Dziękuję za pomysł
Orochimaru_sama_Wszystko pisane z jego perspektywy
Jhin
Budzę się w teatrze, niby normalny poranek, wokoło moje dzieła sztuki i pułapki. Poczułem ciężar i patrze w dół, a tam mam cycki, nie mogę zabijać kogoś mając cycki! W ogóle to moja postura wyglądała kobieco, no to pięknie i jak ja mam zabijać, jak te cycki będą mnie dusić.
Udałem się na dach gdzie była jedna z moich ofiar, ta zasrana sukienka jest tak długa, że się wyjebałem i zepchnąłem tego człowieka. Potem przyszli do mnie strażnicy i złapali mnie, przez sukienkę.
- Czemu pani zabiła tego człowieka?
- Umarł z przyczyn naturalnych. - Powiedziałem.
- Zepchnęła go pani.
- Grawitacja jest naturalna.
- Słuchaj. - Był plus sukienki bo schowałem pod nią "Szept" (który nie jest cichy) i strzeliłem w nich. Mam nadzieję, że to minie bo nie mam zamiaru wydawać pieniędzy na nowe ciuchy i wywalać się.
Zed
Otworzyłem oczy i rozejrzałem się, byłem w Zakonie Kinkou, co kurwa?! WTF co ja tu robię (teleportejszyn xd)?!
- O wstałaś już. - Powiedział dobrze mi znany głos (o tak wiecie o kim mowa dzieci........to Papa Smerf xd) - Wszystko dobrze?
- Nie bo na ciebie patrzę.
- Heh jaka jesteś nie miła dla kogoś kto cię uratował. - Chwila, czy on odmienił mnie przez kobietę?! Wstałem szybko i spojrzałem w lustro, jpdl?!!? Matko Boska Zedowska dosłownie jestem babą! - Ładna jesteś, może chcesz być w moim zakonie?
- Spierdalaj. - Powiedziałem zły. - Chwil przebrałeś mnie?!
- Nie? - Wziąłem poduszkę i zacząłem go napierdalać. Wróciłem do swojego domu, a Kayn nazwał mnie mamą, jemu też jebnąłem.
CZYTASZ
Preferencje League Of Legends
FanfictionWiadomo hejterzy zakaz wstępu. Książka jest w pół normalna, a w pół nie. Zapraszam bardzo gorąco do przeczytania