30,31,32

34 0 0
                                    




hejka, od piątku mnie tutaj nie było, bo stwierdziłam że zrobię dzisiaj (w niedzielę ) takie większe podsumowanie.

w piątek byłam z przyjaciółką świętować zakończenie roku, oczywiście były lody-ale bez przesady, moja zmiana nie polega na tym, że przestane robić coś co lubię-chodzi o umiar. znalazłyśmy tam świetną knajpkę-napewno tam wrócę.

w sobotę byłam w trasie przez 4h, ponieważ jechałam na ślub. powiem wam, że nawet mi się podobało, nie obżerałam się, dużo tańczyłam.nawet złapałam bukiet haaahaha. koło 3 dopiero poszłam spać, i powiem wam mam takie odciski, że chce mi się płakać.

dzisiaj (niedziela) byłam również w trasie tyle, że powrotnej, więc mało jedzonka. rano zjadłam takie dwie małe bułeczki, potem loda i dopiero jak wróciłam wieczorkiem to zjadałam pierogi, bo myślałam, że zemdleje.

a propo pomiarów, jutro jest poniedziałek i jest to mój dzień ważenia się, ostatnio pisałam o tym całym efekcie, ale dzisiaj jak wróciłam to się zważyłam-aby zobaczyć czy może coś ,,przytyłam'' podczas tego wesela, jakby jak teraz o tym myślę-to uważam, że powinnam przestać się tak obsesyjnie ważyć bo nie jest to dobre dla mnie. ale wracając na wadze było 58,9 więc chyba zważę się jutro. jak osiągnę 57 to robię sobie nagrodę.

diet journal/glow up Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz