13

1.4K 47 1
                                    

Pov. Melissa

Czas płynął nieubłaganie szybko. Nim się obejrzałam musiałam pakować mnie i dzieciaki do kilkunasto godzinnego lotu. Nie wiedziałam czy chłopcy dadzą radę przetrwać ponad dwudziesto godzinny lot, ale tym razem lecieliśmy też z Ivie i Mikiem.

Zaczęłam pakowanie już dwa dni przed wylotem. Chciałam zostać tam już do połowy stycznia, więc musiałam spakować więcej kompletów rzeczy. Nie licząc tych, które muszę zabrać na wszelki wypadek i góry zabawek bez których nie mogą się obejść.

Prezenty zdążyły przyjść już kilka dni temu, a dziś doszedł ostatni. Oczywiście oprócz zamówienia gdzir były dmuchane lalki dla Patricii. Zauważyłam, że będę musiała dopłacić do bagaży, ale nie za bardzo się tym przejmowałam. Ważniejsze było to abym wszystko zabrała.

Co do Aarona, no cóż nie kontaktowałam się z nim od dłuższego czasu. Dzieciaki chciały i ja właściwie też, ale Evan miał z tym problem i nie mogłam nic na to poradzić. Wiem, że to nie w porządku w stosunku co do Aarona, ale nie chce ponownie kłócić się z Evanem tym bardziej, że przyjęłam jego zaręczyny.

Właśnie, zaręczyny. Evan mi się oświadczył. Dziwne, prawda? Nie wiem czy jestem gotowa na tak duży krok, ale przecież nie planujemy od razu ślubu. Były to typowe oświadczyny. Poszliśmy do restauracji, a gdy zjedliśmy to Evan wyjął z kieszeni pudełeczko i przesunął po blacie stołu z zapytaniem czy za niego wyjdę. Nie mogłam się nie zgodzić, ponieważ w tym pomieszczeniu było chyba ze sto osób, które się na nas patrzyły.

- Meeeeel – usłyszałam wołający mnie głos Ivie – telefon do ciebie!
- Ide! – odpowiedziałam po czym szybkim krokiem pokonałam schody – jestem, kto to? – zapytałam ale nie dostałam odpowiedzi od niej tylko podała mi telefon – Halo?
- Cześć Mel – usłyszałam w słuchawce
- Aaron.. Cześć.. Umm coś się stało?
- Tak? Nie odbierasz ode mnie telefonów, a jak rozmawiam z dzieciakami to ciebie nie ma.
- Aaron, to po prostu trudniejsze niż myślisz i nie zależy już tylko ode mnie i...
- Co mam przez to rozumieć?
- Musimy ograniczyć nasze rozmowy do minimum, tylko na tematy związane z dziećmi – powiedziałam ze ściśniętym gardłem – Przepraszam...

Rozłączyłam się zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Odwróciłam się i zobaczyłam Ivie, która patrzyła na mnie morderczym wzrokiem.

- O co chodzi? – westchnęłam
- To, że ten kretyn zakazał ci kontaktu z Aaronem to nie znaczy, że musisz go słuchać – powiedziała
- Iv to mój narzeczony i musze pójść z nim na kompromis, jeśli nie lubi Aarona to powinnam ograniczyć z nim jakikolwiek kontakt.
- Mel, ten twój „narzeczony" nazwał cię dziwką, nie pamiętasz tego? – spytała, na co ponownie westchnęłam – Wyzywał twoje dzieci i teraz zakazuje ci kontaktu z OJCEM twoich dzieci, a przy okazji mężczyzną do którego coś czujesz.
- Wiem Iv i wiesz co?
- Hm?

- Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że teraz, kiedy naprawdę chciałabym to wszystko naprawić, nic nie mogę zrobić. – przerwałam na chwilę – Zastanawiam się czy to właśnie na tym polega piekło... Kiedy staje się twarzą twarz z prawdą.
- Możliwe, ale usiądźmy i mi to wytłumaczysz, okej? – kiwnęłam głową i poszłyśmy do salonu usiąść – Więc mów.
- Przez te kilka dni, w których rozmawiałam z Aaronem, czułam się bardzo dobrze. Czasami nawet myślałam czy gdybym wtedy nie uciekła bylibyśmy razem i tworzyli rodzinę. Nagle Evan mi się oświadczył, a ja się zgodziłam.
- Dlaczego?
- W restauracji było około stu osób, każdy się na nas patrzył, a ja go znam i wiem, że byłby wściekły gdybym go tak upokorzyła...
- Chciałaś tego? Chcesz? – zapytała
- Jeszcze dwa miesiące temu tak, ale teraz... Już nie jestem tego taka pewna.. – wyjawiłam dziewczynie
- Myśle, że powinnaś zerwać zaręczyny, a my wszyscy powinniśmy wrócić do Houston.
- Nie mogę, Evan jest dla mnie bardzo ważny... – wypowiadając to, zawahałam się
- Zrobisz jak uważasz, ale moje zdanie jest takie, że powinniśmy tam wracać.
- Nie podoba ci się tu?
- Kocham Australie całym sercem, ale w Stanach mamy rodzine, przyjaciół i tam powinniśmy być, dobrze to wiesz Mel... - powiedziała po czym wstała i wyszła z salonu, a ja zostałam sama z myślami.

From the BeginningOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz