Rozdział 3

695 26 24
                                    

*oczami Hermiony*
Obudziłam się w przedziale lekarskim. Obok mnie czuwał Harry - jestem mu za to bardzo wdzięczna, dlatego mu podziękowałam. Potem chłopak dał mi dwa eliksiry - nie smakowały one najlepiej, ale działały, a to jest najważniejsze. Pani Pomfrey pstryknęła palcami i nagle znalazłam się na łóżku w skrzydle szpitalnym. Oczywiście nie byłam sama, towarzyszyły mi skrzaty, które podawały mi jedzenie i inne leki. Cały czas nie mogę uwierzyć w to co się stało - jak Draco mógł mnie uderzyć? Dlaczego? Może dlatego, że powiedziałam mu, że idę z Potterem? Tak, pewnie dlatego... no cóż... tak szczerze, mam nadzieję że mnie zaprosi, ale raczej nici z tego...

*oczami Harrego*
Mam świetną okazję, aby zaprosić Hermionę. Gdy przekroczyliśmy próg Hogwartu, od razu pobiegłem do skrzydła szpitalnego. Tam zastałem Hermionę rozmawiającą ze Zgredkiem. Gdy ta mnie ujrzała, od razu rzuciła się w moje ramiona, ja oczywiście odwzajemniłem uścisk.

- Harry! - krzyknęła - Dziękuję za pomoc - powiedziała trochę ciszej - nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła... pewnie leżałabym sama na ziemi w pociągu... naprawdę nie wiesz, ile to dla mnie znaczy - zakręciła jej się łezka w oku, oczywiście łezka szczęścia

- Naprawdę Hermiono, to nic takiego... - zaczął - właśnie, mam do Ciebie pytanie... czynabalposzłabyśzemną? - powiedział to tak szybko, że ta nic nie zrozumiała - Czy ty Hermiono poszłabyś ze mną na bal? - zapytał

- Och Harry... no jasne że tak! - krzyknęła

- Dziękuję... właśnie trwa ceremonia więc może pójdziemy, co? - zapytał

- No dobrze, już dobrze się czuję, więc możemy iść - złapała go za rękę i pociągnęła w stronę Wielkiej Sali

Gdy usiedli przy stole Gryffindoru, ich oczom ukazał się czerwony Ron.

*oczami Rona*
Gdy zauważyłem Hermionę i Harrego trzymających się za ręce, dostałem ataku zazdrości. Obawiam się, że niedługo zostaną parą czy coś w tym stylu, dlatego muszę wcielić w życie plan B - eliksir miłosny. Muszę tylko uważać na Pottera, bo jak ten zacznie węszyć, to nici z mojego planu.

Trwała właśnie ceremonia przydziału.

- Jefferson, Adam - powiedziała McGonagall
- Hufflepuff! - wrzasnęła Tiara
Ze stołu puchonów słuchać było oklaski.

- Yell, Daniel - powiedziała McGonagall
- Slytherin! - ryknęła Tiara
Tym razem to ze stołu ślizgonów można było usłyszeć wrzaski i oklaski.

- Granger, Hermiona? - brzmiało to, jakby profesor zadała pytanie samej sobie.
Hermiona zrobiła zdziwioną minę i wolnym krokiem ruszyła w stronę Tiary. Czuła na sobie wzrok wszystkich uczniów. Popatrzyła pytająco na Harrego, lecz ten również nie wiedział o co chodzi. Profesor McGonagall przysunęła się do jej ucha i spytała:
- Hermiono, wiesz może dlaczego Tiara chce ponownie przydzielić Cię do Domu? W historii Hogwartu nie było nigdy takiej sytuacji...

- Nie wiem pani profesor... - odparła

- Dobrze, zobaczymy co Tiara ma do powiedzenia w tej sprawie... no chodź... - odprowadziła ją wzrokiem w stronę taboretu

Hermiona popatrzyła na całą salę, potem zmierzyła wzrokiem stół gryfonów. Ujrzała Harrego, gapiącego się na nią jak na obrazek, chociaż na jego twarzy widoczny był mały stres. Dziewczyna usiadła na taborecie, a potem na jej głowie wylądowała Tiara Przydziału

- Wiedziałam, że to nie jest Dom dla ciebie... no dobrze... inteligentna, i to bardzo... mądra, to jasne... tak, to jest to... teraz już wiem... - tutaj Tiara zrobiła małą przerwę
- RAVENCLAW! - ryknęła głośno

Ze stołu krukonów słychać było oklaski, jednakże gryfoni musieli pogodzić się z tym, że Hermiona już nie będzie zbierać dodatkowych punktów dla ich domu.

*oczami Hermiony*
Bardzo zdziwiła mnie deczyzja Tiary, ale nie mogę narzekać. Mam tu kilka koleżanek, które są naprawdę bardzo miłe. Gdy zmierzałem w stronę stołu krukonów, zauważyłam, że krawat i odznaka domu zmieniają kolor na niebieski.
W sumie szkoda mi zostawiać moich przyjaciół, w szczególności Harrego... no ale i tak chodzimy do jednej szkoły, więc raczej nie będzie problemu ze spotkaniami.

*oczami Harrego*
No nie... dlaczego Hermiona musiała być umieszczona w innym domu? Wiem, że przecież możemy się spotykać, ale będzie trudniej...

W trakcie uczty Harry patrzył na Hermionę z tęsknotą, a ona przesyłała mu minę „nie wiem co się stało".

Po uczcie zauważyła biegnącego w jej stronę Rona.

- Hej Hermiono - zaczął - czy poszłabyś ze mną na bal?

- Nie mogę - odpowiedziała pewnie - idę z kimś innym. Zauważyła, że twarz Rona robi się purpurowa

- Jak to?! - wrzasnął

- Tak to - odparła. Wtedy przyparł ją do ściany, a ona zaczęła cicho szlochać

- Z kim idziesz na ten bal? - zapytał ostrym tonem

- Z Harrym - wyszeptała

- Nie możesz! - wrzasnął - teraz twój ukochany Pottuś cię nie ochroni, jesteś sama

- Puszczaj mnie! - próbowała wydostać się z rąk Rona

- Pomocy! - wrzasnęła Hermiona - Pomocy! Pomocy!

- Jesteś sama - odparł zadowolonym tonem

- Nie, nie jest - za nim stał... Harry!

- Harry błagam pomóż mi! - błagała Hermiona

Chłopak szybko odepchnął Rona, a ten przerażony uciekł do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.

- Harry, znowu nie wiem jak ci dziękować...

*oczami Harrego*
Jak zobaczyłem Hermionę i Rona razem, myślałem, że mnie zdradza, jednakże Ron chciał zmusić ją do pójścia z nim na bal. Ta się nie zgodziła. Nie wiem co by się stało, gdybym tamtędy nie przechodził. Może byłoby tak samo jak z Malfoyem? Wolę o tym nie myśleć...

- Bardzo boli? - zapytał Harry

- Trochę... - spojrzała na osiniaczone ramiona

- Teraz lepiej? - zapytał, przykładając ciepłe dłonie do jej ramion

- Tak... dziękuję... mam prośbę - zaczęła - czy mógłbyś odprowadzić mnie do pokoju wspólnego Ravenclawu? Wiesz na wszelki wypadek... może nawet wejdziesz do mojego dormitorium? - zapytała

- No jasne, chętnie, tylko wezmę pelerynę niewidkę z pokoju. Porozmawiam z Ronem o tym co zrobił - powiedziałem - tak jak mówiłem, pójdę na sekundę do dormitorium po pelerynę

- Dobrze, ja czekam - powiedziała, po czym cmoknęła go w policzek.

~~~~~~~~~~

Hejka! To kolejny rozdział, mam nadzieje ze się podoba ❤️
Miłego dzionka ❤️

Harrmione - zawsze razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz