24.-Koniec

981 36 3
                                    

Położyliśmy bliźniaki w łóżku robiąc zaporę z poduszek by przypadkiem żadne z nich się nie sturlało na podłogę.

-Co chciał Ash?-Luke zatrzymał mnie na środku pokoju delikatnie układając dłonie na moich biodrach. Zmęczona oparłam głowę na jego ramieniu wzdychając.

-Jutro jadę na pożarcie.-wymruczałam sprawiając, że jego klatka piersiowa, zatrząsła się ze śmiechu. -Anne chce poznać dzieciaki.

-To pewnie nie ucieszysz się jak powiem, że moja mama która w pełni akceptuje mój związek ze starszą kobietą z dwójką dzieci, też chciałaby się spotkać.

-Starszą kobietą?-powtórzyłam po blondynie marszcząc brwi i patrząc na niego zdziwiona. -Jest między nami rok różnicy.

-Przepaść.-wyszeptał pochylając się nade mną i łącząc nasze usta w powolnym pocałunku.

-Czyli wolisz starsze?

-Jak widać.-uśmiechnął się delikatnie kończąc pocałunek.

-Chciałabym cie tu przenocować.-wyznałam z żalem rozglądając się po pokoju. Mel i Fletcher rozwalili się na łóżku śpiąc jak dwie rozgwiazdy przez co sama nie byłam pewna czy się z nimi zmieszczę.

-Podłogi jest dużo.-wzruszył ramionami otwierając kufer na koce i poduszki. Kilka chwil później nasze prowizoryczne łóżko było gotowe. Czułam się zbyt zmęczona na zmycie tego co miałam na twarzy wiec przebierając się tylko w piżamę położyłam się obok blondyna który do spania pozbył się spodni i skarpek zostając w koszulce i bokserkach.

-Dobranoc Luke.-wyszeptałam wtulając się w jego bok.

-Tęskniłem za tym.-zdziwiona uniosłam głowę patrząc na niego skonsternowana. -Dobranoc to takie nasze nie za oryginalne kocham cię.-Zmarszczyłam brwi patrząc na niego jak na kosmitę.

-Pleciesz głupoty.

-Wcale nie. Po prostu zawsze rozstawaliśmy się w nocy mówiąc sobie dobranoc. Każdy wieczór kiedy to sobie mówiliśmy dawał mi dobrą noc. Spałem bez problemów. Już od samego początku.

Wzruszona nachyliłam się nad chłopakiem łącząc nasze usta w powolnym pocałunku.

-Kocham cię Luke.

-Kocham cie Suzy.-odparł pogłębiając pocałunek i przewracając mnie na plecy, by górować nad moim ciałem. Ochoczo przyjęłam bardziej namiętny przyciągając go do siebie za koszulkę.


Obudziłam się słysząc ciche nawoływanie Fletchera, zmęczona ponieważ nie spałam za długo wstałam do synka biorąc go na ręce. Mel spała w najlepsze sokając swojego kciuka. Zwróciłam uwagę na Hemmingsa leżącego na podłodze. Chłopak leżał na brzuchu, śliniąc niemiłosiernie poduszkę i swoje ramię. Uśmiechnęłam się pod nosem przypominając sobie, że gdy spał u mnie pierwszy raz podobne zaślinił mojego Jaśka. Przykryłam go lepiej kołdrą, ponieważ koniec końców spał w samych bokserkach, a ja w bieliźnie i jego koszulce.

-Mama-pociecha siedząca na moich rękach ewidentnie miała dość nie poświęcania mu uwagi i zostało to zakomunikowane mocnym pociągnięciem mnie za włosy.

-Fletcher nie można.-zganiłam syna z surowym spojrzeniem stanowczo zabierając jego małą rączkę od moich włosów. Wyszłam z pokoju łapiąc jeszcze torbę z pieluchami i z synem na rękach zeszłam na dół.

-Suzanne ile razy mam ci mówić byś nie nosiła ich cały czas.-ledwo powstrzymałam wywrócenie oczami na głos mojej mamy która pojawiła się nie wiem skąd. -Kręgosłup ci nie wytrzyma.

Two extra Seconds of Summer [L.H.] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz