RACHEL! Wstawaj , bo spóźnisz się do szkoły! - Wstałam pół żywa , otarłam oczy i powiedziałam:
- Co tak szybko... - Spojrzałam na zegarek . FUCK!!!!!! Była już 7:40 . Zaspałam. Szybko wyszłam z łóżka , ubrałam się , wzięłam śniadanie i pobiegłam do szkoły. Gdy zamykałam drzwi, przypomniała mi się kartka dla Liz. Wróciłam się , i wzięłam moją przynętę . Biegłam wzdłuż ulicy , gdzie była moja szkoła i nagle się wywróciłam. Myślałam że miałam rozplataną sznurówkę , ale się myliłam. Ktoś mnie bezczelnie popchnął. I jak myślałam , to była Liz.
- I co tam puszczalska ? - zaśmiała się i poszła dalej.
- To twoja wina zimna suko! - Szybko pobiegłam do szkoły.Po czterech lekcjach , chciałam pójść na lunch. zamykałam moją szafkę , gdy ktoś nie odbił mi z łokcia w twarz. Upadłam i trzymałam się za moje oko.
- Hej , nic ci nie jest? - ktoś uklęknął przy mnie i próbował zobaczyć co się stało.
- Daj mi ... - Nie wiedzę. To był najpopularniejszy chłopak w całej szkole , Jim Falcone. Chodził do mojej klasy , i nawet nie wiedział kim jestem , bo nie zwracał szczególnej uwagi na mnie.
- Czy coś się boli? Pozwól że ci pomogę wstać. - chciał załapać mnie za rękę , ale ja szybko go powstrzymałam .
- Nie trzeba , serio nic mi nie jest . Poradzę sobie. - wstałam i chciałam już iść , gdy on mnie nie rozpoznał .
- Rachel? To ty chodzisz do mojej klasy , rozumiem?
- Tiaa... Pójdę już. - odeszłam . Cały czas myślałam o nim . O jego bujnych blond włosach , niebieskich oczach i jego postawię. Każda laska się w nim podkochiwała , w tym też i ja XD. Nie zauważyłam że jest już szósta lekcja , w tym i nasza przedostatnia . Zapytałam nauczyciela ;
-czy mogę pójść do toalety , bo źle się czuje ?
- Dobrze , to Kate pójdzie z tobą.
- Nie trzeba , poradzę sobie. - nauczyciel się zgodził.Szłam korytarzem . Słyszałam jakieś krzyki i zobaczyłam kto to mógłby być. Gdy byłam już bliżej , to momentalnie rozpoznałam głos . To był Peter. Bił go niejaki miły chłopak Jim . Nie mogłam go tak zostawić:
- Ey co wy robicie?!
- A co cię ot interesuje? Wynocha
- Zostawcie go .
- Bo ? - kolega Jima momentalnie się przybliżył . Złapałam go za ramię i je wykręciłam.
- Bo to mogę ci zrobić koleszko. - widziałam , że jego wzrok prosi bym puściła. I tak też zrobiłam . Oni poszli . Peter wstał powoli
- nie musiałaś tego robić.
- "nie musiałam, nie musiałam" Sam byś sobie rady nie dał. Zatłukli by cię i tyle . - zostawiłam go samego , a ja poszłam zanieść kartkę.
- No to do zobaczenia Liz...- szybko wróciłam na lekcję. Gdy nadszedł jej koniec , to obserwowałam naszą kochaną Liz. Zobaczyła tą kartkę , i ją zatrzymała. Zaśmiałam się , i poszłam czekać pod salą.Nastąpiła godzina wyjaśnień . Liz czekała już na wyznaczonym dachu , a ja miałam pójść trochę później. Otworzyłam drzwi . Weszłam i stałam . Miałam założony kaptur , więc nie mogła mnie od razu rozpoznać. Dziewczyna spojrzała na mnie :
- Jakie masz dla mnie " te ważne" informację? - zaśmiałam się . Ona z oburzeniem zapytała:
- z czego się śmiejesz?! Powiedz , pośmiejmy się razem!
- Wiesz kim jestem?
- Nie, a po co mi to wiedzieć.
- Kochana , to dobrze że mnie nie znasz , bo ja wiem o tobie niemal wszystko. Wszystkie twoje przewinienia , znam twoją rodzinę , twoich bliskich .
- Kim ty jesteś?!
- Ciekawość to pierwszy stopień do... - czekałam na jej odpowiedź , ale jej się nie doczekałam.: Do piekła. Nieważne . Chciałabym wiedzieć co ci odjebało w twoim mózgu ,by wygadywać bzdury na mnie .
- Nie wiem o czym ty mówisz.
- " Puszczalska" :) - spojrzała na mnie .
- Evans... Coś czułam, że to ty... - włączałam dyktafon a ona się przybliżała. Nie wiem co chciała zrobić , ale trzymałam w dłoni nóż.
- Dlaczego nagadałaś o mnie tyle bzdur Peterowi? gadaj!
- Wy do siebie po prostu nie pasujecie! Ja jestem dla niego ideałem , a co dopiero ty. Chciałam po prostu wyeliminować cię z jego życia. Chciałam by było jak kiedyś , tylko ja i on .
- Słuchaj... Było trzeba to rozegrać w inny sposób . To tyle , dzięki za informację. - Nagle poczułam szarpnięciem za włosy .
- nigdzie nie pójdziesz koleżanko. - walnęła mnie w głowę , nie miałam czucia w nogach bo chwilowo mnie sparaliżowało . Ja wykonałam mój najlepszy trik , czyli wyrzutka do tyłu . Ona się zdziwiła i przeciągnęła mnie do krawężnika dachu . Złapała mnie za koszulkę :
- Teraz będzie już po problemie . Zginiesz młoda.
- jeżeli mam zginąć to tylko z osobą towarzyszącą - odepchnęłam nas od krawężnika i spadłyśmy. Nie planowałam tego , ale sama mnie zmusiła . Byłam w stanie latać , ale ona nie . Rzuciłam na nią zaklęcie , gdzie się nie zabije , ale dozna obrażeń. Pierwszy raz widziałam , jak ktoś leży prawię martwy. Liz leżała bezruchu na chodniku , gdzie chodziło wtedy dużo ludzi . Ja szybko uciekłam jak najdalej , czyli na sąsiedni dach . Usiadłam i zaczęłam płakać . Tak bardzo bolały mnie nogi , nie mogłam normalnie chodzić. Siedziałam tak długo jak byłam w stanie . Nie miałam więcej sił .Pov. Peter:
Dzwonek telefonu *
- Halo...
- Peter , dawaj szybko na aleje Andersa. Coś bardzo strasznegoo się stało. : Wstałem z łóżka , przebrałem się w strój i poleciałem na miejsce.
Gdy zobaczyłem do się stało , to nie mogłem się opanować. Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu . To była Liz. Dlaczego ją to spotkało?
- o której zmarła?
- Zda ci się to dziwne ,ale ona żyje. Z 25m spadła i przeżyła. Dziwne...
- Jak to?... : Już nie musiałem myśleć bo zobaczyłem na niej zielone plamki dymiące się . Już wiedziałem że to zrobiła Rachel. Przeleciałem się nad miejscem zdarzenia , i dostrzegłem ją na sąsiednim dachu . Leżała cała sina . Szybko sprawdziłem czy oddycha . Przekierowałem ją do Avengers Tower . Dali ją na obserwację , a ja poleciałem do szpitala do Liz . Nie miałem zamiaru siedzieć z Rachel .Gruba rozruba po stronie Rachel i Liz .
Specjalny komunikat ; Adelaide031 dlaczego nje czytasz tjy mojich ksionszek ? Ja sje tyle napracowałam a ty cjo??
Proszę o ⭐
CZYTASZ
"Bohater"
Teen FictionPeter ma już 17 lat i dalej broni Queens . Na jego dzielnice przeprowadza się piękna dziewczyna rok młodsza od Petera. Czy chłopak się zakocha? Czy będą ze sobą? Tego dowiecie się w mojej książce ❤