Rozdział 5

545 22 10
                                    

*oczami Hermiony*
Obudziłam się na łóżku szpitalnym, ale nie wyglądało to jak skrzydło szpitalne. Chciałam wstać, ale nie mogłam, nie byłam w stanie nawet ruszyć głową. Uświadomiłam sobie, że jestem w trakcie śpiączki. Kiedyś czytałam o tym książkę Medycyna w świecie magii. Słyszałam wszystko, lecz nie mogłam się poruszyć. Nagle moje oczy zaczynały się zamykać, pielęgniarki nawet nie wiedziały, że na chwilę się obudziłam.

Hogwart

- Panie Potter, zapraszam za mną - powiedziała profesor McGonagall
Harry pośpiesznie ruszył za nauczycielką, z nadzieją, że otrzyma informacje na temat stanu zdrowia Hermiony.
- Istnieje możliwość - zaczęła - żeby odwiedzić Pannę Granger. Aktualnie nie przebudziła się, i nie wiadomo, czy się obudzi, dlatego też może Pan złożyć Jej wizytę jutro o godzinie 14:00. Wiem, że wtedy odbywa się mecz Quiddicha, ale szpital Świętego Munga ma tylu gości, że trzeba rezerwować terminy. Ma pan 2 godziny, aby się zdecydować. 

- Dobrze, ja już wiem, że ją odwiedzę, czy mogę kogoś zabrać ze sobą? - zapytał

- Nie - odpowiedziała stanowczo - nie powinnam Ci tego mówić, ale jesteś jedyną osobą, która dostała zgodę od jej rodziców na wizytę w szpitalu - powiedziała - inaczej powiadomiłabym również resztę jej przyjaciół

- Dobrze, bardzo dziękuje pani profesor - podziękował Harry

- A teraz śmigaj na lekcje, bo pan Snape da ci popalić!

Harry posłusznie ruszył w stronę sali od eliksirów. Myślał tylko o Hermionie. Szczerze, nie był zadowolony z tego, że opuści mecz Quiddicha, bo miał nadzieję na wygraną w Pucharze Domów, ale przecież życie najbliższej mu osoby było ważniejsze... teraz wiedział co musiał zrobić - najpierw pogadać z Ronem, potem z Malfoyem. Był na nich bardzo zły, w szczególności na Dracona.

Postanowił wejść do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.

- Ron, możemy pogadać? - zapytał ostrym tonem. W całym pokoju słychać było „uuuuuu", ale ten nie zwracał na to uwagi.

- O czym chcesz gadać, Potter? - zapytał z kpiną

- O tobie! - popchnął go w stronę ściany - jak śmiesz tak robić? Nie masz za grosz rozumu?! - ryknął

- Tylko się nie zesraj Pottuś - powiedział delikatnym ironicznym głosem - może poskarżysz się mamusi, co? A nie... przecież ona NIE ŻYJE!

- „Tego już za wiele" - pomyślał i rzucił się na niego z pięściami. Ron nie za bardzo umiał się bić, więc poległ na pierwszym kopniaku w brzuch.

- Panie Potter! - usłyszał donośny głos McGonagall. Zauważył szyderczy uśmiech na twarzy Rona - za mną, no już!

Spodziewał się, najgorszego, jednakże cierpliwie słuchał, co nauczycielka ma na myśli.

- Mogę wiedzieć, co wyczynialiście z Ronaldem? - zapytała trochę zdenerwowana

- No to było tak... - zaczął, lecz nie było dane mu dokończyć

- Dobrze, chyba wiesz, że nie po to tu jestem - zaczęła - zwolniło się miejsce w szpitalu Świetego Munga, dlatego możesz odwiedzić Hermionę już teraz. Teleportowałeś się już kiedyś?

- Tak, możemy zaczynać? - zapytał szybko Harry

- Owszem, złap moje ramię - poleciła

Harry złapał ją na ramię i teleportowali się.

*oczami Harrego*
Byłem sam, stałem przed wejściem na oddział „krytyczny stabilny - śpiączka". Już po samej nazwie zaczęło mi się przewracać w żołądku. Strasznie się bałem. Otworzyłem drzwi, a na samym końcu oddziału (na którym znajdowały się dwie inne osoby) ujrzałem ją. Od razu podbiegłem do niej i pocałowałem ją w czoło.
Wyglądała jakby spała.

- Słyszysz mnie? - zapytał. Odpowiedziała mu cisza - miałem ci coś do powiedzenia... no to tak, odwołali bal, Slytherin stracił aż 200 punktów... ach, co ja robię? Przecież ty mnie nie słyszysz... W takim razie powiem ci coś ważnego... tak bardzo cię kocham... nie jak przyjaciółkę, tylko tak... wiesz, jak chłopak dziewczynę... - czuł się, jakby przemawiał do trupa. Nagle zauważył, że po jego słowach jej oczy się... otworzyły!

- PROSZĘ PANI! ONA SIĘ OBUDZIŁA! - wrzasnął. Jej oczy błędnie przyglądały się pomieszczeniu, jednakże w dalszym ciągu nie mogła się ruszyć.

Harry zaczął płakać ze szczęścia i zrozumiał, że Hermiona usłyszała jego słowa. Cieszył się, że nie musiał ukrywać przed nią swoich uczuć.

*oczami Hermiony*
Bardzo zszokowały mnie wyznania Harrego. Bardzo chciałam powiedzieć mu, że ja też go kocham, ale nie potrafiłam. Cały czas trzymał moją dłoń.

- Proszę pana, przenosimy pannę Granger z oddziału, więc proszę za mną.

Łóżko jechało samo po otrzymaniu komendy: na oddział „przebudzeni ze śpiączki - stabilny".

- Panie...
- Potter - dokończył
- Panie Potter, pańska dziewczyna będzie pod naszą opieką, daję panu tą karteczkę - podała mu prostokątną, kilkucentymetrową, pergaminową kartkę - codziennie pojawiać się będą tu informacje na temat pacjenta.

Zauważył tabelkę z dniami tygodnia i z rubrykami do uzupełnienia. Pierwsza była już uzupełniona.

- Teraz proszę o opuszczenie szpitala, pacjentka potrzebuje spokoju.

- Dobrze, dziękuję bardzo.
Po tych słowach ruszył w stronę kominka i po wypowiedzeniu słów: Pokój Wspólny Gryffindoru pojawił się we wspomnianym pomieszczeniu.

~~~~~~~~~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział
Mam nadzieję ze się podobał ❤️
Pozdrawiam ❤️

Harrmione - zawsze razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz