19.

804 38 4
                                    

-I jak?-mama zaatakowała mnie od razu kiedy tylko weszłam do kuchni.

-Co jak?-wciąż byłam zaspana. Ale cieszyłam się, że Monica i Dean zlitowali się nade mną i w jakiś sposób przekonując moje nieufne dzieci zajęli się nimi dając mi kilka godzin na sen.

-No Nica.-wyjaśniła szybko, a ja tylko ze śmiechem wywróciłam oczami. Nawet nie byłam zbytnio zdziwiona.

-Wydaje się być bardzo okej.-wzruszyłam ramionami wyciągając z lodówki posiłki dla bliźniaków.-Jest przepiękna.-dodałam, a mama ze zrozumieniem pokiwała mi głową.

-Jak ją zobaczyłam to początkowo zastanawiałam się tylko jak Dean utrzymuje przy sobie tak piękną kobietę, ale jak widać macie to we krwi. Do ciebie tez nie kleją się brzydcy chłopcy. Ten twój kolega z Londynu jest przystojny.-rozszerzyłam oczy słysząc takie słowa od rodzicielki.

-Louis?-zapytałam dla pewności, a ta żywo pokiwała mi głową.

-I dobrze dogaduje się z dziećmi.-uniosłam brew niezadowolona wiedząc do czego zmierza ta jej gadka.

-Mhm, z jego chłopakiem też się dobrze dogadują. Ogólnie uważam, że Harry też jest niesamowicie przystojny.-widok jej zdezorientowanej miny sprawił, że zaśmiałam się głośno, a ona poczerwieniała na twarzy.

-Zapomniałam.-wydusiła ze śmiechem przygryzając wargę.-No, ale Ashton...-zaczęła, ale moja niezadowolona mina sprawiła, że przerwała od razu.-Na pewno chcesz być z Lukiem?

Nie będę kłamać tym pytaniem także mnie nie ucieszyła. Uśmiech z moich ust zniknął, a ja z zaciśniętymi zębami pokiwałam głową.

-Chce spróbować.-powiedziałam twardo, a widząc, że już otwiera usta by mi zaserwować pewną dawkę argumentów szybciej zaczęłam zasypywać ją swoimi.-Ja wiem, że to Ash jest ojcem i, że dużo lepiej będzie wyglądać jak będę z nim, nikim albo kimś obcym zamiast z przyjacielem z zespołu, ale nie umiem. Między mną i Ashem od dawna nie ma tego co powinno być, może mi i Lukowi nie wyjdzie. Może, ale przez ponad trzy lata nie myśle o nikim innym niż o nim mamo. Kocham go, a jeśli on czuje to samo do mnie to zamierzam w to iść cała sobą.

Przez chwile panowała cisza, a ja z niepokojem zauważyłam, że w oczach mojej rodzicielki zamajaczyły się łzy. Z jednej strony chciałam podejść i ją przytulić, zaś z drugiej czułam, że nie powinnam tego teraz robić.

-Czyli źle zrobiłam.-powiedziała parząc to na mnie to na ścianę za mną.

-Co źle zrobiłaś mamo?-zapytałam ciężko wzdychając.

-Zaprosiła mnie.-głos Irwina za moimi plecami sprawił, że zamarłam zrezygnowana zamykając oczy. Kiedy ponownie je otworzyłam dostrzegłam tylko przepraszające spojrzenie rodzicielki. W ciszy nałożyłam jedzenie dla bliźniaków i z westchnieniem odwróciłam się w stronę Ashtona.

Ból wypisany na jego twarzy był niemal namacalny. Zagryzając wargę spojrzałam w podłogę.

-Jest okej.-powiedział w końcu przerywając ciszę, a mama szybko ulotniła się z kuchni zapewne dając nam szansę na rozmowę w cztery oczy.

Dalej milczałam nie wiedząc co powiedzieć chłopakowi.

-Dużo usłyszałeś?-zapytałam w końcu dostając w odpowiedzi tylko zirytowane prychnięcie z jego strony. Nie dziwiłam mu się wcale, ale tylko to przyszło mi na myśl.

No cóż lepiej by było jakbym się nie odzywała.

-Wystarczająco by zrozumieć, że nie warto nawet próbować.-przetarł zmęczony twarz dłońmi i podszedł by oprzeć się o blat wyspy kuchennej.-Chociaż nie usłyszałem nic nowego.-wzruszył w końcu ramionami prześwietlając mnie swoim spojrzeniem.-Moja oferta wciąż aktualna.-pokiwałam głową wymuszając na sobie sztuczny uśmiech.-Ale wiesz w razie jakby Hemmings nawalił...

-Ash-ostrzegawczo wypowiedziałam imię chłopaka, a ten zaśmiał się machając na mnie ręką.

-Ale w razie czego...

-Tak w razie czego przyjdę popłakać w ramie mojemu byłemu facetowi, by wyżalić się na obecnego.

-Wiesz gdzie mieszkam.-powiedział z uśmiechem puszczając mi oczko na co tylko przewróciłam oczami.

Ten chyba nigdy się nie podda.

Widziałam, że w przeciwieństwie do mnie Irwin nie pozwolił sobie na drzemkę i wręcz zmęczenie biło od niego.

-Nie spałeś?-spytałam mimo, że znałam odpowiedź.

-Anne chciała dowiedzieć się jak najwiecej, a potem zadzwoniła twoja mama i jakoś nie wyszło. Posiedziałem trochę z maluchami. Lubią Deana. I Fletcher dziś dał mi dziś samochód do zabawy. Uznaje to za postęp.-przyznałam mu rację, a on z radością pokiwał mi głową.

Wesołe iskierki jakie dostrzegłam w jego oczach sprawiły, że przez moment łzy pojawiły się w moich oczach i musiałam odpędzić je szybszym mruganiem.

-Co się stało?-troska w jego głosie ponownie we mnie uderzyła i naprawdę miałam chęć zacząć płakać jak Fletchy kiedy nie dam mu kolejnego słodycza.

-Ja...-zaczęłam starając się z wszystkich sił opanować łzy.-Przepraszam-wydusiłam, a on nie wiem który to już raz westchnął ciężko i okrażając blat podszedł do mnie niepewnie mnie przytulając. Tak samo niepewnie objęłam go ramionami w pasie zaraz jednak chętnie wtulając się w jego klatkę piersiową.

-Nie zmuszę cię do tego byś mnie pokochała.-powiedział cicho dopiero uświadamiając mnie jak odebrał moje przeprosiny. Nie odezwałam się nie wyprowadzając go z błędu. Mimo, że w istocie przepraszałam go za odebranie mu radości z bycia ojcem za to też czułam potrzebę go przeprosić. Nie byłam w stanie ponownie go pokochać. Chociaż nie jestem pewna czy wtedy była to miłość czy tylko zauroczenie, które pomyliłam z czymś znacznie większym.

-Będziemy dobrymi rodzicami?-zapytałam unosząc brodę i opierając ją na jego obojczyku.

-Będziemy najlepszymi rodzicami.-poprawił mnie całując w czoło i delikatnie klepiąc po plecach.

Resztę popołudnia Ash spędził u nas w domu wygłupiając się z Fletcherem który wreszcie zdawał się reagować na niego inaczej niż wrodzoną alergią. Kiedy wreszcie ululałam maluchy i w spokoju usiadłam w kuchni mój telefon postanowił zacząć dzwonić, a ja biegiem by nie obudzić bliźniąt ponownie wpadłam do pokoju. Widząc, że Mely niezadowolona pobudką otwiera oczka, przeklnełam pod nosem szybko wyciszając urządzenie które nie wiem z jakiego powodu zostawiłam w moim pokoju.

-Już kochanie cichutko.-wyszeptałam całując ją w czoło i głaszcząc, a ona na szczęście nie będąc bardzo wyrwana ze snu ponownie zamknęła oczy odpływając w głęboki sen.

Rozejrzałam się po moim pokoju który za moją zgodą uległ kompletnej zmianie. Moje łóżko zostało wymienione na znacznie większe i zamiast stać na środku pokoju stało w rogu dociśnięte do ściany. Byłam wdzięczna za to ustawienie, bo teraz mogłam bezpiecznie położyć maluchy na nim spać, sama zajmując miejsce na krawędzi. Biurko przy którym się uczyłam i zarówno dawałam lekcji Ashtonowi i Lukowi zostało odnowione. Z westchnieniem przejechałam palcami po meblu uśmiechając się na wspomnienie jak Luke odchylił się na krześle i łamiąc mebel wylądował na podłodze.

Szafy w pokoju zostały wymienione i zastąpione mniejszymi komodami. Dodatkowo naprzeciw łóżka zawisł telewizor którego nie miałam w pokoju za swojej kadencji urzędowania tutaj.

Wszystko się zmieniło.

Tak jak i pokój moje życie też zmieniło się diametralnie. To jedno biurko które zostało na swym miejscu nieco odmienione kojarzyło mi się z moją relacją z chłopakami.

Niby jest, ale wyglada całkowicie inaczej.

Wibracje urządzenia w mojej dłoni wyrwały mnie z zamyślenia. Oderwałam wzrok od feralnego mebla i spojrzałam na urządzenie uśmiechając się pod nosem.

Od:Luke Hemmings
Będę przed dwunastą. Załatw koce poduszki i kakao.

A może jednak te trzy lata nie zmieniły tak wiele?

——————————————
11.08.2020

Tak jak powiedziałam są!!!

Two extra Seconds of Summer [L.H.] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz