Rozdział 24: W śmierci życie ukazuje swą twarz

449 48 37
                                    

media: Saltatio Mortis - Rattenfänger


|Alexander Shaddix|

Marny z ciebie bohater – zakpił głos w mojej głowie, a raczej moja wampirza część. Ta część, która nigdy nie miała dostać prawa głosu... A teraz... Stałem się tym, czym tak bardzo gardziłem.

Wina Ethan'a

Nieprawda! To nie jego wina! On... chciał dobrze! Nie zrobił tego celowo! Dał mi przecież wybór... Żyć jako wampir, albo umrzeć w samotności... Sam dokonałem tego wyboru. Sam wybrałem, że chcę żyć. Dla niego.

To moja decyzja!

Ty tak uważasz, ale nie ja – mówi; mam dość tego głosu. Ten głos nie mówi prawdy. On próbuje mnie zmienić w nieczułą istotę.

Jam jest tobą, tyś jest mną – głos śmieje się, a ja powstrzymuję chęć krzyczenia.

– Alexander – ciepły głos Ethana nieco mnie uspokoił i przywrócił równowagę. Dorn przypatrywał się nam z zaciekawieniem. Skoro Ethan zauważył, to Dorn tym bardziej to zauważył. Pewnie zacznie pytać...

– Mogę oprzeć się o twoje ramię? – pyta. Prawdopodobnie mówi to, by nie dać, żadnych złych znaków mojemu byłem mentorowi.

– Jasne – odpowiadam szybko, po chwili czuję jak głowa Ethana opada o moje ramię. Obejmuje go delikatnie w pasie.

Boję się tego co będzie. Co będzie z naszym związkiem? Zaakceptuje mnie nawet jeśli potrzebuję teraz krwi do normalnego funkcjonowania?

Zostałeś bestią, drapieżcą. Myślisz, że będzie cię tolerował? Będzie się cię bać, będzie uważać, by nie skończyć jak twój posiłek. Aż w końcu ucieknie z twojego życia, będziesz go widzieć tylko na misjach.

Może powinienem umrzeć wtedy? Nie rozumiem, dlaczego ten demon mnie oszczędził. Owszem moja rana była poważna, ale gdyby Ethan nie wrócił, to byłbym martwy.

    Byłem pogodzony ze swoim losem, nawet zbytnio nie broniłem się przed demonem, mając nadzieję na szybką śmierć. A zamiast tego demon zaatakował mnie raz – rana była poważna, ale nie na tyle bym zmarł na miejscu. Myślę, że przy sprzyjających warunkach dałbym radę przeżyć godzinę, bądź dwie. Wtedy też uznałem, że mam wiele szczęścia, że demon stracił mną zainteresowanie. I wrócił na swoje legowisko. To była moja szansa. Mogłem uciec i wrócić do Ethan'a. Dlatego kiedy go zobaczyłem, myślałem, że śnię. Nie powinno go być. Miał uciec, a mimo wszystko... on... Wrócił po mnie.

Sam nie wiem, czy to skrajna głupota, czy szaleństwo spowodowane miłością.

W każdym razie... Otrzymałem drugą szansę. Może nie taką, jaką chciałbym dostać, ale mam drugą szansę, by móc być z Ethan'em.

^ ^ ^ ^

Po powrocie, do miasta, zabrano nas do szpitala. Mnie tam nie musieli trzymać, ponieważ proces regencji przebiega u mnie inaczej niż u ludzi. Zmienili mi opatrunek i dali trochę krwi, przez co pół godziny później mogłem opuścić szpital. Jednak nie zamierzałem wychodzić, zostałem z Ethan'em, którego musiano zostawić na obserwacji.

Już rozumiem fascynację Drake'a jego krwią – odezwał się mój głos. Samo wspomnienie smaku jego krwi, sprawiło, że przejechałem językiem po wargach.

Nie, to Ethan. Mój chłopak, nie posiłek. Nie mogę go tak traktować, bo naprawdę spełnią się najgorsze scenariusze.

– Dlaczego nie wrócisz do mieszkania? – pyta Ethan, który nie wygląda na szczęśliwego z tego, że musi zostać tutaj na noc.

– A co z Rachel? – pyta.

– Ją też zostawili na obserwacji... A później przeniosą do siedziby głównej, a przynajmniej tak słyszałem, że chcą. Później wezwą nas na przesłuchanie – mówię to co zdążyłem się dowiedzieć od Dorna, który oczywiście zasypał mnie gradem pytań jak to się stało, że zostałem wampirem. Wyjaśniłem, mu pokrótce jak to się stało, widziałem, że chciał zapytać jeszcze o coś, ale postanowił poczekać na nasze przesłuchanie. Sytuacja jest wyjątkowa. Ten demon jest... nietypowy, inny. Muszą zebrać informacje o nim. Cieszyłem się, że nasz ratunek przybył z innej strony. Gdyby weszli do szkoły, to skończyliby jak reszta. A Dorn nie zasługiwałby na taki koniec, nie w tej walce. Przez pięć lat zastępował mi ojca, przywiązałem się do niego. Nie mógłbym tego znieść.

– Jesteś zły na mnie? – pyta Ethan, w jego brązowych oczach dostrzegam sporo bólu i zwątpienia – Wiem, że nie chciałeś nigdy być wampirem, a ja... Postąpiłem samolubnie, więc masz prawo mnie nienawidzić – mówi, a z jego oczu płyną łzy. Ten widok łamie mi serce.

Przysiadam się na jego łóżku i obejmuję go mocno. Ten zaczyna płakać w moją pierś.

– Wybacz mi, wybacz mi, wybacz – szepcze cały czas. Głaszczę go po włosach i plecach. Kiedy Ethan uspokoił się na tyle, by móc spojrzeć mi w oczy, odsunął się na trochę; jednak wciąż będąc w moich ramionach.

– Zostanę twoim człowieczeństwem – oznajmia poważnie.

– Ethan... ty – zaczynam, ale szybko mi przerywa.

– Byłeś pół-wampirem, by zachować resztki człowieczeństwa, a ja swoim egoizmem ci odebrałem tą możliwość, więc pozwól mi.

– Sam wybrałem.

– Nieprawda! – krzyczy na mnie – Zrobiłeś to, bo wykorzystałem twoją miłość do mnie. Czy gdybyś mnie nie kochał, zgodziłbyś się wypić krew? – pyta.

Ma rację, gdyby nie chodziło o Ethan'a i o to, że go kocham i nie chciałem, by był świadkiem mojej śmierci. Nawet jeśli miałem umrzeć w samotności, to przecież on byłby gdzieś niedaleko. Pewnie cierpiałby z tego powodu... Dlatego nie mogłem.

Ta miłość pewnego dnia nas zabije – odzywa się głos. Nawet jeśli, to co?

Zabije nas, albo jego. Ktoś umrze, na pewno.

Nie pozwolę, by Ethan'owi stała się jakakolwiek krzywda. Nie pozwolę. Tak długo jak będę mógł walczyć, tak długo będę go chronić. Nawet przed samym sobą.

– Zostań moim człowieczeństw, Ethan, bądź przy mnie i nie pozwól mi zmienić się w bestię – mówię błagalnie, spoglądając mu prosto w oczy. Ethan w odpowiedzi przybliża swoją twarz do mojej i muska moje usta, by po chwili pogłębić pocałunek. Zarzucam mu dłonie na kark i przyciągam bliżej. Nie oddam go nikomu! On jest mój! I tylko mój!

Zabiję jeśli będzie trzeba. Jeśli ktoś odważy się położyć swoje łapska na moim Ethanie. Nikt, ale to nikt nie zbliży się do niego.

Sprawię, by nigdy nie pożałował swojej decyzji. Bo przecież zdaje sobie sprawę, że wampiry mają problem z dzieleniem się swoimi własnościami?

Brzmisz jak psychol... W sumie to my brzmimy jak psychol

Tak, mój głos ma rację. Ethan nie jest naszą własnością. Nigdy nie będzie. Nie mogę go traktować jak swoją rzecz, jednak napady zazdrości będą częste. Szczególnie kiedy będę widział go w towarzystwie innych wampirów. Wampiry są dziwne... Nie tolerujemy dzielenia się ludźmi, których krew pijemy – po prostu to nie estetyczne, by dzielić się osobą, która dobrowolnie chcę oddać krew. Podobnie też traktujemy swoich partnerów, wściekając się, kiedy ktoś niechciany kręci się wokół nich. Po prostu... Tego nie lubimy.

Myślałem, że mnie to nie będzie dotyczyć z racji bycia pół-wampirem, ale myliłem się, bo nawet to odezwało się we mnie. Dlatego wściekałem się widząc Ethan'a w towarzystwie Drake'a. Nawet nie żałuję jego śmierci. Może to też spowodowało, że obudził się głos w mojej głowie?

No w końcu załapał – odzywa się głos.

– Alexander – przechodzi mnie dreszcz kiedy wypowiada moje imię.

– Jeśli będziesz potrzebował krwi... to przyjdź do mnie, dobrze?



VenatoresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz