wczoraj jak mogliście się domyślić nie był dobry dzień, znaczy nie mówię, że cały był zły-bo nie był, po prostu pod względem kalorii plus zostawałam sama na noc w domu i straciłam kontrole, mimo że teoretycznie nie zjadłam aż tyle co normalnie w takich sytuacjach, co można uznać za małe zwycięstwo. założyłam ten dziennik i chce być z wami w 100% szczera dlatego powiem wam, że tak-zważyłam się. wiem mówiłam że nie mogę i będę to robić co tydzień, ale to było silniejsze ode mnie. leżałam już wczoraj w łóżku, po całym moim szalonym jedzeniu-chociaż wspomnę, że tego dnia przeszłam 17 tys kroków więc może jakoś to się wyrówna, ale wracając była pierwsza w nocy i właśnie skończyłam oglądać jakiegoś look booka ślicznej laski i stwierdziłam, że nigdy nie będę w połowie tak ładna jak ona i w sumie nie wiem co mnie natknęło, ale jakby chciałam zobaczyć jak bardzo zwaliłam i poczuć się gorzej [podświadomie sama siebie krzywdzę], ale do konkretów waga wieczorem pokazała 60,7 więc 0,5 kg mniej od zeszłego tygodnia tyle, że byłam po mini napadzie(nie powinnam używać takich słów, ale nie umiem się inaczej wyrazić) więc mam nadzieje, że jutro na czczo będzie jeszcze mniej.okej wystarczy o wczorajszym dniu, dzisiaj trzymałam się kaloryki, wypiłam 2l butelkę wody i btw jadłam dzisiaj drugi raz w życiu pierogi ze szpinakiem i były super pyszne! jutro może pójdę na rolki z mamą, ale zobaczę bo moje stopy po wczorajszym dniu są wykończone, obite i wszystko co najgorsze...
co tam kochani u was? mam nadzieję, że wszystko okej i dajecie rade na swojej własnej podróży do bycia ,,chudszym" zdrowszym czy po prostu szczęśliwszym- jak widać wzloty i upadki są nie uniknione pamiętajmy o tym.
CZYTASZ
diet journal/glow up
Teen Fictiontytuł mówi wszystko ;) mam nadzieje, że zapisywanie gdzieś tego procesu ułatwi mi sprawę. czy uda mi się schudnąć?? przekonamy się razem pod koniec tej ,,podroży" narazie miejmy nadzieję, że tak. zaczęty 24.05.2020