Twitter: @ilikeheroine
Po powrocie z Serifos praktycznie od razu wraz z Ivie zaczęłyśmy przygotowania do otwarcia kawiarni. Stwierdziłyśmy, że nazwa nie będzie taka sama jak tej w Melbourne. Z Houston miałyśmy wiele wspomnień i chciałyśmy aby nazwa kawiarni była w jakiś sposób połączona z tym miejscem i z nami. Po długich dyskusjach ustaliłyśmy, że lokal będzie nazywać się "From the Beginning". Prawie pięć lat temu nasza przyjaźń zaczęła się od nowa właśnie w Houston, zresztą tak samo jak wiele innych rzeczy.
Postanowiłyśmy, że styl wnętrza będzie zrobiony w dość ciemnej kolorystyce, będzie dużo zielonych, opadających roślin, ogromnych okien i zwisających lamp. Całość wnętrza była już gotowa.

Jeśli chodzi o pracowników to zatrudniłyśmy na ten moment tylko pięć osób z czego trójka była nastolatkami, których rodzice się zgodzili, ale mogli pracować tylko na pół etatu. Laryssa, Dean, Stella, Benjamin, Maksym i Nathan zgłosili się do pomocy na co dzień, lecz wiedziałam, że każdy z naszej ekipy będzie pomagał.
W wielu kawiarniach jest obowiązkowy strój do pracy, jednak my postawiliśmy na wygodę i jedyne co jest obowiązkowym elementem stroju to plakietka z imieniem danej osoby. Mieliśmy przygotowanych takich dwadzieścia.
Ivie przygotowywała się do porodu, aż w końcu szesnastego września urodziła prześliczną dziewczynkę o imieniu Charlotte. Takim sposobem nasza rodzina powiększyła się o dodatkową osobę. Charlotte Johanson mimo, że była pięknym niemowlakiem to strasznie często płakała przez co Ivie i Mike ciągle chodzili zmęczeni.
***
Wstałam z myślą, że to już ten dzień. Przez ostatnie kilka miesięcy praktycznie codziennie robiliśmy coś co dotyczyło kawiarni, a już dzisiaj jest oficjalne otwarcie. Była godzina siódma dwadzieścia siedem, a o jedenastej powinniśmy być już na miejscu.
Z trudem wstałam z łóżka, aby przygotować śniadanie dla wszystkich domowników. Na początku mieszkania w nowym domu było strasznie dziwnie i cicho. Oczywiście na tyle na ile pozwalała dwójka dzieci. Nie mogłam przyzwyczaić się do gotowania mniejszych porcji mimo, że już wcześniej mieszkałam w Melbourne z małą ilością osób.
Wyszłam z pokoju i korytarzem udałam się w stronę kuchni. Cały dom był w dość nowoczesnym stylu i było dużo światła sztucznego jak i naturalnego. Po krótkim zastanowieniu postanowiłam przygotować gofry. Niestety przez brak dużej ilości czasu, musiałam postawić na te kupne. Wyłożyłam wszystkie na talerze i ozdobiłam bitą śmietaną, dżemem oraz owocami. Niektóre polałam nawet sosem czekoladowym. Do szklanek wlałam sok pomarańczowy i zrobiłam kawę dla Aarona.
Gdy wszystko było już gotowe poszłam do naszej sypialni, a później na górę, aby obudzić Aarona, Rafaella i Rhydiana. Najdłużej zajęło mi budzenie najstarszego z nich, ale w końcu udało mi się to. Z chłopcami było o wiele łatwiej ze względu na to, że od zawsze wstają wcześnie. Właściwie to odkąd chodzą do żłobka.
- Zjadajcie szybko, bo niedługo jedziemy do przedszkola - powiedziałam na co się ożywili i zaczęli szybciej jeść
- Jak się czujesz skarbie? - spytał mnie Aaron
- Dobrze, trochę się stresuje, ale tak to wszystko dobrze - uśmiechnęłam się
- Pamiętasz, że jutro idziemy do ginekologa?
- Tak, ostatnia wizyta przed porodem - wzięłam łyk soku, na tej wizycie też chcieliśmy się dowiedzieć czy będziemy mieć dziecko czy dzieci, ponieważ coraz częściej zdarzały się momenty, gdy myślałam, że noszę pod sercem więcej niż jedno nowe życie.
- Mami, kiedy ulodzisz?
- Już niedługo - posłałam mu uśmiech - przed świętami już dzidzia będzie z nami
- Supel! - wykrzyknęli oboje, a ja i Aaron się zaśmialiśmy
CZYTASZ
From the Beginning
Teen Fiction"Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że teraz, kiedy naprawdę chciałabym to wszystko naprawić, nic nie mogę zrobić. Może na tym właśnie polega piekło. Kiedy stajesz twarzą twarz z prawdą." Część I; Girl with Problems Część II; From the Beginni...