Prolog: Elitarna Jednostka Eksterminacji Demonów

1.8K 97 59
                                    

media: Amaranthe - Digital World 


Elitarna Jednostka Eksterminacji Demonów, w skrócie Łowcy – nie pytajcie mnie, co za debil wpadł na taki skrót, ale wracając do tematu, to Elitarna Jednostka zajmuje się, zabijaniem demonów, które panoszą się po naszym świecie i wybijają niewinnych ludzi. W tym celu rząd postanowił powołać grupę ludzi, którzy będą zajmować się zabijaniem demonów. Oczywiście, po latach, członkiem Elitarnej Jednostki może zostać każdy, wystarczy zdać wszystkie egzaminy wstępne i bam! Możesz nazywać się członkiem Elitarnej Jednostki Eksterminacji Demonów! Oczywiście najpierw czeka cię pięcioletnie szkolenie, ale po ukończeniu szkolenia jak najbardziej możesz zwać się Łowcą. Podczas szkolenia uczysz się jak rozpoznać demona i jak go najszybciej i najskuteczniej wykończyć. Wiadomo, szkolenie też ma na celu sprawdzenie, z jakim rodzajem broni będzie ci do twarzy pozbywać się głów głupich demonów oraz znajdzie ci idealnego partnera broni.

Każdy odział, składa się z sześciu par, które składają się z człowieka i wampira...

Tutaj następuje retoryczne pytanie, jakim jest: To wampiry istnieją?!

Tak, istnieją. Skoro demony istnieją, to czemu krwiopijcy mają nie istnieć?

     Zanim pojawiły się demony, ludzie nie żyli w zgodzie z wampirami, ale kiedy pojawiło się zagrożenie, będące w stanie zmieść obie rasy to rozjem, jest mile widziany. Ludzie są uprzedzeni do wampirów, z którymi na dodatek trzeba umieć współpracować – dlatego szkolenie ma na celu dobór dwóch przedstawicieli ras, w taki sposób, by przypadkiem nie wymordowali się przed wyruszeniem na swoją pierwszą misję. Obie osoby, muszą w pewnym sensie się uzupełniać. Kompatybilność przede wszystkim!

Powinienem też dodać, że prócz wampirów są też wampiry pół krwi?

    Takim mianem określa się wszystkie wampiry, które nie piły krwi, bądź odmawiają jej picia. Przemiana w wampira nie następuje tak od razu. Gryzie cię wampir i już jesteś wampirem, to trochę dłuższy proces. Organizm się zmienia i przystosowuje do zmian, które zachodzą. Ostatnim symptomem tego, że Przemiana dobiega końca, jest pojawienie się głodu, który oczywiście nie trzeba go zaspakajać. Można nauczyć się żyć bez krwi – a przynajmniej tak słyszałem, bo nie jestem wampirem. Ja tylko tłumaczę, co wiem. W Elitarnej Jednostce jestem dopiero od miesiąca!

     Jednak wampir, który nie napije się krwi, jest traktowany jak ten gorszego sortu, bo krew dla wampirów to taki napój energetyczny – zwiększa się ich siła, odporność na ciosy. Mam nadzieję, że żaden wampir nie pogniewa się za to porównanie, ale wampir po krwi to taki czołg – prawie niezniszczalny; można ich zabić, tylko takiego wampira trudniej wykończyć niż człowieka. Dodam też, że krew ma właściwości regeneracyjne dla wampira.

I teraz ktoś by się zastanowił, to, po jaką cholerę potrzebni są ludzie?

A no dlatego, że wampiry to bezmózgi i działają na zasadzie – najpierw strzelać później pytać.

Nie myślą, przez co giną szybciej niż ludzie. Więc w tym dwuosobowym teamie, to rodzaj ludzki odpowiada za myślenie, a oni za lanie po mordach demonów.

Jednak wróćmy do Elitarnej Jednostki Eksterminacji Demonów.

    Kiedy przyjmują cię do szkoły, pakujesz swoje manatki i zamieszkujesz w przyszkolnym internacie. Z rodziną zobaczysz się dopiero na święta. Niby co miesiąc jest dzień odwiedzin, ale tak naprawdę to tylko zbyt opiekuńczy rodzice zjawiają się, próbując przekonać dziecko, żeby zrezygnowało ze szkolenia. Większość rodziców zdaje sobie sprawę, co niesie bycia Łowcą – każda misja, na którą wybiera się ich pociecha, może być tą ostatnią, więc rodzic może przyzwyczaić się do wiecznej nieobecności w domu.

No, chyba że twoi rodzice też są Łowcami, to wtedy masz przesrane podwójnie.

Moi są. Ojciec od małego wklepywał mi wiedzę na temat zamordowania demonów. Mama wciąż się śmieje, że szybciej nauczyłem trzymać się pistolet w dłoni niż łyżkę, a moim pierwszym słowem było zabić

Dziękuję tato naprawdę, dzięki.

     Ma to też swoje plusy, kiedy osiągnąłem upragnione piętnaście lat, mogłem próbować się dostać się do szkoły. Dzięki treningom z tatą dostałem się tutaj z celującymi wynikami. Chociaż nie ma powodów do dumy, w końcu rekrutacja do szkoły składa się z dwóch części – testu sprawnościowego, z którego trzeba zdobyć, co najmniej dostateczny i testu sprawdzającego twoją wiedzę, chociaż moim zdaniem, ten test powinien nazywać się: czy jesteś młodocianym psychopatą? Też musi być zaliczony na co najmniej dostateczny.

    Jak zdajesz oba testy, zapraszają cię na rozmowę i przez parę minut słuchasz, że Elitarna Jednostka potrzebuje kogoś jak ty, dają ci listę potrzebnych rzeczy do szkoły i informują, że przed wyznaczonym terminem masz się pojawić.

W tej szkole nie ma wakacji, przez pięć lat harujesz, odliczając dni do weekendu.

Dyrekcja szkoły sprytnie sobie to wymyśliła, a rząd to poparł! Ale w ten sposób, nikomu w głowach imprezy,

– Ty, Catley, nie bujaj w obłokach! – ryknął klasowy osiłek i przy okazji błazen. Nie wiem jakim cudem tutaj się dostał – jest głupi jak but, a nawet nie jest wampirem!

– Ethan, nie Catley – zwracam się spokojnie w stronę błazna – Catley to moje nazwisko – to tak jakbym prowokował byka czerwoną płachtą, ale nie lubię kiedy zwracają się do mnie po nazwisku, bo każdy kojarzy je z małżeństwem, które tutaj wykłada.

I jak na ironię, to są moi rodzice, którzy przeszli na wcześniejszą emeryturę – mama kiedy dowiedziała się o ciąży, a ojciec zaraz po moich narodzinach, kiedy demon omal go nie zabił, nie chciał zostawić swojej rodziny.

    Oczywiście nie każdy rodzic taki jest, niektórzy mimo wszystko wciąż spełniają się w roli zabijaki. Wyjątkiem są kobiety, które nieco są uprzywilejowane. Mężatek, szczególnie tych z dziećmi, nigdy nie wysyłają na niebezpieczne misje, a gdyby druga połówka poniosła śmierć, to z automatu jest wysyłana na wcześniejszą emeryturę, a państwo stara się rekompensować stratę poniesioną przez rodzinę.

Moi rodzice postanowili nauczać w szkole, a z racji, że ja aplikowałem do dostania się do szkoły, to niektórzy uważają, że nie dostałem się tutaj za umiejętności, a za ładne oczy.

Oczywiście moi rodzice przekupili każdego w tej szkole, żebym się tutaj dostał.

Głupi on jest czy co?

Moja wina, że ja naprawdę tutaj chciałem się dostać, a to tylko przypadek, że zostałem przydzielony do tej szkoły? Równie dobrze mogło się okazać, że nie ma tutaj miejsc i wyślą mnie do innej szkoły.

Drzwi do klasy, w końcu otwierają się, w progu pojawia się mój ojciec, z którym mamy dziś zajęcia. Podchodzi do biurka, a za nim idzie nastolatek.


Dzień dobry! Silverthorn wita serdecznie wszystkich w nowym opowiadaniu!

VenatoresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz