Rozdział 8

466 20 4
                                    

- Hermiono, myślę, że masz gorączkę... połóż się spać... myślę, że narazie nie ma potrzeby, abyś szła do dyrektora, bo pewnie ma inne obowiązki...

- Czyli ty uważasz, ze ja majaczę!?

- Nie... to znaczy... wiesz, myślę, ze powinnaś się położyć...

- Nie, Harry. Idę do Dumbledora i nie waż się iść za mną, bo przecież tylko majaczę, prawda?!

Po tych słowach Hermiona szybko udała się do gabinetu dyrektora. Harry oczywiście poszedł za nią, tylko pod peleryną-niewidką. Odniósł wrażenie, ze dziewczyna zdaje sobie sprawę z jego obecności. Zatrzymała się przy schodach do gabinetu i powiedziała: roladki jabłkowe. Wtedy schody „zaniosły" ją na górę. Hermiona starała się otworzyć drzwi jak najciaśniej, aby żaden kruczowłosy chłopak nie mógł za nią wejść. Na drzwi nałożone było zaklęcie, przez które nie dało się niczego podsłuchać.

- Dzień dobry, panie profesorze - postanowiła od razu przejść do rzeczy - jak odróżnić wizję, od pochorobowego przewidzenia? - zapytała

- Miałaś wizję? - zapytał spokojnie profesor

- Tak mi się wydaje... Harry uważa, że majaczę przez osłabienie, ale nie wiem...

- Musiałabyś opowiedzieć mi tą wizję, a ja ocenię... no dobrze, zaczynaj.

- Najpierw byłam... - profesor przerwał jej - chyba mam lepszy sposób...

*oczami Harrego*
Dlaczego nie chciała, abym poszedł z nią do Dumbledora? Może wizja dotyczyła mnie? Zapytam Hermionę, a jeżeli mi nie powie, pójdę do Dumbledora.

- Umiesz wyciągać wspomnienia? - zapytał

- Czytałam o tym w książkach... najpierw trzeba przyłożyć sobie różdżkę do skroni, potem pomyśleć o wspomnieniu, które chcemy wyciągnąć, potem wypowiedzieć w myślach zaklęc... - Dumbledore jej prerwał - nie jest to łatwe, ale ty jesteś wyjątkową uczennicą - uśmiechnął się do niej - zaczynaj, ja przygotuję fiolkę.

Hermiona posłusznie zaczęła „rytuał". Na początku nie za bardzo jej to wychodziło, ale z czasem udało jej się wyciągnąć wspomnienie. Profesor Dumbledore zanurzył jej wspomnienie w myślodsiewni.

[wspomnienie]

Byłam w jakimś pomieszczeniu. Było wilgotne i zimne. Na ziemi zauważyłam wyschnięte plamy krwi. Trzęsłam się z zimna. Nagle zza drzwi wyszedł Voldemort.
- Zabijcie tą szlamę...
- Jasne, panie...
Zza ściany wyszedł Snape, Lucjusz Malfoy i Bellatrix Lestrange.
- Avada Kedavra! - wrzasnęła
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Hermiono, tak bardzo Cię kochałem...
Harry kładł znicz i kwiaty na grobie należącym do Hermiony Jean Granger.

[koniec wspomnienia]

- Już wiem, Hermiono. To była wizja. Wizja kontrolowana przez Czarnego Pana. Raczej nie prawdziwa, ale jednak. Jeżeli jeszcze będziesz miała taką, proszę, przyjdź do mnie.

- Dobrze, mam prośbę, mógłby pan sam powiedzieć Harremu, że to była wizja, bo ja nie chcę z nim rozmawiać... znając życie siedzi pod gabinetem i podsłuchuje, ale...

- Jasne, że powiem. Zapraszam panie Potter! - krzyknął. Hermiona myślała, że weźmie go na jakąś prywatną rozmowę, ale widocznie się myliła.
Harry od razu wszedł do gabinetu i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, dyrektor zaczął mówić:

- Hermiona miała wizję, i bardzo dobrze, że do mnie przyszła. Możesz ją obejrzeć w myślodsiewni, jeśli panna Granger na to pozwoli.

- Hermiono, czy mógłbym...

- Tak, przecież jesteś moim chłopakiem...
Pocałował ją w czoło i podszedł do myślodsiewni. Zanurzył głowę. To co zobaczył bardzo go zdziwiło i zestresowało.

- Harry, mam do Ciebie prośbę... byłoby dobrze, gdybyś zawsze był w pobliżu Hermiony. Jesteście w jednym domu, więc nie rozdzielajcie się. To już wszystko, możecie już iść.
Hermiona ruszyła w stronę drzwi. Harry poczuł czyjąś rękę na ramieniu.

- Harry. Nie chciałem mówić tego Hermionie, ale jest ona w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nie lekceważcie najmniejszych sygnałów i przychodźcie do mnie, jak coś się stanie. Uważajcie na siebie.

- Dobrze, profesorze - odparł poważnie Harry

Hermiona czekała na niego pod gabinetem. Gdy go ujrzała, rzuciła się na niego i zaczęła go przytulać. Bardzo się bała. Harry również ją przytulił.

- Przepraszam... - zaczął

- Przecież nic się nie stało...

- Ale i tak przepraszam - po tych słowach Hermiona pocałowała go w usta. Nie wiedzieli, ile czasu minęło, ale zapewne sporo.

Był już wieczór, a Harry i Hermiona siedzieli w dormitorium. Hermiona czuła się dość niepewnie krocząc w bluzce na ramiączka i w krótkich spodenkach od piżamy.

- Śpisz bez koszuli? - zapytała

- Tak, ale jeśli Ci przeszkadza, to mogę założyć - odparł

- Mi nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Śpiąca jestem. Dobranoc - ziewnęła, po czym wsunęła się pod kołdrę

- Dobranoc, kochanie - powiedział. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Patrzył na nią z uwielbieniem i niedowierzaniem, że taka piękność jest jego dziewczyną. Bardzo chciał powiedzieć wszystkim, że są razem, ale Hermiona tego nie chciała. Zgodził się z nią tylko dlatego, żeby nie zaczynać nowej kłótni. Potem sam odleciał do krainy Morfeusza...

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka! Dziś dodaje już drugi rozdział!
Mam nadzieję, że wam się spodoba ❤️
Pozdrawiam! ❤️

Harrmione - zawsze razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz