Rozdział LXXXIV

3.2K 342 17
                                    

Mam wrażenie, że coś jest nie tak. Nie wiem tylko co. Zaprosiłem Ascala, by spędził ze mną trochę czasu. Nasir zabrał chłopców i Noacha, by pouczyć ich polować. To znaczy... Podejrzewam, że chodzi mu bardziej o spędzenie trochę czasu z dziećmi i nawiązanie więzi z Noachem. Chłopak chyba trochę się go boi. A przynajmniej tak wczoraj twierdził Nasir, gdy skarżył mi się, że bratanek go nie kocha.

Tak więc ja postanowiłem wykorzystać chwilę ciszy i spokoju i zaprosiłem Ascala. Ten był jednak dzisiaj wyjątkowo cichy. Nie wydawał się przybity, a raczej zwyczajnie nieobecny. Ciągle myślał o czymś innym. Nie potrafił się skupić i już trzy razy przyłapałem go na tym, że nie słucha, co mówię. Z kolei sam nie mówił prawie nic. Głównie odpowiadał pojedynczymi słowami. W końcu nie wytrzymałem.

- Ascal czy coś się stało?

- N-nie. Dlaczego pytasz?

- Jesteś jakiś nieobecny. Martwię się o ciebie.

Omega spojrzał na mnie i wyraźnie się speszył. Trzymał w dłoniach kubek, ale już od dłuższej chwili z niego nie pił. W końcu odstawił go na stół i spojrzał na mnie niepewnie.

- Dyara, bo... nie bardzo wiem... Bo ostatnio... Nie. Nieważne. To... to nic takiego.

- Ascal spokojnie. Wiesz chyba, że możesz mi wszystko powiedzieć?

- ... Naprawdę?

- Oczywiście.

- Ja... Nie chcę zaprzątać ci głowy swoimi sprawami... Zwłaszcza że to nic ważnego.

- Możesz podzielić się ze mną wszystkim. Naprawdę. Z chęcią cię wysłucham, jeśli coś cię trapi.

- ... Bo... Po prostu ostatnio coś cały czas... jakby... Nie mogę się skupić na niczym innym.

- Coś się stało?

Ascal zerknął na mnie i wyraźnie się zarumienił. Nie patrzył mi w oczy, ale po chwili zaczął mówić lekko przyciszonym, niepewnym głosem.

- Bo... Mówiłem ci, że Noe mnie pocałował.

- Tak. Pamiętam.

- Więc... Posłuchałem twojej rady. Ja... lubię Noego. Naprawdę. Jest dla mnie bardzo dobry. Tak naprawdę już jakiś czas jakby... spotykamy się... To nic takiego. Po prostu... jest tak jak wcześniej tylko... bardziej... miło.

- A więc to tak... Świetnie.

- Yhm... Tylko... Ostatnio... Chyba odrobinę... Poniosło mnie. I nie bardzo wiem co teraz zrobić. Bo teraz trochę... nie wiem... Unikam Noego, bo nie wiem jak się zachować.

- ... Czy coś się stało?

- Bo... Przedwczoraj Noe zaprosił mnie do siebie. Tak jak kilka razy wcześniej. Zjedliśmy razem... Rozmawialiśmy. Było... miło.

- Przedwczoraj... Noach nocował wtedy u nas czyż nie?

- Tak... i... to przez to... Bo ja... Gdy Lilla wróciła, powiedziałem Noemu, że możemy przenieść się do mnie, by jej nie przeszkadzać. A u mnie... zjedliśmy ciasto... I jeszcze więcej rozmawialiśmy. No i w pewnym momencie Noe... pocałował mnie. To... już trochę się przyzwyczaiłem. Czasem mnie całował a ja... nie przeszkadzało mi to. W końcu powiedziałem mu, że chcę spróbować... Rozumiesz... Być razem. Tylko... nie spodziewałem się, że... Noe... Jakby to powiedzieć...

Ascal tak wyginał z nerwów swoje palce, że miałem wrażenie, że zaraz je sobie połamie. Nie jestem idiotą. Dodałem dwa do dwóch i nagle jego zachowanie miało sens.

- Więc... Spaliście ze sobą.

Jego reakcja była urocza. Ostatecznie po kilku nieudanych próbach powiedzenia czegokolwiek jedynie pokiwał głową. A więc to tak...

- Rozumiem... a w czym problem?

- Bo... Ja... Jakby... sam nie wiem. Bo to było jakby... pod wpływem chwili.

- Żałujesz tego?

- Ja... Nie... Nie żałuję. Bo to było... jakby... Podobało mi się.

Ostatnie zdanie powiedział tak cicho, że ledwo je dosłyszałem. Ascal jest naprawdę uroczy. Taki... hmm... Jakbym rozmawiał z nim o jego pierwszym razie.

- Jeśli ci się podobało to chyba dobrze. Jestem pewien, że Noe też nie narzeka.

- Ja nie wiem. To znaczy... rozmawialiśmy później rano... ale niewiele. A gdy sobie poszedł jakby... zacząłem nad tym myśleć. Czy to nie było za szybko? Teraz boję się spojrzeć mu w oczy. Wstydzę się.

- A czego się tu wstydzić? Lubicie się, więc się kochaliście. Jesteście dwojgiem dorosłych ludzi.

- Dyara tobie łatwo powiedzieć. Ja... nie wiem za bardzo, jak to jest.

- ... Nie rozumiem.

- Bo ja... nie znam się na tym.

- Na czym?

- No... Na... TYM...

- ... Chodzi ci o seks?

Ponownie nie uzyskałem odpowiedzi tylko niepewne kiwnięcie głową. To mnie nieco zbiło z tropu.

- Przecież... byłeś z Ravenem.

Nie bardzo wiedziałem jak ubrać to w słowa, by go nie urazić. Niemniej... był z Ravenem oficjalnie jako jego omega przez co najmniej rok i na pewno ze sobą sypiali. Ascal przez chwilę wahał się nad czymś, ale chyba zebrał w sobie jakąś odwagę.

- Chodzi o to, że... Noe jest chyba... doświadczony. Wiem, że był z kilkoma betami. Kilka nawet odwiedzało go... z innych stad. A ja... Nie bardzo wiem jak sobie radzić w takich sytuacjach. Bo z Ravenem było... inaczej. Zupełnie inaczej. Nie znaliśmy się zbyt dobrze gdy... gdy mnie wybrał. Ale nie był dla mnie zły. To znaczy... był bardzo delikatny i czuły... na początku. Tylko ja... za bardzo się denerwowałem, żeby czuć się dobrze. Dopiero podczas rui... ale podczas rui jest inaczej. Więc... sam nie wiem. Robiliśmy to, wtedy kiedy on miał ochotę a ja jakby... nie zdążyłem... nie miałem okazji by... no wiesz. Przyzwyczaić się do tego. A później to wszystko się wydarzyło i Raven dotykał mnie tylko podczas rui. A to coś zupełnie innego.

- Tak... wiem. Tracisz świadomość, nie kontrolujesz się... nie pamiętasz większości tego, co się wydarzyło.

- Tak. No i... Od ośmiu lat... robiłem to tylko podczas rui. A z Noe było... inaczej. Nie czułem się tak, gdy byłem z Ravenem.

- Było... lepiej?

- Ja... nie wiedziałem, że... że można czuć się tak dobrze, robiąc to... nie podczas rui.

- ... Ascal... to... tak powinno być. To dobrze. Czego właściwie się boisz?

- Bo... sam nie wiem. Noe mnie nie oznaczy. I trochę się boję. Bo... co jeśli będę dzielił z nim łoże... a on mnie zostawi.

- Ascal odpowiedz sobie na pytanie. Czy naprawdę wierzysz, że Noe zrobiłby coś takiego?

- Nie... Chyba nie.

- Nie martw się. Nie zrobiłeś niczego złego. Nie unikaj go, bo znając życie, odchodzi od zmysłów, bo jest pewien, że cię zranił i wykorzystał. Mówię ci, że teraz się zamartwia o to, co zrobił źle.

- Nic nie zrobił. Był dla mnie dobry.

- Więc mu to powiedz. Naprawdę nie ma niczego złego w tym, że jesteście razem. Wręcz przeciwnie. Cieszę się, że najwyraźniej wam się układa.

- ... Dziękuję Dyara. Ja nigdy nie miałem kogoś, z kim mógłbym porozmawiać... o czymś takim.

- Cóż... Zawsze do usług.

Wataha [ABO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz