Rozdział 36

221 11 4
                                    

Hermiona wbiegła do dormitorium zatrzaskając głośno drzwi. Chwilę później wszedł Daniel, bo przecież miał hasło. Dziewczyna kłapnęła na łóżko i westchnęła.

- Co się z nim dzieje? - zapytała na głos, patrząc się w sufit.

- Zaraz mu przejdzie, zobaczysz. Tylko błagam, nie płacz - powiedział błagalnym tonem.

- Teraz jak mi o tym przypomniałeś to będę płakać - powiedziała, po czym zaciągnęła nosem.

- No chodź tu - powiedział, po czym rozłożył ramiona w znaku, że może się do niego przytulić. Hermiona wtuliła się w niego i zaczęła szlochać.

- Dobrze mieć takiego przyjaciela jak ty, wiesz?

Chłopak przez chwilę milczał, ale potem się odezwał.

- Dzięki, i wzajemnie - odparł.

RANO

Pierwszą lekcją była Transmutacja. Hermiona udała się do sali profesor McGonagall szybkim krokiem, bo niedługo zaczynały się owe zajęcia. Gdy weszła do sali większość uczniów już zajęła swoje miejsca. Hermiona usiadła w jednej z ostatnich, pustych ławek.

- No dobrze, uczniowie, zaczynamy lekcję. Dzisiaj zajmiemy się transmutacją częściową. Będziemy zmieniać kolor oczu swoich partnerów. Panie Potter, proszę, niech pan usiądzie.

Cała klasa obejrzała się do tylu. Faktycznie, przy drzwiach stał spóźniony Harry. Chłopak rozejrzał się po całej klasie. Jedyne wolne miejsce znajdowało się obok Hermiony, dlatego Harry usiadł obok dziewczyny. Chciał się do niej odezwać, ale wiedział, że to nie jest odpowiedni moment.

- Dobrze, zaczynajmy. Najpierw podnieście różdżkę i wycelujcie w oko. Potem dokładnie pomyślcie, jak chcecie, aby wyglądało...

Po chwili uczniowie zaczęli próbować tego o własnych siłach. Na początku niektóre osoby zamiast nowych oczu otrzymały kolorowe rzęsy lub inne nieplanowane zmiany wizualne. Hermiona wycelowała w oczy Harrego starając się powstrzymać emocje. Po chwili jego tęczówki przybrały odcień lawendowy.

- Brawo panno Granger! 10 punktów dla Gryffindoru!

- Hermiono, możemy porozmawiać? - zapytał Harry.

- O czym ty chcesz rozmawiać?

- No... o nas.

- No to wybrałeś sobie idealny moment, wiesz? - fuknęła.

- Inaczej byś mnie unikała - Hermiona musiała przyznać mu rację.

- No dobra, mów, co masz do powiedzenia.

- Przepraszam cię za tą akcję wczoraj... nie wiem, co się ze mną działo. Myślę, że trzeba zakopać topór wojenny. Nie możemy być dla siebie wredni do końca życia.

- Czy mógłbyś wytłumaczyć mi, co dyrektor ci powiedział? - zapytała, jakby nie usłyszała wcześniejszych słów Harrego.

- Nie mogę, bo... - w głosie Harrego było słychać lekki strach. Starał się dokładnie dobierać słowa - bo... umrę.

- Co? - zapytała Hermiona kpiącym tonem, ale potem zrozumiała o co chodzi, a jej mina spoważniała.

- Musiałeś złożyć przysięgę wieczystą?

Harry w odpowiedzi kiwnął potakująco głową.

„To musiało być coś bardzo ważnego, skoro musiał złożyć przysięgę... jak ją złamie, to..." - Hermiona nawet nie chciała dokończyć tego zdania.

Dziewczynie nagle obraz zaczął się rozmazywać, aż w końcu całkowicie poczerniał. Głowa zaczęła jej ciążyć i straciła panowanie nad całym ciałem. Czuła, że mocno uderzyła o kant ławki, a potem upadła na ziemię...

*oczami Hermiony*
No nie, znowu tutaj... znalazłam się w jakimś ochydnym lochu, który widziałam w snach. W innych celach leżały albo nieprzytomni więźniowie albo zwłoki. Nieprzyjemny widok...

Gdy Hermiona doszła do siebie, zauważyła, że nie ma różdżki, więc nie będzie mogła się obronić.

„I co, teraz będę tu siedzieć przez kilka godzin?" - pomyślała. Jakiś głos w głowie odpowiedział jej: „Już po ciebie idę...".
Hermiona myślała, że to tylko wytwór jej wyobraźni, ale jak się później okazało, po kilku minutach przyszło dwóch facetów w czarnych szatach. Pierwszy z nich podszedł i otworzył celę za pomocą klucza. Zdziwiło to Hermionę, bo przecież jest tyle zaklęć otwierających.

Bez słowa związali jej ręce i poprowadzili w stronę schodów.

- No, nareszcie jesteście! Dzisiaj przyjmiemy do naszych kręgów nowych śmierciożerców, którzy będą naszymi przyjaciółmi! - powiedział Voldemort zachrypniętym głosem, po czym wyszczerzył swoje niezadbane zęby - O, przyszedł już gość, na którego najbardziej czekałem - spojrzał na Hermionę, przez co Bellatrix zrobiła obrażoną minę - ci, którzy zdecydują w ostatniej chwili, czyli teraz, że rezygnują, będą... no cóż, początkujący śmierciożercy będą uczyć się na was zaklęć niewybaczalnych.

Hermiona poważnie zastanawiała się nad tym, ale po chwili doszła do wniosku, że jedyne co mogą jej zrobić, to rzucić Crucio, Imperio i inne zaklęcia, oprócz Avady Kedavry, bo przecież jej ciało fizycznie spoczywa w Hogwarcie.

- No dobrze, najpierw Draco Malfoy.

Draco niepewnie ruszył w stronę Czarnego Pana. Ten wyciągnął jego rękę, kazał mu powiedzieć jakąś formułkę, po czym przyłożył różdżkę, a na jego ręce pojawił się Mroczny Znak. Draco jęknął z bólu najciszej jak potrafił, a na jego twarzy gościł grymas.

- Teraz Hermiona Riddle.

Hermiona w ostatniej chwili powiedziała:
- Nie zostanę śmierciożercą.

- Takwięc... najpierw poniesiesz karę... - Voldemort przyciągnął ją do siebie i przejechał różdżką po jej szyi. Hermiona wrzasnęła z bólu. Czuła, jakby ktoś pociął jej szyję nożem. Teraz miała na szyi czerwoną, grubą, krwawiącą kreskę - teraz zaprowadźcie ją do pokoju szkoleniowego. Draco, ty możesz już tam iść.

Dwóch śmierciożerców prowadziło ją korytarzem, aż w końcu dotarli do pokoju szkoleniowego.

- Dopiero się zacznie - powiedział Draco.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka kochani!
Na wstępie życzę Wam wszystkim udanych wakacji! ☀️
Oto kolejny rozdział, mam nadzieje, ze się podoba!
Miłego dnia ❤️

Harrmione - zawsze razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz