"Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że teraz, kiedy naprawdę chciałabym to wszystko naprawić, nic nie mogę zrobić. Może na tym właśnie polega piekło. Kiedy stajesz twarzą twarz z prawdą."
Część I; Girl with Problems
Część II; From the Beginni...
ZMIANA PLANÓW. Oprócz dzisiejszych rozdziałów to w sobotę (19.12) pojawi się ostatni rozdział i epilog. Musiałam podzielić jeden rozdział na dwie części z różnych względów. Zapraszam do czytania.
W listopadzie oprócz otwarcia kawiarni i całej sprawy z Evanem, dowiedzieliśmy się również, że za miesiąc urodzę dwójkę dzieci. Nie powiem, byliśmy zaskoczeni takim obrotem spraw, ale wiedzieliśmy, że damy sobie radę. Do końca miesiąca naszym priorytetem było to, aby zmienić pokój tak, aby był dla dwójki dzieci. Za rok będziemy Rafaella i Rhydiana przenosić do ich osobnych pokoi. Cały dom był skonstruowany tak, że na górze były cztery pokoje, dwie łazienki i korytarz. Po jednej stronie były dwa pokoje ze wspólną łazienką tak samo jak i po drugiej. Jeden z nich był zajęty przez chłopców, a drugi przez następną dwójkę dzieci, więc dwa pokoje były wolne. Wtedy maluchy, po wcześniejszym zmienieniu kilku rzeczy w tym pokoju, przejmą go, a gdy będą mieć tak samo jak chłopcy pięć lat zostanie zrobiony remont obu pokoi.
W grudniu kończyliśmy powiększać garderobę maluszków. Byliśmy przygotowani do porodu, a chłopcy strasznie się cieszyli, że będą mieli rodzeństwo. Od jakiegoś czasu miałam skurcze przepowiadające, które z dnia na dzień były coraz silniejsze. Aaron próbował zakazać mi robienia czegokolwiek, ale musiałam jeździć do kawiarni i zajmować się domem oraz dziećmi. Dekorowaliśmy dom i kawiarnię na święta, ustalaliśmy u kogo będą, jakie kto ma obowiązki oraz kupowaliśmy prezenty. Chciałam ze wszystkim wyrobić się przed porodem, ale nie ukrywając nie udało mi się to.
Piętnastego grudnia na świat przyszła dwójka uroczych dzieci. Chłopiec i dziewczynka. Razem z Aaronem postanowiliśmy, że damy im po dwa imiona. Victor Chase Black oraz Venus Hope Black urodzili się o ósmej czterdzieści trzy wieczorem. Dopiero dwudziestego grudnia mogliśmy wyjść ze szpitala tym razem już w szóstkę. Aaron przyjechał po mnie, Victora i Venus razem z Rhydianem i Rafaellem. Reszta poznała maluchów dopiero po powrocie do domu. Nie wiedzieć czemu nawet moi bracia nie mogli mnie odwiedzić w trakcie pobytu w szpitalu.
Święta spędziliśmy w tym roku u Camerona i Laryssy. Było dość ciekawie zwłaszcza patrząc na to, że była czwórka niemowlaków i dwójka małych dzieci. Czas minął nam na wspominaniu, oglądaniu świątecznych filmów no i oczywiście na jedzeniu uroczystych posiłków. Na Sylwestra razem z Aaronem zaprosiliśmy wszystkich do siebie. Nie ukrywając było nam to na rękę, bo z czwórką małych dzieci było dużo zabawy przy szykowaniu do wyjścia. Wiadome jest to, że przy dzieciach nie będziemy spożywać alkoholu, co nie oznacza, że bez niego nie można się dobrze bawić.
Styczeń rozpoczął się pracowicie. Oprócz tego, że pierwsze dwa dni spędziliśmy w domu to nie próżnowaliśmy. Musieliśmy zająć się planowaniem ślubu, który początkowo miał odbyć się na Serifos. Nie mogliśmy jednak znaleźć tam kapłana, a później miejsca gdzie moglibyśmy zrobić wesele. Poza tym nie sądzę, abyśmy mieli na tyle pieniędzy, aby zasponsorować wszystkim gościom bilety w obie strony. Zamówiliśmy salę w Houston na wesele, znaleźliśmy kapłana i zrobiliśmy listę gości. Kawiarnia się rozkręcała i w końcu zrobiłyśmy z Ivie wideo rozmowę z pracownikami z Melbourne przy okazji zapowiadając wizytę.
W lutym obie poleciałyśmy do Australii. Towarzyszyli nam oczywiście Aaron i Mike, ale również Cameron, Laryssa i Olivier. Zostaliśmy tam dwa tygodnie, aby wszystkiego dopilnować. Wiedziałyśmy, że nie damy rady prowadzić kawiarni w Melbourne, ale nie chciałyśmy jej sprzedawać. Kate jak na razie dobrze sobie radziła, więc postanowiłyśmy stopniowo zwiększać jej udział. Gabriel chciał przeprowadzić z nami rozmowę i wyszło na to, że chciał się przeprowadzić bliżej rodziny, która mieszkała na obrzeżach Houston. Niestety przez to traciłyśmy świetnego pracownika, ale stwierdziłyśmy, że damy mu ofertę pracy w "From the Beginning". Chłopak ucieszył się i przyjął ofertę, więc się również byłyśmy szczęśliwe.
W marcu wysłaliśmy zaproszenia na ślub, razem z dziewczynami pojechałyśmy wybrać suknię ślubną, a mężczyźni garnitur. Nie mieliśmy czasu dekorować sali ani myśleć o tym gdzie kupić jakie dekoracje, więc wynajęliśmy dekoratorkę, która miała się wszystkim zająć. Razem z Ivie starałyśmy się dużo czasu spędzać w kawiarni, ale nie oszukując nikogo miałyśmy dużo obowiązków związanych z dziećmi. Chciałyśmy poświęcać im jak najwięcej czasu, a zwłaszcza ja, ale nie mogłyśmy być z nimi cały czas jakkolwiek by to nie brzmiało.
Na początku kwietnia były urodziny Maksyma i Nathana. Moi bracia tego dnia skończyli dwadzieścia pięć lat. Ich urodziny spędziliśmy najnormalniej w świecie. Zrobiliśmy małą imprezę i wynajęliśmy opiekunki dla dzieci, abyśmy my mogli w tym czasie chociażby porozmawiać na tematy dla dorosłych bez obaw, że chłopcy usłyszą coś czego nie powinni. Dziesięć dni później świętowaliśmy czwarte urodziny Rhydiana i Rafaella. Jako, że mieli teraz więcej znajomych postanowiliśmy im wyprawić dwa przyjęcia urodzinowe. Jedno bardziej dla rodziny, a drugie dla dzieci z ich przedszkolnej grupy. To pierwsze wyprawialiśmy u siebie w domu dzień wcześniej, natomiast to drugie zorganizowaliśmy w bawialni. Nie chcieliśmy, żeby gromada dzieci z rodzicami biegała nam po domu, a chłopcy bardzo ucieszyli się na wieść o tym i nie było żadnych kłopotów.
Maj upłynął nam głównie na spędzaniu czasu z Venus, Victorem, Rhydianem i Rafaellem. Dostawaliśmy również ostatnie potwierdzenia przybycia na ślub od naszych bliskich. Mieliśmy już praktycznie wszystko ustalone w sprawie ślubu. W tym miesiącu odbył się również chrzest Venus oraz Victora. Matką chrzestną Rhydiana była Laryssa, a ojcem chrzestnym był Olivier. U Rafaella była Ivie oraz Nathan. Wspólnie postanowiliśmy, że u Venus będzie Stella i Maksym, a u Victora Avril oraz Cameron.
W czerwcu było zakończenie roku w przedszkolu chłopców i zaczęły się wakacje. W związku z tym Harper, Brooke i William poprosili o więcej godzin. Mimo, że pracowali u nas już od kilku miesięcy to chcieli powiększyć swój wakacyjny budżet. Z tego co wiem to chcieli jechać razem z innymi znajomymi na biwak, co było fajnym pomysłem. Gdyby nie to, że teraz w naszej ekipie pojawiły się małe dzieci to z pewnością wybralibyśmy się na taki biwak. Jednak ze względu na dzieci, musieliśmy sobie odpuścić. Z pewnych źródeł dowiedziałam się, że Nathan zaczął spotykać się z Megan, a Maksym z Harper. Mimo dzielącej ich różnicy wieku, nie zapominajmy, że to sześć lat w przypadku Maksyma i Harper, bardzo dobrze się ze sobą dogadywali. Podobnie było z Olivierem i Brooke. Mimo, że tą dwójkę dzieliło prawie dziesięć lat różnicy wieku to i tak wspaniale się dogadywali. Rodzice dziewczyny na początku byli sceptycznie nastawieni do mojego brata, ale po pewnym czasie zobaczyli, że ich związek jest na poważnie i nawet go polubili.
Lipiec był ostatnim miesiącem mojego życia jako Melissa Marshall. Postanowiliśmy, że już wtedy zrobimy z dziewczynami wieczór panieński, a chłopcy wieczór kawalerski. Oba wieczory odbyły się w Miami. Razem z nami poleciały również dziewczyny moich braci, a chłopcy zabrali Williama, Daniela i Gabriela, który pracował u nas w Houston od trzech miesięcy. Całą szóstkę dzieci zostawiliśmy z opiekunkami, a my szaleliśmy w klubach. Oczywiście oddzielnych. Tym razem mogłam spożyć trochę alkoholu. Kobiety karmiące piersią nie powinny go pić w dużych ilościach, a przez pierwsze pół roku życia dziecka nie mogą go pić wcale. Później natomiast dozwolona jest niewielka jego ilość, ale jednak należy pamiętać, aby później nie karmić dziecka przez minimum trzy godziny.
Oba kluby były przy plaży, więc tak czy inaczej się spotkaliśmy po pewnym czasie właśnie na niej. Nikt z nas nie był bardzo pijany, ale jednak każdy wypił alkohol. Robiliśmy dużo zdjęć i byłam wręcz pewna, że za jakiś czas pojawią się na Instagramie bądź wrzucimy je do wspólnego albumu. Może nie tyle co jest wspólny, bo każdy ma swój taki sam, ale po prostu są te same zdjęcia. Zawsze gdy je wywołujemy musimy zrobić osobną kopię dla każdego.
Tutaj łapcie zdjęcie drzewa genealogicznego dzieci Aarona i Melissy.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.