23,24,25

36 2 0
                                    




te kilka dni były dla mnie wyzwaniem, jak już wcześniej pisałam-gdy jestem u taty jest tu dużo rzeczy, które mnie kuszą. więc moge wam powiedzieć, że jestem pod wrażeniem bo udało mi się w miare opanować przez ten czwartek i piątek-znaczy szału nie było, ale 1700 nie przekroczyłam (chyba). dochodzimy do soboty, cóż tu już było gorzej-moja mała siostra miała urodziny i był tort więc jakby zjadłam i nie wybrzydzałam, potem stało się cos czego się spodziewałam i byłam w nienajlepszym stanie ;/ i pojechałam na noc do przyjaciolki i byly ciastka zelki i lody, ale jak się rano zważyłam to ku mojemu zdziwienia było 59,2 więc chyba jest nie aż tak źle.

ogólnie czuje się do dupy i zaraz się popłacze ;))

diet journal/glow up Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz