-Czekałem ponad trzy lata Suz. Nie myśl proszę, że dam ci teraz tak łatwo odejść.-odparł z zadziornym uśmieszkiem wciągając mnie na swoje kolana tak, że usiadłam na nim okrakiem.

W ciągu sekundy zrobiło mi się gorąco, a dłonie które trzymał na moich udach wręcz paliły żywym ogniem.

-To jak?

To jak co?

Zdezorientowana i rumiana na twarzy spojrzałam na chłopaka.

-Zamieszkasz ze mną?

-A jesteś gotowy na niespanie po nocach, wstawanie porankami, płacz, zabawki rozrzucone wszędzie...-mogłabym wymieniać dalej, jednak usta blondyna na moich skutecznie mnie uciszyły.

-Wezmę wszystko co jest razem z tobą w pakiecie.-wyszeptał prosto w moje wargi jednocześnie posyłając mi przeszywające spojrzenie.

Czułam jak przez moje ciało przechodzi dreszcz który tylko wezbrał na sile w momencie kiedy chłopak złączył razem nasze wargi już w nie tak delikatnym pocałunku. Szybko jednak odnalazłam się w nadanym przez niego tempie i ciągnąc go lekko za włosy zmniejszyłam odległość między naszymi ciałami.

-Kocham cię-szept chłopaka wydostał się z jego ust między pocałunkami teraz składanymi na mojej szyi. Westchnęłam głośniej przyciągając go do siebie w wyniku czego umiejscowił dłonie na moich pośladkach przyciągając mnie do siebie jeszcze bardziej niż myślałam, że jest to możliwe. Zachłysnęłam się powietrzem czując szybką reakcje jego ciała na moje.

-Nie rób-zaczęłam otumaniona czując jak mocniej zassał skórę na mojej szyi-malinek-dokończyłam z westchnieniem czując jak odrywa się od niej delikatnie chuchając na świeże zaczerwienienie.

-Bo co? Ashton zobaczy?-zapytał wyjątkowo dumny z siebie. Przewróciłam na niego oczami niby przez przypadek wiercąc się i ocierając o niego.

-Bo jutro mam egzamin ustny z anatomii.-powiedziałam ze śmiechem obserwując rumieniec jaki pojawił się na jego twarzy po moim ruchu.

-Ups.-zaśmiał się wzruszając ramionami i mocniej zaciskając dłonie na moich pośladkach.-No to założysz golf.-wzruszył ramionami cały czas mając na twarzy dumny uśmiech i przybliżył się łącząc nasze usta w zachłannym pocałunku.

Oczywiście wszystko co dobre musi się kończyć i w momencie kiedy postanowiłam ściągnąć koszulkę Luka rozległ się dzwonek do drzwi.

-Nie-jęknął niezadowolony opierając się czołem o mój obojczyk.

-Przyzwyczaj się.-zaśmiałam się głośno widząc oburzenie wymalowane na jego twarzy.-Fletcher lubi zapłakać w najmniej odpowiednim momencie.-wyjaśniłam wstając z jego kolan i ruszając by otworzyć drzwi.

————————————————
14.07.2020

Two extra Seconds of Summer [L.H.] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz