7.

1.1K 47 8
                                    

Nowy rok zbliżał się wielkimi krokami, a co za tym idzie termin porodu.

-Suzy do cholery, usiądź na dupie. Jesteś już w połowie ósmego miesiąca, a to są bliźniaki fakt, że jeszcze nie leżysz na porodówce to jest cud. Ja pozmywam te cholerne naczynia.

Próbując powstrzymać śmiech spojrzałam na blondyna stojącego w progu.

-Lu zrobiłeś kolacje, jak pozmywam nic mi się nie stanie.-próbowałam wyglądać poważnie mówiąc to chłopakowi jednak kopniak jakiego zaserwowało mi jedno z dzieci w moim brzuchu sprawił, że aż zgięłam się w pół. Chłopak w ciągu sekundy podszedł do mnie zaraz eskortując mnie na kanapie. Z westchnieniem masowałam brzuch w miejscu w którym przed chwilą się odkształcił.

-Mam wrażenie jakbyś miała rodzić lada dzień.

-Dlatego postanowiłeś u mnie zamieszkać? Jak tak ci się podoba Anglia to może wynajmij sobie gdzieś pokój?-sarkastyczne „Ha ha ha" chłopaka sprawiło, że uśmiechnęłam się pod nosem.

-Nie cwaniakuj. Przypomnę, że poród się zbliża, a ty wciąż nie wiesz jak nazwać maluchy.

Faktycznie, miałam z tym ogromny problem. Wszystkie propozycje jakie dostawałam od rodziny wydawały się nie wystarczająco dobre. Luke także rzucał imionami jak z rękawa.

Co do chłopaka, mam wrażenie, że powtarza się sytuacja z wakacji kiedy też dałam mu kosza, a on postanowił udawać, że nic takiego nie miało miejsca. Ponownie zachowuje się jak mój najlepszy przyjaciel, o dziwo nie przekraczając żadnych granic między nasza dwójką. Początkowo nawet spał na kanapie, ale sama namówiłam go, by kładł się ze mną do łóżka, ponieważ mebel z salonu jest piekielnie niewygodny.

-Fletcher.-powiedziałam jakby olśniona. Luke spojrzał na mnie widocznie nie rozumiejąc mojego pomysłu. Po chwili jednak w jego oczach błysnęło zrozumienie.

-Drugie imię Ashtona?-pyta zdziwiony.

-Podoba mi się.

-Czyli mały Fletcher Irwin.-zmrużyłam oczy kręcąc głową. Tak pod tym względem też wróciliśmy do punktu wyjścia. Ponownie uważałam, że lepszym pomysłem będzie nie mówić Irwinowi o dzieciach.

-Dallas. Fletcher Dallas. Nie brzmi nawet tak tragicznie. Podoba mi się. Tylko co z dziewczynką?

-Summer. No wiesz tak jak 5 Seconds of Summer.

Zaśmiałam się głośno kręcąc głową. Propozycja chłopaka wydawała się komiczna.

-Mhm, może od razu 5SOS, jak już lecimy tak muzycznie?-Luke westchnął siadając wygodniej obok mnie. Słyszałam jak mruczy coś pod nosem. Co prawda nie brzmiało to jakby starał się skierować słowa do mnie, a bardziej do siebie, ale i tak wyglądało dziwnie. Miałam już pytać chłopaka czy czuje się dobrze ponieważ mówi sam do siebie, jednak on odezwał się pierwszy.

-Melody. Melody Dallas.

W ciszy wpatrywałam się w niebieskookiego bezgłośnie powtarzając imię.

Melody.

Podobało mi się.

-Poniekąd połączyła was melodia, ciebie i Ashtona. Wspólna pasja do muzyki i te sprawy.-chłopak przyglądał mi się z uśmiechem widząc, że podoba mi się imię.

Two extra Seconds of Summer [L.H.] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz