"A Co Jeśli On Nie Przeżyje?"

157 13 13
                                    

Podszedłem do kolyski i zamarłem, Bear był cały blady, a jego klatka piersiowa nie unosiła się. Próbowałem go reanimować, ale nic nie działo.

Szybko go wziąłem na ręce i popędziłem do samochodu. Niall pobiegł za mną zgarniając z komody klucze. Wsziedlismy do auta i pojechaliśmy do szpitala.

Wysiadłem szybko z auta i pobiegłem do budynku.

- Lekarza! Mój syn nie oddycha! - krzyczałem trzymając dzieciątko na rękach.

Podbiegła do mnie jakaś pielęgniarka i kazała iść za nią. Tak też zrobiłem. Po chwili byliśmy na jakiejś sali. Kazała mi z niej wyjść. Na początku się sprzeczałem ale odpuściłem i wyszedłem. Usiadłem pod ścianą i zacząłem płakać.

Niall podbiegł do mnie i przytulił mnie mocno.

- Nic mu nie będzie, wyjdzie z tego Liam. - wyszeptał w moje włosy.
- A co jeśli nie przeżyje? - do moich oczu napłynęły kolejne łzy.
- Nawet tak nie myśl Payne. - powiedział poważnie.

Siedzieliśmy pod tą ścianą nie wiadomo ile czasu. W pewnym momencie ktoś do nas podszedł. Podniosłem wzrok a moim oczom ukazała się jakaś kobieta w kitlu.

- Który z panów jest ojcem tego niemowlęcia? - zapytała.
- To ja. - podniosłem się od razu. - Liam Payne. - dodałem po chwili.
- Doktor Nelson. Pański syn odzyskał przytomność, przyjechaliście w ostatniej chwili. Pobraliśmy krew do badań. Musimy go poobserwować kilka dni. - oznajmiła.
- A wiadomo czym było spowodowane te zatrzymanie serca? - zapytał Niall.
- Niestety nie, miejmy nadzieję, że wyniki badań powiedzą nam coś więcej. - odpowiedziała spokojnie.
- Mogę go zobaczyć? - zapytałem. Kobieta pokiwała głową.
- Tylko proszę pójść na recepcję wypełnić papiery z danymi maluszka. - poleciła kobieta.
- Ja się tym zajmę. - rzucił szybko Niall i pobiegł w tamtym kierunku.

Wszedłem na salę gdzie leżał mój malutki synek. Łzy same cisnęły mi się do oczu. Usiadłem przy jego malutkim łóżeczku spoglądając na jego klatkę piersiową. Na szczęście się unosiła.

Po kilku chwilach przyszedł Niall oznajmujac, że wszystko wypełnił i stanął za mną kładąc rękę na moim ramieniu.

* POV Harry'ego *

- Tomlinson! Jedziemy do szpitala. - powiedziałem szybko.
- Po nazwisku to po py... Jak to do szpitala, co się stało? - zapytał przerażony.
- Bear tam jest, stracił przytomność. - oznajmiłem.

Louis zamarł i po chwili wybiegł z salonu. Pobiegłem za nim i zobaczyłem go wsiadającego do auta. Zamknąłem dom na klucz po czym wsiadłem do pojazdu i ruszyliśmy w stronę szpitala.

Po 20 minutach byliśmy już w szpitalu. Podszedłem do punktu przyjęć czy czegoś tam. Kobieta która tam siedziała podniosła wzrok na mnie.

- W czym mogę pomóc? - zapytała.
- Bear Payne, przywieziono go tu jakąś godzinę temu. - odpowiedziałem.
- Jest Pan kimś z rodziny? - padło kolejne pytanie.
- Nie, ale...
- Skoro tak nie mogę udzielić Panu żadnych informacji. - przerwała mi.
- A-ale... - zaciąłem się.

Kobieta tylko na mnie spojrzała obojętnie i wróciła do swoich obowiązków.

- Proszę pani. - zaczął Lou. - ten maluch jest dla nas jak rodzina. Szukaliśmy go kiedy został porwany. Zajmowaliśmy się nim kiedy jego rodzice byli w pracy... - spojrzał na pielęgniarkę.
- No dobrze... - westchnęła. - Sala 148, na końcu korytarza. - odparła zrezygnowana.
- Jest pani złotą kobietą. - powiedział uradowany i poszliśmy w tamtą stronę.

Po chwili byliśmy już pod drzwiami, weszliśmy po cichu, żeby nie obudzić w razie czego maluszka.

- Co wy tu robocie? - zapytał Payne spoglądając na nas.
- Twoja Irlandzka księżniczka dała nam znać. - odparł Tommo.

Niall uśmiechnął się szeroko. Podeszliśmy bliżej spoglądając na małego Beara. Miną Louisa zrzędła widząc niemowlę pod tymi wszystkimi aparaturami. Objąłem go ramieniem.

- Co z nim? - zapytałem.
- Jeszcze nie wiadomo. - odparł Payno nie spoglądając w ogóle na mnie.

Westchnąłem cicho i nagle ktoś wszedł. Wszyscy odwróciliśmy się w tamtą stronę. Kobieta spojrzała na nas uśmiechając się lekko. Podeszła bliżej nas.

- Mam wyniki badań krwi. - oznajmiła.
- I co z nim? - zapytałem równo z Niallem.
- We krwi znaleźliśmy duże ilości środków nasennych. Ponad to Pana syn ma padaczkę. - zwróciła się w stronę Liama.

Zamurowało mnie. Stałem jak wryty i próbowałem się nie popłakać. Spojrzałem na Liama, miał podobną minę do mojej.

* POV Liama *

Padaczka? Skąd, Liv nie miała nigdy czegoś takiego. Może ten zjeb to ma. Nie wiem. Pojedyńcza łza poleciała po moim policzku. Spojrzałem na lekarkę ze smutkiem w oczach.

- Jak to możliwe? Moja przyjaciółka nie miała nigdy padaczki, a jego ojciec to nie wiem. - powiedziałem.
- Padaczka nie jest dzieciczna w czystej postaci. - zaczęła wyjaśniać. Może dziedziczyć się wada metaboliczna, a padaczka może być jej elementem. - dodała po chwili.
- Da się to jakoś leczyć? - zapytał Niall.
- Można ją zmniejszyć do minimum odpowiednią farmakoterapią. - odpowiedziała spokojnie.

Kamień spadł mi z serca. Jednak jest nadzieja, że Bear będzie normalnie funkcjonował. Niall widząc moją ulgę objął mnie całując mnie w skroń.

⚕️⚕️⚕️⚕️⚕️⚕️⚕️⚕️⚕️⚕️⚕️⚕️⚕️

4/5

I jak rozdział? Wszystkie informacje o padaczce są prawdziwe. Wujek Google pomoże o każdej porze xd

Do następnego :)

Kamila xx.

Sweet Creature || 1D ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz