Od autorki: Miłego dnia!
- Maluchu. Kochanie - wymruczałem w wargi chłopca, który nie zamierzał mnie puścić. Wisiałem nad nim, próbując wyjść z łóżka, kiedy od całował mnie i przyciągał jeszcze bliżej, ostatecznie zarzucając nogę na moje biodra - Ni, muszę iść.
Od kiedy pracowałem w firmie Elliota Horana, godziny mojego wstawania czy pracy się zmieniły i nie tylko dla mnie to był problem. Niall często budził się razem ze mną, dość niechętnie ze względu na porę, szczególnie, gdy sam zajęcia miał na później albo w ogóle ich nie miał.
- Proszę jeszcze chwilkę. Jeszcze jedno buzi - powiedział patrząc mi w oczy, gdy przerwaliśmy pocałunek na sekundę. Starałem się powstrzymać uśmiech, musnąłem raz jeszcze jego wargi, ale gdy nie dotrzymał obietnicy, wstałem razem z nim w ramionach - Tatusiu - pisnął, zaczynając się śmiać. Wyszedłem z sypialni z nim wciąż uwieszonym na mnie. Nie był ciężki, więc bez problemu zaniosłem go do łazienki, w której posadziłem go na blacie.
Tak jak ustaliliśmy, przestaliśmy rozmawiać o tamtej sprawie, całkowicie o niej zapomnieliśmy i wszystko było tak jak przedtem. Prawie każdą noc spędzaliśmy razem, czasami w moim mieszkaniu, a czasami tym Nialla, tak jak dziś.
Pochyliłem się nad umywalką opłukując twarz zimną wodą. Niall podał mi ręcznik, obserwując mnie z małym uśmiechem.
- Obok firmy jest naleśnikarnia - zaczął, sięgając po swoją szczoteczkę do zębów, po tym jak wciąż siedząc na blacie, również umył buzię.
- Tak? - uniosłem jedną brew, wyjmując swoją szczoteczkę z ust. Wyplułem pianę spoglądając znów na blondyna - Nie zauważyłem.
- Jest. Mógłbyś mnie tam zabrać na śniadanie - uśmiechnął się uroczo zanim wpakował do buzi szczoteczkę z odrobiną pasty do zębów. Zaśmiałem się cicho, płucząc usta i prostując się.
- To bardzo dobry pomysł - pokiwałem głową i zaczekałem aż skończy myć zęby. Wziąłem go znów na ręce i zaniosłem do sypialni, gdzie obaj przebraliśmy się.
I w moim i w Nialla mieszkaniu mieliśmy jakieś ubrania dla siebie na zmianę. Oszczędzało nam to jeżdzenia z samego rana by wrócić do domu by się przebrać w świeże ciuchy. Kończyłem zapinać guziki białej koszuli, jednocześnie obserwując uważnie blondyna, który mozolnie ściągał z siebie piżamę. Przełknąłem ślinę patrząc jak wsuwa na swoje nagie ciało bokserki. Zauważyłem, że już w ogóle nie wstydził się rozbierać przede mną.
Zerknął na mnie dopiero, gdy zakładał koszulkę, po całym przedstawieniu w postaci próbowania założenia ciasnych jeansów stojąc tyłem do mnie.
Starałem się nie pokazać po sobie, że obserwowałem go i był wciąż na tyle rozespany, że chyba nie zdał sobie sprawy. Podszedł do mnie i zaśmiał się cicho, sięgając do mojej koszuli.
- Pomyliłeś guziczki Tatusiu - wymruczał rozpinając połowę mojej koszuli, niby przypadkiem przebiegając opuszkami palców po mojej skórze, zanim zaczął je znów zapinać. Stanął na palcach cmokając moje usta i odsunął się, zaczynając wkładać moją koszule w spodnie - Jedziemy? - spytał, a ja kiwnąłem głową. Poprawił jeszcze krawat na mojej szyi i uśmiechnął się.
Dotarliśmy do małej knajpki, w której unosił się zapach kawy i naleśników. Usiedliśmy z Niallem przy stoliku, a ja sięgnąłem po kartę.
- Dzień dobry, co dla Panów? - przy naszym stoliku pojawiła się młoda kelnera, a pierwsze co zauważyłem w jej wyglądzie to kolczyki w nosie i wardze. Dopiero potem fioletowe włosy.
- Poprosimy, um.. - przesunąłem po raz pierwszy wzrokiem po pozycjach w menu - Na pewno dwie kawy, jedną z mlekiem, drugą latte - powiedziałem i zmrużyłem lekko oczy nie mogąc się zdecydować.
- Dwa razy te naleśniki z białym serem i cynamonem, odsmażane na maśle - wtrącił blondyn. Nawet nie miał w ręce karty, całkiem jakby zamawiał to codziennie. Pokiwałem wyłącznie głową, posyłając kelnerce uśmiech zanim odeszła.
- Są pyszne - powiedział uśmiechając się. Oparł brodę na zwiniętej w pięść dłoni. Przypatrywałem mu się przez moment, nie mogąc uwierzyć w to jak piękny był. I to, że był mój - Miewałem tu urodziny - zaczął nagle, sięgając do serwetnika. Wyjął białą, cieniutką serwetkę zaczynając ją składać - W stos tych puszystych naleśników wbijali świeczki i śpiewali sto lat - uśmiechnął się pod nosem - Dopiero po pewnym czasie zrozumiałem dlaczego to właśnie tu zabierali mnie rodzice - zerknął na mnie kątem oka - By w każdej chwili móc wrócić na spotkanie do firmy - powiedział, przesuwając w moją stronę złożonego z serwetki ptaka z origami. Westchnąłem cicho, dotykając jego dłoni - Ale mimo to, lubię to miejsce - rzucił, zanim zdążyłem coś powiedzieć. Poczułem jego drugą rączkę na wierzchu mojej.
- Obiecuję, że nie zabiorę cię tu w twoje urodziny.
Niall zaśmiał się cicho i pochylił całując mój policzek.
CZYTASZ
common • ziall
FanfictionKocham cię, tatusiu. [zayn!tops, daddy!kink, dużo fluffu, lekkie bdsm]