Tak ostatnio dużo smutów daje bo mam taki humor, wybaczcie.
Jhin
Twoja śmierć była spowodowana przez niego, ale tego nie chciał. Porwali cię, a on chciał ci pomóc, kiedy doszedł do kryjówki zbirów wymierzył w jednego z nich. Wtedy złapał cię i podstawił za siebie, Jhin widząc co się stało popadł w rozpacz i niekontrolowanie wybijał każdego z nich. Nie zwracał uwagi czy będą perfekcją, chciał się ich pozbyć. Po wszystkim podbiegł do ciebie i złapał za ciało, dostałaś w brzuch, jego nabój przebił cię na wylot.
- Przepraszam. Nie chciałem zrobić z ciebie swojego dzieła. - Chór zagrał w jego głowie smutną melodie, którą sam nucił nosząc cię do domu. Nie chciał pochować twojego ciała w takim stanie, ubrał je w piękną, długą czerwoną suknię, w dłoni miałaś bukiet kwiatów, a na twarzy maskę.
Codziennie przychodzi na twój grób i nuci twoje ulubione melodie. Obiecał, że nie wpuści już nikogo do swojego serca.
- Szykujcie się kochani, wrócił zabójca bez litości.
Zed
Zabił cię Rhaast, nie miał powodu, by cię zabić. Po prostu chciał ofiary, a ty byłaś najbliżej to tylko pomogło osłabić Zeda, ale nie przewidział, że go zabije. Zed pełen złości, rozpaczy, bólu, by gotowy wejść w ogień, a walka z Darkinem? Pf mógł zginąć wtedy dołączyłby do ciebie. Kayn chciał pocieszyć swojego mistrza, ale nie mógł. Pochował cię w ogrodzie Zakonu, nie mógł być dalej od ciebie. Każdej nocy przychodził i kładł się obok czując twoją obecność, rankiem medytował przy tobie i przynosił kwiaty. Kayn w połowie objął jego obowiązki.
- Gdybym zdążył, gdybym to był ja. - Zaczął płakać. - Wybije wszystkie Darkiny, ale to będzie za mało.
Jak obiecał tak zrobił, teraz poszukuje reszty z nich. Przepełniony zemstą wie, że da radę.
CZYTASZ
Preferencje League Of Legends
FanfictionWiadomo hejterzy zakaz wstępu. Książka jest w pół normalna, a w pół nie. Zapraszam bardzo gorąco do przeczytania