Rozdział 39: Nie jestem zadowolony

335 38 33
                                    

media: Lady Gaga - Bad Romance 


|Alexander Shaddix|

- Czego my tak właściwie szukamy? – pytam Cliffa. To drugi dzień kiedy pomagam mu w porządkowaniu archiwum. Kiedy poinformował mnie, że ma dla mnie jakieś zajęcie nie spodziewałem się niczego konkretnego. Porządki w archiwum wydawały mi się nawet normalną opcją. Jednak Cliff wytłumaczył mi, że nie tylko o porządki chodzi i mam skupić się na szukaniu wszystkich teczek z nazwiskiem Bev, a konkretnie teczki nijakiej Tiffany Bev – babki Rachel. Dowództwu historia dziewczyny wydała się podejrzana, więc postanowili zbadać, całą sprawę. Dziewczyna twierdzi, że jej babka była Łowcą, ale jej akta zaginęły, tak jakby po odejściu zabrała wszystkie swoje akta.

– Szukaj kogokolwiek o nazwisku Bev – mówi Cliff – Dymitr wczoraj próbował zobaczyć akta Rachel, ale nikogo o takim nazwisku nie znaleziono – tłumaczy – Dowództwo się wścieka, a tamten demon... Zaczyna się robić gorąco.

– To w porządku, że mówisz mi o tym? – pytam, uznaliśmy, że nie ma sensu, bym tytułował go per pan, skoro nie łączy nas żadna więź uczeń – mentor. Teraz jesteśmy jedną drużyną.

– Jak najbardziej – uśmiecha się lekko – W końcu ty i Ethan przeżyliście, ale miałbym do ciebie prośbę.

– Jaką?

– Nie mówi nic Ethan'owi. Dymitr uważa, że Rachel może powiedzieć Ethan'owi sporo o swojej przyszłości, a nawet zdradzić kim jest... – tłumaczy mi.

Zdradzić kim jest? – powtarzam. To brzmi intrygująco.

– Fałszywy raport, dziewczyna, której zeznania wzbudzają wątpliwości... Coś ewidentnie jest nie tak – tu muszę się zgodzić; na początku wydawało mi się to normalne, ale nocami dużo rozmyślałem. I doszedłem do kilku wniosków – demon ze szkoły nie zabił mnie, ponieważ nie dlatego, że nie potrzebował pożywienia. On po prostu... Tak jakby ktoś go kontrolował. Ktoś kazał mu mnie zostawić. A później wpadł Ethan i mnie stamtąd wyciągnął.

– Nie rozumiem, dlaczego Ethan ma robić za przynętę – nie podoba mi się to, ponieważ już teraz między nami dochodzi do spięć, chociażby wczoraj. A teraz jestem pewien, że siedzi u Rachel i... I właśnie co?

Boję się, że nim sprawa zostanie dociągnięta do końca mojego związku z Ethan'em nie da się uratować. Nie wiem, jak daleko do tego czasu ich relacja się rozwinie – jestem świadom, że Rachel nie jest obojętna mu. Tak, jakby ktoś rzucił na niego czar i sprawił, że zauroczył się nią.

– Kurwa! – klnie Cliff i uderza pięścią o szafkę, powodując, że metalowa powłoka odgina się.

– Nie ma nic! Pustka... – wzdycha głośno. Nie podoba mi się to, ponieważ nie będę mógł ostrzec Ethan'a. Chociaż czy logiczne argumenty przemówią do niego? Catley zmienił się, już wcześniej się zmienił, ale teraz – nie przypomina nikogo. Zabawne, że stwierdza to gość, który rozmawia... sam ze sobą.

Musi coś być! Musi! Nie pozwolę, by ta... modliszka mąciła w głowie mojego faceta!

   Dalsze poszukiwanie jakichkolwiek akt przerwał alarm. Cliff spojrzał na mnie, jakby chciał się upewnić, że słyszę to samo, a kiedy kiwnąłem głową, że tak – oboje wybiegliśmy z archiwum prosto do centrali. Chciałem najpierw znaleźć Ethan'a, ale powinniśmy spotkać się na miejscu – o ile nie wyszedł. Chociaż, ta modliszka ma zakaz opuszczania siedziby – dopiero niedawno chcieli znieść jej ten zakaz, ale pojawiły się nowe wątki w jej sprawie.

   Długo nie musiałem czekać aż Ethan zjawi się w centrali. Spojrzał na mnie i od razu odwrócił głowę w inną stronę – wyglądało, to tak jakby zobaczył coś ciekawego, ale naprawdę to coś ukrywał. Tylko co?

Chciałem do niego podejść, zapytać, ale nie było jak – ta sprawa była ważniejsza.

– Odział patrolujący Innego – taką nazwę oficjalnie przyjęto, kiedy mówiono się o demonie, który nas wtedy zaatakował – Doniósł, że znikł.

Po sali rozeszły się szmery. Jak to znikł?

– Wiem, wiem, że to brzmi niedorzecznie. Demon od tamtego czasu, zapadł w jakiś sen. To dało nam czas by zamontować parę kamer w środku i po prostu... On znikł, o tak – pstryknął palcami – Nie wiemy, co się dzieje, wiemy, że...Wojna jest blisko – spoglądam na Ethana. Wygląda na zaskoczonego, tym co usłyszał.

^ ^ ^ ^

Z rozkazu dowództwa, każdy Łowca, który może, walczyć miał na nieokreślony czas się przenieść do siedziby głównej – w każdej chwili możemy zostać wezwany. Inny rozpłynął się w powietrzu i nikt nie wiem, gdzie jest. W każdej chwili może zaatakować jakiekolwiek miasto, czy wieś. Każda siedziba główna musiała wprowadzić stan nadzwyczajny. Zwiększono liczbę patroli, nawet cywile zaczynali podejrzewać swoje i szykować się na najgorsze.

Ethan krążył niespokojnie po pokoju. Coraz bardziej mnie irytował.

Kłamie, coś ma na sumieniu – stwierdza Saren, a ja tylko się z nim zgadzam. Nie chodziło o to, że dowództwo zabroniło nam opuszczać siedzibę, to przyjął ze spokojem. Jednak nie przyjął ze spokojem tego, że Rachel została zabrana na kolejne spotkanie.

Nas też będzie to czekać, jeśli będzie ciągle do niej łazić. W końcu uznają, że mamy jakieś ważne informacje... Dymitr Wojnarowski podobno się tym zajął i to był plan... Ich jebany plan! Zrobienia z Ethana żywej – niczego nieświadomej – przynęty! Nie miałem nic do gadania, w tej sprawie. Miałem spokojnie patrzeć jak mój związek się sypie, tylko dlatego, że nie potrafią rozwiązać problemu krnąbrnej nastolatki!

Żałosne!

Jak tylko to się skończy i znów zapadnie względny spokój – odchodzę, bo z jakiej racji mam tkwić w organizacji, która rozbiła mój związek? Czy w ogóle mi się uda go naprawić?

   Kiedy Dymitr przyszedł i poinformował nas – a właściwie Ethana – że Rachel wróciła z przesłuchania, pobiegł do niej jak na skrzydłach.

Chciałem się brzydzić nim, chciałem go nienawidzić, ale nie potrafiłem. Nie potrafiłem go nienawidzić. Całą nienawiść przelałem na siebie. Bo to moja wina, że nie byłem wystarczająco dobry, to moja wina, że Ethan zainteresował się tą wywłoką, bo nie spełniałem jego oczekiwań.

– Odejdę stąd – syczę do Dymitra – Jak tylko będzie spokojnie, odejdę...

– Obyśmy mój przyjacielu dożyli tego dnia, a jeśli tak – Dymitr kładzie dłoń na swoim sercu – Poprę twoją decyzję i... – urywa, kiedy do środka wchodzi Cliff.

– Gdzie Ethan? – pyta zdziwiony wampir.

– Poleciał do tej wywłoki – warczę, zaciskam dłonie w pięści. Coraz trudniej jest mi się kontrolować. Nie potrafię trzymać swoich uczuć na wodzy, a Saren wcale nie pomaga.

– Alexandrze – odzywa się spokojnie Cliff – Wytrzymasz to, jesteś silnym wampirem. Wytrzymasz to – próbuje mnie pocieszyć.

Marnie mu idzie. W ogóle nie czuję się pocieszony, bo jak mam być?! Skoro co rusz mam przed oczami obraz Ethan'a i Rachel?!

   Wyszedłem z pokoju, obecność obojgu mężczyzn zaczynała mnie irytować. Dlaczego to musiało paść na nas?! Dlaczego to nas musiało tyle spotkać?! Powinienem odejść już w momencie, kiedy zostałem zarażony wampiryzmem. Wtedy pewnie nie spotkałbym Ethan'a, ale... nic złego, by się nie przydarzyło.

Tak byłoby najlepiej.


*tutaj kochamy Alexandra i mu współczujemy*

*tutaj przemawiamy do ostatnich szarych komórek Ethana*


VenatoresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz