Rozdział 41: Ciemność nie zawsze oznacza zło...

304 41 11
                                    

media: Enej - Lili


Kiedy otworzyłem oczy, nie znajdowałem się w siedzibie głównej, a w jakiejś jaskini. Na środku było palenisko, ogień się palił, tworząc więcej dymu, w którym trudno jest oddychać. Zakasłałem parę razy, kiedy dym znalazł się w moich płucach.

Jestem skrępowany i nie mam przy sobie żadnej broni.

Rozglądam się po jaskini; mam problem z odtworzeniem wydarzeń z poprzedniego... Dnia? Jak długo byłem nieprzytomny? Czy... Alex... Czy on... szuka mnie?

Właściwie... Jemu to chyba wszystko jedno. W końcu zraniłem go swoją zdradą. Nie ma obowiązku mnie szukać... Na pewno nie jestem priorytetem...

Powoli przypominałem sobie ostatnie wydarzenia, które miały miejsce, zanim straciłem przytomność.

Rachel okazała się demonem, który tylko udawał człowieka, a ja dałem się wkręcić w jej grę manipulacji, dopuszczając się zdrady. Jestem takim głupcem.

Teraz pozostaje mi się modlić o szybką i bezbolesną śmierć.

– Oj uwierz mi, skarbie, ona będzie szybka i bezbolesna – usłyszałem głos Rachel. Jednak przez gęsty dym nie mogłem jej dostrzec.

– Spierdalaj! – krzyczę. Czy to ma znaczenie kiedy umrę? Teraz, czy za pięć minut?

– Jakiś ty agresywny, wcześniej byłeś... milszy – mówi, a po jaskini rozlega się jej śmiech – Aczkolwiek winszuję za to, że moja iluzja przestała na ciebie działać... Ludzie są na nią najbardziej podatni, więc zdziwiłam się, że ktoś taki jak ty... Dał radę ją złamać... Czyżby sumienie nie dawało rady? – w końcu ją widzę.

Wygląda... Jak bestia... Pół twarzy jest ludzka, a drugie pół... Wygląda, jakby została spalona. Czym... Ona jest?

– Tak naprawdę twój kochaś miał być celem, ale nie przewidziałam paru rzeczy, że da się zranić i stanie się wampirem. Wampiry są odporniejsze na iluzje... Właściwie to chciałam znaleźć kogoś innego, ale wtedy ty się napatoczyłeś. Byłeś idealnym celem! – klaszcze w dłonie, a raczej coś, co ma przypominać dłonie, bo zamiast palców ma ogromne szpony.

– Ktoś mnie na pewno szuka – staram się brzmieć na przekonanego, ale mogą uznać mnie za martwego... A Alex na pewno nie będzie chciał zmienić zdania dowództwa. Po tym co zrobiłem? Śmierć mi się należy!

– Na pewno szukają – uśmiecha się, odsłaniając swoje ostre zęby – Ale nie ciebie, tylko mnie, więc kiedy trafią na nasz trop znajdą tylko twoje martwe ciało. Ja będę już daleko stąd – nachyla się i całuje mój policzek. Walczę z odruchem wymiotnym.

– Chyba będę musiała znaleźć innego głupca... Wiesz, żeby podtrzymać, to ludzkie ciało, muszę żywić się duszami, ale nie byle jakimi duszami... Duszami osób, które mnie kochają, a raczej sprawiają takie wrażenie... Nie zaskoczyło cię, że wyglądam jak Alex? Zdradzę ci sekret, on widział we mnie ciebie, tyle że jako kobietę, ale nie spojrzał na mnie w taki sposób, jakbym chciała... A ty... Byłeś na każde moje skinienie nim, nałożyłam iluzję, byś myślał, że mnie kochasz. Powinna być silna, a ty ją złamałeś... Moje gratulacje.

– Wiedźma! – krzyczę – Kiedyś za to odpowiesz!

– Podoba mi się twoje określenie, chociaż dla was – ludzi – jestem znana jako demon iluzji – Iluzjonista.

– Zginiesz!

– Nie z twoich rąk, skarbie... Niestety sprawiasz sporo problemów, wiesz? Niestety zbyt wiele wiesz i muszę cię zabić... A szkoda, nawet cię polubiłam – przejeżdża szponem po moim policzku, rozcinając skórę. Syknąłem cicho; jej ręka łapie moją twarz i zmusza do spojrzenia w jej martwe oczy.

– A teraz posłuchaj, rozwiążę cię, a ty jak grzeczny chłopczyk pozwolisz sobie wyrwać serce, dobrze? – jej przesłodzony ton sprawia, że omal nie wymiotuje. Sznur, którym byłem związany, znika. Gdybym miał broń, mógłbym wykorzystać okazję i ją zaatakować, a tak mogę ją tylko odepchnąć. Z jednej strony to byłoby logiczne rozwiązanie, podjąć walkę i może spróbować uciec, ale po co? Część Łowców mnie znienawidzi, druga część uzna za bohatera...A Alex... A Alex odejdzie. Będziemy dla siebie obcy... Zresztą skąd mogę wiedzieć, gdzie jestem? Jest końcówka lutego, jeśli jestem daleko od miasta, to umrę z wychłodzenia.

– Spróbuj go tknąć, a wyrwę ci serce i spale w tym ogniu – słyszę głos Shaddix'a. To sen prawda? Dlaczego mnie szuka?!

– Uciekaj Alexander! – krzyczę. On nie musi umierać, może przeżyć. Wieść lepsze życie... Beze mnie.

– A to ci niespodzianka! – Rachel zaczyna się śmiać, po czym odwraca się w moją stronę – Najpierw zabiję go, a później ciebie, pasuje ci taki układ Ethan'ie?

Nie może, nie może go zabić! Nie mogę na to pozwolić. Wszyscy tylko nie Alex. Dlaczego on?

Łapię Rachel za strzępy ubrań i ciągnę z całej siły w swoją stronę.

Demon nie traci równowagi; szybko się odwraca i wbija we mnie całą dłoń, unosząc mnie do góry jakbym nic nie ważył. Wypluwam krew na jej twarz. Ha, suko! Słyszę krzyk Alexandra.

Przepraszam cię za wszystko. 



VenatoresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz