Wszystkiego najlepszego dla mojej przyjaciółki Alicji! Sto lat młoda hihi
*kilka dni później*Kolejne dni spędziłam tak samo jak poprzedni. Może oprócz wyjścia na plaże. Minęły 3 dni od ostatnich wydarzeń, ale chłopcy wciąż żyli tym, że „niedługo" spotkają ich tate. Oczywiste jak dla mnie było to, że nie spotkają go przez najbliższy czas, ale cóż...
Dzisiejszy dzień rozpoczął się tak samo jak kilka ostatnich. Zawiozłam chłopców do żłobka i pojechałam do kawiarni. Niestety jedna z kelnerek się rozchorowała a ja nie zdążyłam znaleźć nikogo na zastępstwo. Nie chcąc zostawiać Kate samej stwierdziłam, że pobawię się jeden dzień w kelnerke.
Dzisiaj był mały ruch, bo jak na tą porę roku było wyjątkowo ciepło i większość ludzi z okolic poszła pewnie na plaże.
- Kate przyniosłabyś kawe z zaplecza? – spytałam – chciałabym uzupełnić pojemnik
- Oczywiście Pani Marshall
- Mówiłam ci już wiele razy Melissa nie „Pani Marshall" – ostatnie dwa słowa wypowiedziałam dziwnie zmienionym głosem i się zaśmiałam – mam dwadzieścia lat, a nie czterdzieści
- Dobrze Melisso już idę – uśmiechnęła się i poszła na zapleczePo chwili wróciła niosąc pojemnik z kawą. Odebrałam go od niej dziękując. Mimo, że byłam szefową to nie chciałam żeby moi pracownicy czuli się źle w czasie pracy. Otworzyłam zbiornik w ekspresie do kawy czy jak to tam się nazywa i nasypałam tam kawy. Cholera miałam niby własną kawiarnie, ale za chuja nie wiedziałam co jak się nazywa.
Spojrzałam na godzinę i właśnie uświadomiłam sobie, że powinnam odebrać Rhydiana i Rafaella.
- Kate mogłabyś zostać na półgodzinki sama? – spytałam
- Coś się dzieje?
- Nie, nie – zaprzeczyłam – wszystko jest w porządku, ale muszę odebrać chłopców
- Jasne jest tylko kilka osób, więc na spokojnie – uśmiechnęła sięZdjęłam fartuszek i wzięłam torbę. Kilkanaście sekund później byłam w aucie i je odpalałam. już po piętnastu minutach byłam pod budynkiem i ruszyłam w stronę ich sali. Chłopcy bawili się ze swoimi przyjaciółmi oprócz Jacqueline, której nie widziałam. Gdy mnie zobaczyli pożegnali się z chłopakami i zabrali swoje plecaki po czym pobiegli w moją stronę.
Uśmiechnęłam się tylko do ich opiekunki i wyszliśmy z pomieszczenia. Przebrałam chłopcom buty i poszliśmy do samochodu. Zapięłam im pasy w fotelikach i usiadłam na swoim miejscu.
- Jedziemy do pracy mamusi, dobrze? – zadałam pytanie
- Tiaaaak – wykrzyknęli
- Tylko musicie być grzeczni, bo będzie tam dużo ludzi
- Dobzie – powiedzieli równocześnie
- Więc... Teraz możecie opowiadać jak dzisiaj było – uśmiechnęłam się do nich w lusterkuNastępne piętnaście minut słuchałam tego co robili. Szczerze zrozumiałam bardzo dużo. Do teraz nie wiem jak to możliwe, że tak szybko nauczyli się dość dobrze mówić, a ja ich bardzo dobrze rozumiem.
Wysiadłam z samochodu i wzięłam torbę. Otworzyłam tylne drzwi, odpięłam chłopców po czym wzięłam ich za ręce i razem ruszyliśmy w stronę kawiarni. Nie zawiozłam iść do mieszkania ze względu na to, że nie było w nim Ivie ani Mike'a.
Weszliśmy do środka i poszłam z nimi od razu na zaplecze gdzie kazałam zostawić swoje rzeczy. Weszłam na sale i popatrzyłam na Kate, która robiła jakieś zamówienie.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałam, że ich tu przywiozę – powiedziałam – kompletnie zapomniałam o tym, że nie ma w domu Mike'a i Ivie.
- Jest w porządku – uśmiechnęła się – uwielbiam dzieci a to, że tu są to nic. Nie zapomnij, że to twoja kawiarnia, a ja tu tylko pracuje
- Wiem, po prostu mogłoby ci to przeszkadzać, a nie chciałabym abyś czuła się niekomfortowo
- Jest dobrze Melisso – stwierdziła i wróciła do poprzedniego zajęcia
CZYTASZ
From the Beginning
Teen Fiction"Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że teraz, kiedy naprawdę chciałabym to wszystko naprawić, nic nie mogę zrobić. Może na tym właśnie polega piekło. Kiedy stajesz twarzą twarz z prawdą." Część I; Girl with Problems Część II; From the Beginni...