Rozdział 28: Wszystko, co próbowaliśmy powiedzieć

416 44 8
                                    

media: Saltatio Mortis - Last Christmas (Wham! cover)


Wstałem przed południem, w mieszkaniu było cicho. Nawet nie wiedziałem, czy Alex jest, czy też uznał, że sobie pójdzie, odciągając naszą rozmowę w czasie. Dlatego jak tylko wstałem z kanapy, ruszyłem do drzwi, by sprawdzić, czy na wieszaku wisi jego kurtka. Odetchnąłem z ulgą, widząc jego ubrania. Chociaż jako wampir nie odczuwa zimna, więc mógł wyjść bez kurtki, dlatego dla pewności sprawdziłem, czy są jeszcze jego buty. Kiedy już miałem stuprocentową pewność, postanowiłem zrobić sobie parę kanapek na śniadanie i zmierzyć się z Alexandrem w rozmowie.

Nie sądzę, by Shaddix zrobił pierwszy krok i będzie gnić w sypialni tak długo aż, uzna to za konieczne. A ja nie chcę spędzić świąt w tak przykrej atmosferze. A co jeśli po świętach dostaniemy kolejną misję? Cała sytuacja może źle wpłynąć na naszą dwójkę i naszą pracę.

   Po śniadaniu poszedłem do sypialni, tam zastałem Alex'a leżącego na łóżku z nogami podciągniętymi niemalże do brody. Chyba spał, ponieważ nie ruszył się na milimetr, kiedy otworzyłem drzwi. A może wie, że tu jestem? Ale próbuje dać mi do zrozumienia, że nie chcę tej rozmowy?

To wtedy będzie mieć problem, bo nie zamierzam teraz się wycofywać. Musimy umieć rozwiązywać swoje problemy, jak i o nich rozmawiać. Bez komunikacji... Będzie nam trudno zbudować jakąkolwiek relację. Bo opartą na czym?

Chciałem odsłonić okno, ale uznałem, że może wampirowi będzie łatwiej rozmawiać w takich warunkach.

Położyłem się na łóżku i wtuliłem się w jego plecy, obejmując go mocno w pasie.

– Ethan? – mówi cicho. Uśmiecham się lekko. Mimo wszystko coś jest z tego Alex'a, którego poznałem.

– Jestem obok – mówię i dla pewności całuję go w kark. Słyszę jak Alex, wypuszcza głośno powietrze, a później odwraca się powoli w moją stronę. Zielone oczy są pełne bólu, a ich właściciel niepewnie wyciąga dłoń w moją stronę, kładąc ją na moim policzku.

– Przepraszam – odezwał się po chwili, odkąd zaczął głaskać mój policzek.

– To nie tak miało wyglądać... Nie powinienem nic przed tobą zatajać... Gdybym porozmawiał... – zabiera dłoń i unosi się na łokciu, by po chwili wstać i podejść do zasłoniętego okna.

– Spieprzyłem, Ethan, tak bardzo spieprzyłem. A mimo to ty... Najbardziej obwiniasz się o wszystko, że niczego nie zauważyłeś – wzdycha głośno.

Gdybym wcześniej się zorientował... Na pewno nie doszłoby do tej sytuacji.

– Ale ty widziałeś, że coś jest nie tak. Pytałeś się, a ja... Kłamałem i udawałem, że wszystko gra, a głos... A głos pragnął tylko twojej krwi.

Wstałem z łóżka i podszedłem do Alex'a i znów przytuliłem się do jego pleców.

– Dlaczego taki jesteś? – pyta.

– Jaki?

– No... W ogóle się nie przejmujesz, że cię skrzywdziłem. Tak nie powinno być.

– Wiem, ale nie potrafię inaczej... Kocham cię... Jednak bez rozmów... To nie będzie mieć sensu. Ani w życiu prywatny, ani na misjach. Nie możesz pozwolić, by ten głos... On nie może cię kontrolować.

To jest coś, z czym musi zmierzyć się sam... Musi jakoś powstrzymać ten głos... Ja sam nie pomogę mu... A gdyby tak spróbował zaakceptować swoją wampirzą część? Może ten głos po prostu, chcę być częścią Alexandra Shaddix'a.

– Mówiłem ci, że będę cię kochać bez względu na wszystko – mówię, próbując oprzeć brodę o jego ramię – Że ja będę twoim człowieczeństwem. Nie odsuwaj się ode mnie Alex – mówię i zaciskam mocniej swoje ramiona na jego ciele.

– I Dorn już nieco mnie przeszkolił, dlatego nie musisz się bać, że zostanę wampirem. Aczkolwiek to nie byłby problem...

– Ethan – ton jego głosu jest karcący.

– Tak tylko mówię... Po prostu rozmawiaj ze mną, dobrze? Mów mi o wszystkim.

Alexander w końcu decyduje się spojrzeć mi prosto w oczy. Wygląda już na uspokojonego. Dotknął opatrunku na mojej szyi.

– Jeśli cię to uspokoi, to możesz obrywać za każdym razem jak będziesz chciał mnie ukąsić – proponuję, a Alex uśmiecha się lekko.

To chyba dobrze świadczy? Powoli wszystko się normuje? Pewnie przez kilka dni będziemy zmagać się z całą sytuacją, ale jest już lepiej.

^ ^ ^ ^

Lodówka świeciła pustkami, więc wyszliśmy na miasto, by coś zjeść. Liczyliśmy, że jakiś lokal będzie otwarty, w końcu dziś Wigilia. Przechadzaliśmy się po udekorowanych uliczkach. Shaddix trzymał moją dłoń i nie pozwalał mi odejść dalej niż jego wyciągnięte ramię. To trochę słodkie, że tak mnie, pilnuje. Dla mijających ludzi byliśmy zwykłą parą, no może prawie zwykłą, bo oboje mieliśmy płaszcze Elitarnej Jednostki Eksterminacji Demonów. Jednak nikt nie pomyślałby, że Alex to wampir, w końcu teraz jego wygląd się niczym nie różni od ludzkiego.

Nikt nie zwracał na nas uwagi, w końcu każdy się śpieszyłby iść do swojego domu i spędzić go z rodziną. Nie tak wyobrażałem sobie tegoroczne święta, ale też nie są złe.

   W pewnym momencie zauważyłem automat z pamiątkami, które można było sobie zdobyć za pomocą mechanizmu. Z jakiegoś powodu uznałem, że to nie będzie głupi pomysł. Nawet nie pomyślałem o żadnym prezencie dla Alex'a.

– Jak dziecko – skomentował Alex, widząc moje próby zdobycia jakieś pamiątki.

Prychnąłem w jego stronę, a wampir grzecznie czekał, aż skończę, wyżywać się na machinie.

– MAM! – krzyknąłem zadowolony, biorąc do dłoni plastikowy pierścionek. Mówiłem, że mu się oświadczę jeśli przeżyjemy! Nie no, nie zrobię tego teraz. To będzie bardziej symboliczne... Że od dziś, nieważne co, zawsze przy nim będę.

Złapałem dłoń Alexandra i włożyłem mu na palce kawałek plastikowy pierścionek. Powinien to być jakiś lepszy, ale na tę chwilę nic innego nie mogę mu dać.

– Hę? – spogląda na swoją dłoń – Czy ty mi się właśnie...?

– NIE! – krzyknąłem zawstydzony – To znaczy... To nie są oficjalne... Zasługujesz na coś lepszego niż na ten badziew... Po prostu chcę, byś wiedział, że teraz nieważne co by się stało ja... zawsze będę przy tobie – mówię i opuszczam głowę. Ajć! Chyba się tylko skompromitowałem. I to zaraz po tym jak udało nam się nieco naprawić sytuację.

Dostrzegam, że Alexander ściąga ze swojego palca to plastikowe badziewie. No tak tego mogłem się spodziewać. Jednak zamiast nieprzyjemnych słów od Alex'a, ten chwycił moją dłoń i wsunął na mój palec pierścionek.

– Ale dla mnie to będą oficjalne – mówi – Jesteśmy Łowcami... A ostatnie doświadczenie pokazało, że niczego nie możemy być pewni... Więc – uniósł moją dłoń z tym badziewnym pierścionkiem i złożył na niej czuły pocałunek – Zostań moim mężem – mówi, spoglądając na mnie.

Tego nie spodziewałem się, myślałem, że on...

Po prostu mnie zamurowało. Alexander też musiał wyczuć, że jestem zbyt skołowany, by cokolwiek mu odpowiedzieć, więc przygarnął mnie do pocałunku.

– Tak – szepnąłem pomiędzy pocałunkami. W tej chwili nic nie istniało. Tylko my dwoje.

 

VenatoresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz