" Panie Payne. Ktoś Do Pana..."

214 15 13
                                    

* POV Harry'ego *

Chodziliśmy po wąskich ulicach Wolverhampton szukając tego ciapatego dupka i maleństwo Liama. Policja też oczywiście brała w tym udział, ale ja i Louis mieliśmy prywatne śledztwo.

Widziałem jak mój ukochany kurdupel ledwo za mną idzie, ale determinacja w jego oczach wygrywała ze zmęczeniem. Chodziliśmy tak jakieś 7 godzin i żadnego tropu.

- Jak znajdziemy tego sukinsyna to wyrwę mu serce. - warknął ledwo niebieskooki.
- On Lou, jak go znajdziemy to policja już się nim zajmie.

Niziołek prychnął tylko spoglądając na mnie z dołu. Spojrzałem na niego zdezorientowany i nic nie powiedziałem, bo zupełnie nie wiedziałem co mam na to powiedzieć.

- Już raz im zwiał, z radjowozu... Tu potrzebny jest SWAT albo antyterroryści. - oznajmił po chwili.
- Przecież wysłali za nim list gończy i obstawili granice miasta i lotniska. Nie ulotni się. - odparłem z nutą optymizmu w głosie.

Starszy tylko westchnął i ruszyliśmy na dalsze poszukiwania. Po kolejnej godzinie gdzieś w slamsach miasta usłyszałem cichy płacz.

Wymieniłem się z Lou porozumiewawczym spojrzeniami i podeszliśmy bliżej.

* POV Louisa *

Podszedłem razem z Hazzą do pudełka. Zajrzałem do środka i mimowolnie zacząłem płakać. Tam było porzucone dziecko.

Spojrzałem na Harry'ego, który ostrożnie wyjął dzieciątko z pudła i wziął je na ręce.

- Zawieźmy je do szpitala. - poleciłem na co Harry przytaknął.

* * *

* POV Liama *

- Panie Payne. Ktoś do Pana. - oznajmiła pielęgniarka wyglądająca zza drzwi.

Pokiwałem tylko głową, a do środka weszła druga z małym zawiniątkiem na rękach. Byłem lekko zmieszany. Kobieta podała mi je do rąk. A ja zamarłem wpatrując się w małego człowieka.

- Bear, skarbie. - z moich oczy poleciały łzy radości. - Dziękuję pani. - powiedziałem uśmiechając się do pielęgniarki, która po chwili wyszła.

Po chwili do pomieszczenia wszedł Harry i Louis. Usiedli obok mojego łóżka z uśmiechami na twarzach.

- Jak się czujesz? - zapytał Louis.
- Szczęście że go znaleźliśmy. Był strasznie wyziębiony. - oznajmił Harry.

Spojrzałem na niego zdziwiony. Harry zdębiał.

- Jak to znaleźliście? - zapytałem kołysząc malucha.
- Leżał w jakimś pudle w brudnej dzielnicy miasta. - odparł Louis.
- Ten chuj go tam zostawił. - dodał Harry.

Byłem w szoku. Zayn był strasznym skurwielem nawet dla swojego syna. Znowu łza poleciała po moim policzku. Trzymałem Beara w swoich rękach i za nic w świecie nie chciałem go nikomu oddać.

Mały tylko gaworzył przymykając co chwile oczka. Pocałowałem go w czoło i przytuliłem do siebie wstrzymując łzy.

🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻

Nasze dzidzi się znalazło. Kto się cieszy?

Do następnego :)
Może jutro maratonik?

Kamila xx.

Sweet Creature || 1D ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz