4.

1.2K 49 9
                                    

-Michael kochanie!-w końcu odrywając zarówno swój wzrok jak i myśli od Ashtona spojrzałam na Clifforda wyciągając ręce w jego stronę.

-Suz-chłopak z uśmiechem przytulił mnie unosząc nad ziemię.-Zabije cię jak tylko zostaniemy sami-wyszeptał z uśmiechem wprost do mojego ucha, na chwile zmywając mój z twarzy.-Gdzie mój prezent?-zapytał głośniej delikatnie odstawiając mnie na ziemie. Rozejrzałam się za Lukiem zauważając go rozmawiającego z Niallem kurwa Horanem. Od razu jakby wyczuł, że patrzę na niego i z uśmiechem podniósł na mnie wzrok. Poruszyłam ustami mówiąc bezgłośnie „prezent", a on od razu ruszył z pakunkiem w naszą stronę.

-Mikey-oplotłam szyje przyjaciela ramionami roztrzepując jego włosy-kochanie wszystkiego najlepszego, twoje urodziny co prawda za kilka dni, ale skoro chcesz świętować dzisiaj niech ci będzie. Wiem, że lubisz planszówki wiec kupiłam jedną z nich dla ciebie, może jak ich namówisz to będą grali z tobą.-kiwnęłam głową w stronę chłopaków na co on wywrócił oczami. Oboje wiedzieliśmy, że to się nie wydarzy. Prędzej piekło zamarźnie niż ta trójka postanowi zagrać w grę inną niż na konsoli.-Nie wiem czego więcej tobie życzyć.

-Może więcej zaufania?-zaproponował sprawiając, że zagryzłam policzek od środka. Spojrzałam na blondyna podchodzącego do nas z torebką prezentową. Lekko zażenowana odebrałam pakunek wręczając go przyjacielowi. Przyjął go przytulając mnie. -Wcale nie widać twojego brzucha.-powiedział cicho wprost w moje ucho kładąc rękę na moim biodrze, zachaczajac o wypukłość. Zaśmiał się czując ją.-Ale zdecydowanie jest na swoim miejscu.

Chrząknięcie Luka sprowadziło nas na ziemie, spojrzałam na niego uśmiechając się delikatnie.

-Suzy, poznaj One Direction. To jest Harry, Louis...-zaczął wymieniać jednak pod wpływem mojego kpiącego spojrzenia zamilkł. -No co?

-Luke myślisz, że nie znam One Direction?-uniosłam brew na chłopaka słysząc śmiech jednego z brytyjczyków.-Jestem Suzy.-zwróciłam się do piątki każdemu kolejno podając dłoń.

-To jest TA Suzy?-Niall zapytał Luka robiąc wielkie oczy, podobne spojrzenie Harry posłał Ashtonowi. Obaj uśmiechając się pod nosem skineli głowami.

-Niezręcznie-Calum zanucił pod nosem zarzucając ramie wokół moich ramion. Spojrzałam na niego uśmiechając się.-Co pijesz?-spytał ciągnąc mnie do prowizorycznego barku.

-Nie mogę pić, byłam przeziębiona i jestem w trakcie antybiotyku.-posłałam mu przepraszające spojrzenie, a on pokiwał głowa ze zrozumieniem.

Wymówka idealna której żadne z nas nigdy nie kwestionowało, wpadł na to Luke. Moim pomysłem było tłumaczenie się natłokiem nauki, ale chłopak z góry założył, że to nie przejdzie. Bardzo prawdopodobne, że miał rację zważywszy na to, że jest piątek.

-Ktoś gra w bilard?-głos Luka rozszedł się po małej salce w jakiej się znajdowaliśmy.

-My gramy! Prawda Harry?-z uśmiechem zagryzłam wargę patrząc jak Louis Tomlinson wyciąga dłoń do lokowatego bruneta. Napotkałam przestraszone spojrzenie Stylesa, Louis jakby też przypomniał sobie o mojej obecności i próbował zakryć swój gest powtórzeniem go w kierunku Nialla.

-Nie musicie pajacować.-Ashton zaśmiał się podchodząc do mini lodówki. Z piwem w ręku podszedł do mnie obejmując mnie w pasie, zdretwiałam na ułamek sekundy szybko chwytając jego dłoń i łącząc nasze palce zanim tylko dotknie mojego brzucha.-Suzy, wiesz że Larry is real?-zapytał z uśmiechem spoglądając na mnie z góry.

Uśmiechając się nerwowo spojrzałam na Irwina.

-Liczyłam, że w końcu przyznasz się do Cashtona.-zaśmiałam się sprawiając, że zmrużył na mnie oczy.

-Myślę, że kto jak kto, ale ty wiesz, że lubie dziewczyny.-powiedział oburzony kiedy wyswobodziłam się z jego ramion i odebrałam od Caluma szklankę z sokiem dla mnie.

Na chwile zapanowała niezręczna cisza która została przerwana przez zdziwionego Liama.

-Czekaj to jest TA Suzy? Twoja była i jego niedoszła?-Payne zdziwiony patrzył na naszą dwójkę najpierw wskazując palcem na Ashtona, a później na Luka.

-Jaka niedoszła?-oburzona spojrzałam po chłopakach, a Calum spuścił wzrok unikając mojego spojrzenia.-Hood ty masz chyba za długi język.-powoli skierowałam kroki w stronę chłopaka, a ten odstawił butelkę cofając się kilka kroków. Nie minęło pół minuty, a goniłam chłopaka po sali. Zdyszana oparłam się o stół bilardowy mierząc się z Hoodem spojrzeniem, brunet znajdował się po drugiej stronie stołu także ciężej oddychając. Wykonałam krok w prawo, a on od razu to powtórzył.

-Wyglądacie jak dwójka małych dzieci.-Louis zaśmiał się powoli podchodząc do Hooda i mrugając do mnie.

-Louis nawet nie probuj.-Cal przerażony spojrzał na szatyna widząc, że ja zbliżam się z drugiej strony stołu.-Nie możecie tak!-zapiszczał kiedy razem z Tommo podeszłam do chłopaka. Wokalista szybko złapał mojego przyjaciela powalając go na ziemie. Towarzyszył nam głośny krzyk Caluma i śmiechy reszty.

-Calum uważaj, bo kopniesz Suz.-głos Luka trochę przywołał mnie na ziemię sprawiając, że odsunęłam się, by brunet wierzgający nogami mnie nie uszkodził.

Wieczór z dziewiątka chłopaków mimo, że początkowo zapowiadał się ciężko szybko okazał się strzałem w dziesiątkę. Większość wieczoru spędziłam z Lukiem, Michaelem lub Louisem. Z najstarszym z zespołu One Direction szybko znalazłam bardzo dobry kontrakt. Dlatego też nie wiem kiedy wymieniliśmy się numerami.

-Ale ty wiesz, że on jest gejem?-naburmuszony Luke marudził w samochodzie podczas naszego powrotu do mojego mieszkania. Ku mojemu zdziwieniu Hemmings postanowił upewnić się, że wrócę bezpiecznie do domu. Co było kompletnie bez sensu, bo przecież impreza była w jego hotelu.

-A czy wymiana numerem telefonu oznacza już ślub Lu? Poza tym co to za reakcja? Od kiedy masz coś przeciwko moim znajomościom z twoimi przyjaciółmi.

-Odkąd ukrywasz ciąże i im więcej będziesz miała wspólnych znajomych z Ashtonem tym będzie trudniej.

Bez słowa skupiłam wzrok na drodze przygryzając wargę.

Na moment zapomniałam o ciąży. Na moment poczułam się jak zwykła nastolatka bez problemów.


Rano obudziłam się przyciśnięta do blondyna. Jego ramie mocno przyciągało mnie do siebie uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Oczywiście, że zaproponowałam mu nocleg na co chętnie przystał.

-Luke.-szepnęłam próbując wydostać się z jego macek. Chłopak mocniej przyciągnął mnie do siebie układając dłoń na moim brzuchu.-Luke.

-Suzy jest sobota, leż.-wtulił się w moją szyję układając nas na łyżeczki.-Mógłbym tak z tobą leżeć codziennie.

Ignorując jęk chłopaka wydostałam się z jego objęć i nie oglądając się za siebie ruszyłam do łazienki.

-Suzy?-słysząc pytanie w jego głosie przystanęłam odwracając się w stronę chłopaka.

-Luke znajdź sobie dziewczynę. Rusz dalej.

-Już znalazłem.

-Luke przecież powiedziałam ci wyraźnie nie.

-Suzy-chłopak usiadł na łóżku przeczesując włosy palcami.-Przecież widzisz, że zależy mi na tobie.

-To niech przestanie nie możemy być po prostu przyjaciółmi? Jestem w ciąży! I to z naszym przyjacielem naprawdę to nie ma sensu Luke.

Chłopak zirytowany wstał i zaczął się ubierać. Bez słowa obserwowałam to co robi. Wzdrygnęłam się słysząc trzaśnięcie drzwiami.

Wyszedł.

Odrzuciłam kolejna osobę na której mi zależy.

———————————————
21.05.2020

Wiem, że nie powinnam, ale w sumie nie mogę się doczekać waszej reakcji na ten rozdział.

Two extra Seconds of Summer [L.H.] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz