[ 26 ]

1.5K 100 4
                                    

Niall nie odezwał się do mnie przez resztę wieczoru i cały następny dzień. W poniedziałem wyszedłem wcześniej z pracy by pojechać po niego na uczelnie.

Nie chciałem by był na mnie zły. Nie chciałem by był smutny.

Siedząc w samochodzie zdjąłem marynarkę i krawat zostając wyłącznie w koszuli i spodniach od garnituru. Wysiadłem z auta spoglądając na gigantyczny budynek. Oparłem się o bok pojazdu, czekając aż skończą się zajęcia.

Kiedy studenci zaczęli wylewać się z uczelni, starałem się odnaleźć wzrokiem Nialla. Nora, przyjaciółka mojego chłopaka była pierwsza. Podskoczyła w miejscu machając mi, szturchając ramię idącego obok niej blondyna. Uniosłem dłoń odmachując jej z delikatnym uśmiechem. Tuż za nimi szedł Bobby i Adam, a wszyscy przystanęli tuż przede mną.

- Hej - odparł cicho Niall, nie patrząc mi w oczy, a na swoje buty.

- Hej Ni, hej przyjaciele mojego Ni - rzuciłem z uśmiechem, na co Nora zachichotała. Wyciągnąłem dłoń w stronę blondyna, łapiąc za tą jego.

- Um, chodźmy już, bo zaraz odjedzie nam autobus - odparł nagle Adam.

- Będzie następny - Nora przewróciła oczami.

- Powinniśmy jechać tym - naciskał chłopak, zauważając jak napięta atmosfera jest między mną a Niallem.

- Jeju no dobra - sapnęła Nora, mrużąc na niego oczy - Planujemy iść jutro do kina, chcesz iść z nami Zayn?

- Jasne - uśmiechnąłem się do niej i pożegnałem się z całą trójką, gdy zaczęli iść na przystanek autobusowy - Nadal jesteś na mnie zły?

- Teraz tylko smutny - pokiwał do siebie głową i sięgnął do klamki drzwi od strony pasażera o które się opierałem - Mógłbyś? - uniósł na mnie w końcu oczy, na co zacisnąłem wargi. Patrzyłem prosto w jego błękitne tęczówki, marząc by nie były smutne tylko znów radosne jak przed kilkoma dniami.

- Spieprzyłem sprawę Ni - powiedziałem, na co wypuścił głośno powietrze, puszczając klamkę i spoglądając w bok - Po całości spieprzyłem, bo nawet nie pomyślałem, że sprawię ci aż taką przykrość. Praca u twojego taty jest dla mnie ważna, ale nie powinna być ważniejsza od ciebie i nie będzie. Obiecuję ci to - dodałem, łapiąc delikatnie za jego brodę by obrócić jego buzię w moją stronę - Nie chcę byś był na mnie zły czy smutny przeze mnie.

- Było mi naprawdę przykro - wyszeptał, na co przygryzłem dolną wargę - Po prostu.. I tak spędzamy już mało czasu razem. Praktycznie tylko wieczory, a i też nie zawsze, bo muszę się uczyć. I poczułem się okropnie, bo już nie rusza mnie to, że mój ojciec siedzi praktycznie cały czas w gabinecie, gdy jestem u niego. Ale zrobiłeś dokładnie to samo i-

Urwał, wypuszczając wstrzymywane powietrze z płuc i potrząsnął głową.

- Przepraszam słońce.

- Okej - wyszeptał, kręcąc głową - Wrzućmy to tam, gdzie wrzuciliśmy tą kłótnię o pracę u mojego taty i zapomnijmy o tym - uśmiechnął się słabo.

Miałem wrażenie, że nie jest do tego przekonany i że pozbycie się smutku i urazy zajmie mu więcej niż chwilę, ale w pewien sposób pasowało mi to rozwiązanie. Można by powiedzieć, że będziemy kwita.

- W porządku kochanie - pochyliłem się, całując jego nos - Mogę cię zabrać na obiad? - spytałem.

- Tak.

- Tak, co? - uniosłem jedną brew, patrząc na to jak wygina wargi tym razem w prawdziwym i szczerym, lecz wciąż malutkim, uśmiechu. Jego oczy wtedy błyszczały.

- Tak tatusiu - wyszeptał, stając na palcach i całując me krótko.

Od autorki: Nie wiem czy wiecie, ale piszę też ff o Zarrym, z pobocznym Ziallem - „Wasted" na które Was zapraszam ✨

common • ziallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz