Rozdział 38

241 12 5
                                    

Hermiona cały czas była w stanie „śpiączki" aż do dnia, gdy do meczu Quiddicha zostały dwa dni. Harry dosłownie oszalał ze szczęścia, gdy zauważył, że powieki dziewczyny delikatnie idą ku górze. Hermiona obudziła się cała obolała.

- Hermiono! Obudziłaś się! Jak dobrze... o mój Boże...

Hermiona delikatnie się uśmiechnęła, ale wyglądało to bardziej jak grymas.

- Czy to tu jest? - wychrypiała wskazując na swoją szyję. Harry domyślił się, że rana nie przypadkowo znalazła się na jej ciele. Voldemort w „tamtym świecie" osobiście skaleczył jej szyję.

- No... tak... ale to pani Pomfrey powiedziała, że to nic poważnego... - Harry starał się mówić to jak naturalniej, ale coś mu nie wychodziło. Wiedział, że będzie Hermiona przechodzić to co on. Kiedy Voldemort będzie wściekły, jej blizna również będzie piekła. Będzie miała różne wizje, tak jak i on. Przełknął głośno ślinę i nachylił się nad nią.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że znów mogę cię zobaczyć - powiedział Harry, po czym przejechał dłonią po jej chłodnym policzku.

- Ja również - odparła. Nie miała siły mówić nic więcej. Harry to zrozumiał i postanowił na chwilę zamilknąć. Nagle oboje usłyszeli kroki w oddali.

- Hermiona! - powiedział męski głos. Równie dobrze znali go Harry i Hermiona.

- Daniel?

- Tak... nareszcie się obudziłaś... jak dobrze, że już jesteś z nami! - Harremu po tych słowach zrzedła mina.

- Muszę powiedzieć ci o czymś bardzo ważnym... tylko proszę o chwilę prywatności - popatrzył znacząco na Harrego, żeby opuścił pomieszczenie. Ten jednak nie miał zamiaru nigdzie się wybierać.

- Ja też zostanę.

- Harry, jak on nie chce, to uszanuj to - powiedziała Hermiona. Harry posłał Danielowi wściekłe spojrzenie i z hukiem wyszedł ze skrzydła szpitalnego.

- Czekaj, jeszcze rzucę kilka zaklęć, żeby nie dało się podsłuchać i wejść - powiedział chłopak, po czym mruknął pod nosem kilka zaklęć - no dobra, myślę, że już jest w porządku. Jesteś osobą, której ufam najbardziej, więc myślę, że wreszcie mogę ci o tym powiedzieć. Tylko proszę, obiecaj mi, że mnie nie wyśmiejesz.

- Jasne, że nie - powiedziała Hermiona, po czym uśmiechnęła się słabo. Harry w tym czasie próbował otworzyć drzwi i podsłuchiwać, ale rzucone przez Daniela zaklęcia były zbyt silne niż jego możliwości.

- No więc jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię. Nawet moi rodzice nie wiedzą... jakby tu zacząć... - Daniel bardzo się stresował, miał problemy w składaniu zdań - wiesz... ja jestem... inny.

Hermiona podniosła jedną brew do góry i spojrzała na niego pytająco.

- W jakim sensie „inny"? - nakreśliła w powietrzu cudzysłów.

- To znaczy... eee... wiesz... ja wolę... chłopców - powiedział cicho, jakby to był powód do wstydu. Hermiona uśmiechnęła się do niego i rzekła:

- Chyba nie myślałeś, że się na ciebie obrażę, czy coś? - zapytała, po czym zachichotała.

- Nie, poprostu nie wiedziałem, jak zareagujesz... nie wiedziałem czy chcesz mieć przyjaciela... geja.

- Daniel...wszyscy jesteśmy tacy sami, a orientacja przecież nie zmienia tego, kim jesteś, a moim zdaniem jesteś genialnym przyjacielem. Cieszę się, że w końcu to z siebie wyrzuciłeś. A tak tylko mogę zapytać, czy masz kogoś na oku? - Hermiona zabawnie podniosła brwi patrząc na niego znacząco.

- No więc mam... tylko błagam, nikomu nie mów... to ten Louis z siódmego roku, krukon, gra w drużynie Quiddicha jako obrońca... wcześniej grał jako ścigający...

- No widzę, że dużo o nim wiesz - uśmiechnęła się - Mam prośbę, czy mógłbyś zawołać panią Pomfrey, może da mi jakiś eliksir, bo głowa boli mnie tak niemiłosiernie...

- Jasne, już idę - powiedział Daniel, po czym machnął różdżką, tym samym zdejmując zaklęcia z drzwi. Harry w tym samym momencie pchnął drzwi i wbiegł do skrzydła.

- CZY ON CI COŚ ZROBIŁ?! DLACZEGO ON ZAMKNĄŁ TE CHOLERNE DRZWI?! - wydzierał się Harry, ale gdy zauważył, że Hermiona leży na swoim miejscu spłonął rumieńcem.

- Nie, nic mi nie zrobił Harry.

- Co ci powiedział? - wypytywał dalej.

- To tajemnica.

- Masz mi powiedzieć.

- ZNASZ DEFINICJĘ SŁOWA „TAJEMNICA"? - ryknęła tym razem Hermiona.

Harry chwilę siedział w ciszy, po czym zapytał:

- Czy... czy on pytał cię o chodzenie?

Hermiona wybuchnęła niepohamowanym śmiechem, aż prawie się udusiła.

- Zazdrosny jesteś? - zaśmiała się jeszcze głośnej.

- Nie... poprostu muszę wiedzieć, czy jakiś pacan nie pałęta się obok mojej przyszłej żony - ostatnie słowa wymknęły się Harremu pod wpływem emocji, ale mimo wszystko miał nadzieję, że będą prawdziwe.

- CO?!

- Nic - odparł szybko.

- No dobra, niech ci będzie - powiedziała, po czym znowu oboje zaczęli się śmiać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka kochani!
Ogółem to rozdziały będą pojawiać się rzadziej, bo chcę skorzystać z wakacji. Od 10 lipca do końca miesiąca niestety nie planuję rozdziałów, bo wyjeżdżam na kilka tygodni i nie wiem, czy będę miała czas.
Oto kolejny, mam nadzieje, ze się podoba!
Miłego dnia ❤️

Harrmione - zawsze razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz