Nie miałam siły. Głowa powoli mi opadała na klatkę piersiową, a powieki zamykały, zawężając pole widzenia. Bezsenna noc dawała się we znaki. Autobus trząsł się na wybojach, przez co podskakiwałam na twardym krześle.
- Cześć Dan... Co się stało? - Usłyszałam głos Tosi tuż za sobą.
Już po samym tonie mogłam stwierdzić, że jest zdziwiona, zaniepokojona moim stanem. Nie dziwiłam jej się, wory pod oczami, nie rozczesane włosy, pomięta koszulka, i blada twarz układały się w lekko upiorną całość. Ja sama się przestraszyła, gdy dzisiaj rano spojrzałam w lustro. Wyglądałam, jak wygłodzony wampir, z spiłowanymi zębami.Gdybym miała trochę czasu, może bym doprowadziła się do jakiegokolwiek porządku, przed pójściem do szkoły, no właśnie GDYBYM...
- Nic, zmęczona jestem po prostu - wychrypiałam, przez zaschnięte gardło.
Tosi nic nie odpowiedziała, ale spojrzała na mnie takim wzrokiem, że zdałam sobie sprawę, z tego, że niezbyt mi uwierzyła. Jednak, prawie natychmiast Tosia rozpogodziła się, wcisnęła się na siedzenie obok mnie, i ze charakterystyczną dla siebie wesołą nutą w głosie, zaczęła do mnie mówić, jednocześnie bawiąc się zamkiem błyskawicznym od swojego plecaka.
- Wiesz że mój ojciec organizuje bożonarodzeniowe zawody? - Zapytała mnie i natychmiast potem, nawet nie dając mi czasu na odpowiedź, ciągnęła dalej - Właściwie to nie jest do końca mój ojciec, no wiesz, narzeczony Anny. Ale wyobraź sobie, że już za dziesięć dni jest Wigilia! Za dziesięć dni!
Nie wiedziała, jak dobrze sobie z tego zdaje sprawę. Jak dobrze wiem, jak mało czasu to dziesięć dni... Tosia, zaczerpnęła oddechu, i ciągnęła dalej.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak zareagowała mama, gdy to usłyszała. Jej wrzaski, chyba było słychać na drugim końcu miasta! Wiesz, że nie będzie go podczas przygotowań do wigilii, i tak dalej... Ale ja się cieszę, bo pozwolił mi jechać ze sobą...
Po tych słowach przestałam jej słuchać. Czułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Ona tam będzie.... To wydawało mi się tak nie możliwe, nie realne... Wczorajsze wydarzenia przewijały mi się przed oczami, twarz ojca, wykrzywiona w obłędzie... Wszystko zlewało się, mieszało, tworzyło coś dziwnego, niezrozumiałego. Ojciec tak nagle się zmienił, wiedziałam o jego "wybuchach" gniewu, o tym że tracił nad sobą panowanie, ale nigdy nie stanęłam przed nim twarzą w twarz, gdy była takim stanie. Nigdy, aż do wczorajszego wieczoru...
- Danka? Dobrze się czujesz? - Zaniepokojony głos Tosi wyrwał mnie z zamyślenia. - Jesteś, jakaś taka blada.
Spojrzałam jej w twarz lekko nie przytomnym wzrokiem. Wyglądała na zaniepokojoną, gdy lustrowała mnie wzrokiem.
- Wszystko jest dobrze - Powiedziałam, najpewniejszym wzrokiem, na jaki było mnie stać, słysząc naraz wrzask moich myśli: NIC NIE JEST W PORZĄDKU! - Naprawdę dobrze... - Próbowałam uwierzyć we własne słowa, ale nie byłam w stanie.
- Nie kłam - Powiedziała ostro Ruda. Jej zazwyczaj wesołe oczy, spoważniały.
Coś we mnie pękło. Czułam jak łzy zbierają mi się pod powiekami. Nie chciałam się rozpłakać tutaj, w autobusie, ale czułam, jak wspomnienia tłoczą mi się w głowie, przelatują przed oczami, jak zdjęcia. Zdołałam tylko z siebie wydusić kilka słów.
- Nie chcę teraz o tym mówić....
- Ale mi powiesz? Potem, ale powiesz? - Tosia nie ugięcie stawała na swoim.
Chciałam coś odpowiedzieć, potwierdzić, ale przerwał mi inny, dobrze mi znany głos, zimny, i kpiący. Prawię zapomniałam, że Ona też jeździ tym autobusem...
- Och sekreciki, tak? Ciekawe, co taki nieudacznik ma do ukrycia. Może minusową ocenę w dzienniku? A ty sieroto? Może twoja "mamusia" wyrzuciła cię wreszcie na zbity pysk?
- Odwal się Paula - Warknęła Tosia, przybierając obronną postawę.
- Teraz potrafisz się postawić marchewko, co? Wcześniej nie potrafiłaś... Może to nasz Danonek cię tego nauczył? Nie, ona też tego nigdy nie zrobiła...
- Zrobiłam - Sama się zdziwiłam, gdy te słowa wypłynęły z moich ust - Pamiętasz? Nie? To może ci przypomnę... To było wtedy gdy dostałaś, hmmm, jakby to powiedzieć, nie ciekawą ocenę ze sprawdzianu...
- Cicho bądź! - Głos blondynki, był ostry jak sztylet.
Z przyzwyczajenia chciałam się skulić, odwrócić głowę, przeczekać burzę w milczeniu, ale nie tym razem. Czułam, że jeśli już raz się postawiłam, jestem w stanie to zrobić drugi raz.
- Nie będę cicho, tylko dla tego, że ty tak chcesz. Nie jestem od ciebie gorsza, nie, i nie będę. Nigdy. Słyszysz? NIGDY. Nie masz prawa mówić mi co mam robić. Nie masz prawa mną sterować. Nie masz prawa podnosić na mnie ręki. - Ostatnie trzy zdania dobitnie podkreśliłam, twardym jak skała głosem.
Paula zamarła. Rozdziawiła usta i wytrzeszczyła oczy. Przypominała mi w tej chwili wyjętą z wody rybę, usilnie próbującą nabrać powietrza.
Nagle zapadła się w sobie, spuściła głowę i wbiła wzrok w swoje buty. Wtedy wyglądał, jak zwykła nastolatka, z burzą jasnych, idealnie prostych włosów na głowie i z czarną torbą, z podręcznikami na ramieniu.
Ledwo usłyszałam dwa słowa, które wymamrotała, nadal patrząc na swoje modne obuwie.
- Masz rację...
I odwróciła się, zostawiając nas, mnie i Tosię, z rozszerzonymi, ze zdziwienia oczami.
CZYTASZ
Zawsze Nigdy
AdventureNiewiele osób wie jak to jest stracić wszystko w jeden dzień, wszystko co się kochało, i wszystko na czym zależało. Ona wie. Jedna chwila, jedne zawody zmieniły wszystko, całe jej dotychczasowe życie legło w gruzach, w tym jednym straszliwym momenci...