[ 32 ]

2.1K 122 66
                                    

N I A L L

Wpatrywałem się w twarz Zayna na ekranie mojego laptopa, podczas gdy serce waliło mi jak szalone.

- N-nie - wykrztusiłem - Nie wyproszę Jacoba - dodałem, praktycznie cały się trzęsąc. Zayn zmarszczył brwi, a ja wiedziałem, że się wścieknie.

Ale naprawdę nie mogłem! Jacob przyjechał tu specjalnie, by zrobić ten projekt, jakby to wyglądało, gdybym teraz mu powiedział, że musi iść? Jakbym tu uzasadnił? Bo mój chłopak się zdenerwował i nie lubi jak siedzę sam z innymi facetami? Przecież to głupie.

- Co? - odezwał się po chwili ciszy Zayn. Siedział nieruchomo, ze zmarszczonymi brwami i niedowierzaniem igrającym w jego ciemnych oczach. Zacisnąłem wargi - Niall, zrób co powiedziałem.

Pokręciłem głową, zamykając na moment oczy. Musimy wiedzieć kiedy trzeba przystopować i gdy nasza relacja przekracza granice, bo wciąganie w to mojego znajomego ze studiów to przesada.

- Nie mogę - wyszeptałem - Wiem na czym polega nasza relacja, ale to za dużo Zayn. Wyłącznie robimy projekt na studia, nie robimy nic złego i nie mogę wyrzucić go z mieszkania, bo.. bo jestem twoim uległym - wpatrywałem się w mojego chłopaka, wiedząc, że ten dobór słów zabolał nie tylko mnie, ale i jego. Łączyło nas coś więcej niż bycie tylko uległym i dominatem, tatusiem i chłopcem, jednak nie umiałem tego teraz nazwać - To nie jest powód do zachowywania się w ten sposób i by wyciągać to przed osoby trzecie. Sam mówiłeś, że lubisz utrzymywać naszą relacje wyłącznie między nami, więc powinieneś zrozumieć, że chcę ją zdystansować od moich znajomych - powiedziałem, przełykając niepewnie ślinę - Przepraszam Zee - wyszeptałem, zanim nacisnąłem czerwony guzik kończący rozmowę, odkładając laptop na bok.

Siedziałem przez moment na łóżku, starając się uspokoić oddech i myśli. Uwielbiałem być chłopcem Zayna, naprawdę. Ale obaj byliśmy dorośli i powinniśmy wiedzieć w którym miejscu ustawić granice i to nie taką jak w łóżku przy naszych zabawach.

Nie odezwałem się do Zayna już do końca dnia, ani przez następny dzień. Dopiero, gdy wieczorem, przekopując szuflady w poszukiwaniu jego swetra w którym chciałem spać, a który zostawił u mnie parę dni temu, znalazłem prezent, wybrałem jego numer. Jednak nie odebrał.

Siedziałem na łóżku z telefonem w jednym ręku i podłużym pudełkiem z zabawką erotyczną z kokardką i naklejką z napisem, że to na wypadek, gdybym czuł się samotny przed jego powrotem. Poczułem się źle, zapewne w trakcie jednej z naszej długich rozmów powiedziałby mi bym zajrzał do ostatniej szuflady mojej komody i wyjął ten wibrator. Pewnie szeptałby mi do słuchawki brzydkie rzeczy i sprawiłby, że doszedłbym w momencie, gdy włączyłbym wibracje.

Kolejnego dnia ciszy między nami, zacząłem panikować. A gdy wciąż nie odezwał się do mnie lub nie odbierał moich telefonów, podczas, gdy powinien był już wrócić do Londynu, coś we mnie pękło. Nie przyjechał do mnie, nawet nie dał mi szansy na przeprosiny czy zrewanżowanie się.

Pojechałem do jego mieszkania, był wieczór, powinien był już wrócić, jednak nie odpowiedział na moje pukanie do drzwi. Więc oparłem się o nie i zsunąłem po chłodnej, drewnianej powierzchni, siadając na jego wycieraczce, zasysając dolną wargę.

Jak porzucony szczeniak, tym właśnie byłem bez Zayna.

I wtedy go zobaczyłem, wchodzącego powoli po schodach klatki schodowej. Jak zwykle wyglądał idealnie, mimo poluzowanego krawata i marynarki przerzuconej przez ramię. Przystanął wpatrując się we mnie przez moment.

- Hej - wyszeptałem, uśmiechając się słabo, jednak nie odpowiedział. Podszedł do mnie i ignorując to, że siedzę pod drzwiami, otworzył je i minął mnie, wchodząc do środka - Zayn - sapnąłem, podnosząc się szybko i popychając lekko drzwi, zanim zdążył je zamknąć. Znów mnie zignorował, zmierzając do salonu. Zamknąłem drzwi, by zaraz ruszyć za nim i ostatecznie przystanąć w korytarzu prowadzącym do pomieszczenia w którym był mój chłopak. Wpatrywałem się w niego, a moje serce pękało, za każdym razem, gdy starał się nie patrzeć na mnie - Zee... Tatusiu - wykrztusiłem, zanim łzy spłynęły po moich policzkach a ja upadłem na kolana, by potem usiąść na piętach i opuścić głowę - Przepraszam, proszę nie ignoruj mnie, tak bardzo cię przepraszam - zaskomlałem i dopiero wtedy udało mi się uzyskać odrobinę jego uwagi.

- Czy chociaż wiesz za co mnie przepraszasz? Czy naprawdę jest ci przykro? - spytał, a ja tak bardzo tęskniłem za brzmieniem jego głosu.

- Tęsknie za tobą - wyszeptałem.

- Czy naprawdę jest ci przykro Niall? - warknął, powtarzając pytanie, zaciskając przy tym dłonie.

Nigdy nie widziałem go takiego. Tak wściekłego na mnie.

- Jest - kiwnąłem słabo głową - Żałuję, że cię rozzłościłem.

Nie był przekonany, widziałem to w jego oczach. W końcu potrząsnął głową, a ja byłem pewien, że to koniec. Że ma mnie dość, mojego bycia nieposłusznym i zaraz ze mną zerwie. Wiedziałem, że tego nie przeżyję, Zayn i to co nas łączyło było dla mnie wszystkim.

- Zrobimy tak Niall - powiedział, a ja kiwnąłem głową. Niczego tak bardzo nie pragnąłem w tym momencie jak tego by nazwał mnie jednym z tych czułych pseudonimów i przytulił - Dostaniesz karę, ale nie klapsy - dodał, na co zagryzłem dolną wargę.

Nie lubiłem innych kar, ale w tym momencie byłem gotowy zrobić wszystko by odzyskać mojego tatusia.

common • ziallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz