Rozdział 25: Wyjaśnienia

471 42 18
                                    

media: The Script - Hall of Fame ( ft. will.i.am) 



– W porządku, Ethan? – pyta Alexander kiedy docieramy do naszego bloku. Z przyjemnością opuściłem szpital. Uparci lekarze, którzy kazali mi zostać na całą noc, a Alex'a, który był najbardziej pokiereszowany, wypuścili od razu. Gdzie ta sprawiedliwość? Całe szczęście, że przez większość nocy miałem towarzystwo w postaci Alexandra. To przywodziło wspomnienia, kiedy zarywaliśmy nocki. Oczywiście po tym najbardziej niezdolną osobą byłem ja. Jednak miło było oderwać się na chwilę, bo czekało nas jeszcze jakieś przesłuchanie.

– Jestem tylko zmęczony – mówię, a Alex obejmuje mnie jakbym za chwile, miał zemdleć.

– Jeszcze nie umieram, wiesz? – rzucam kąśliwie, ale to nie powoduje, że Alex odpuszcza.

– Właściwie... to, co z twoją raną? – pytam kiedy wampir próbuje wpisać kod, by otworzyć drzwi na klatkę schodową.

– Już prawie się zagoiła – odpowiada niewzruszony. Niby wczoraj wyjaśniliśmy sobie wszystko, ale czuję, że minie trochę czasu nim wszystko wróci do normy.

– To dobrze – mówię i uśmiecham się lekko. Mój chłopak nawet nie odwzajemnił tego uśmiechu. Mówiłem, wydaje się wciąż dąsać za to, że został wampirem. Może to był jednak zły pomysł? Wracać po niego? Ma prawo się na mnie złościć, nawet nie będę próbować tego zmienić. Moje czyny sprawiły, że stał się wampirem. Mam nadzieję, że Alexander nie będzie chciał zniknąć z mojego życia na jakiś czas, by nauczyć się jak żyć jak wampir. W końcu jego celem było, zostanie pół-krwi.

– Nie zamknąłeś drzwi? – pytam zdziwiony kiedy drzwi do naszego mieszkania są uchylone.

Alexander marszczy brwi i posyła mi spojrzenie w stylu: o czym ty mówisz?

Wampir nie próżnował i wyciągnął broń zza paska. Kto mu dał broń?! Jednak nie było, mi w ogóle dane zapytać się o niego skąd ma broń, bo wlazł do środka, zostawiając mnie samego. No mówiłem! Jest dzień cholernym wampirem, a już myśli jak one! Głupek!

Idę za nim, chociaż to totalna głupota, zważywszy, że nie mam broni i co najwyżej Alexander może być moją tarczą w momencie ataku.

– Długo kazaliście na siebie czekać, dzieciaki – słyszę znajomy głos. To ten sam facet, którego spotkaliśmy, kiedy nas ratowano! Ale co on robi w naszym mieszkaniu?!

Po chwili wszystko się wyjaśniło, bo zjawił się Dorn.

– Mówiłem ci Dymitr, że to głupi pomysł, by wejść tutaj bez zaproszenia – odzywa się Dorn i drapie się po głowie – Alexander odłóż broń, proszę – mówi spokojnie Dorn.

– To twoje mieszkanie Cliff – wtrąca się obcokrajowiec, po czym chrząka i wstaje z krzesła.

– Jestem Dymitr Wojnarowski, wraz z Cliffem mamy was przesłuchać – obcokrajowiec wyciąga dłoń. Alexander niechętnie ściska dłoń mężczyzny.

– Czy takie przesłuchanie nie powinno odbyć się w siedzibie głównej? – pyta podejrzliwie Alex.

– Owszem, ale sprawa jest pilna, a... Wy dużo przeszliście, więc nie chcieliśmy was jeszcze bardziej stresować, więc uznaliśmy, że zrobimy to w bardziej domowych warunkach – Dorn uśmiecha się. Słowa byłego mentora wystarczają, by Alexander się rozluźnił.

– To możemy zacząć? Chcę skończyć to przed kolacją – wtrąca się Dymitr, co powoduje, że Dorn omal nie zabija go spojrzeniem. Domyślam się, że oboje są partnerami w walce.

VenatoresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz