🅧🅘🅘

1.7K 106 18
                                    

Otworzyłam oczy obudzona strasznym bólem głowy. Podniosłam się za pomocą rąk i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w swoim pokoju? Tylko co ja tutaj robiłam? Jak ja się tutaj znalazłam? Nie mam pojęcia. Ostatnie co pamiętam to ten wilk w środku lasu. Potem jest już tylko ciemność i nic więcej. Spojrzałam na podeszkę, na której dostrzegłam krew. To znaczy, że musiałam mieć jakieś rany głowy. Po prostu idealnie. Usiadłam na brzegu łóżka, starając się przypomnieć sobie cokolwiek. Przecież to nie możliwe, że tutaj dotarłam i niczego nie pamiętałam. Byłam aż tak pijana? A może ktoś mnie tutaj przyniósł. Kompletnie nic nie pamiętam co sugerowałoby, że straciłam przytomność przy upadku i ocknęłam się dopiero teraz. Jakim prawem upiłam się aż tak piwem? Chwila... Przecież ja uderzyłam głową o kamień. To pewnie pozbawiło mnie przytomności i tłumaczyłoby ranę na głowie. Tylko co z tym wilkiem. Jakieś szczeniackie wygłupy? Dobra nic teraz nie wymyślę. Za bardzo mnie głowa boli i przy okazji czuję się jak zwłoki. A zaraz pewnie mam trening. I po co mi to było?

Nagle poczułam ogromne mdłości. Zerwałam się z łóżka i wbiegłam do łazienki. W ostatniej chwili schyliłam się nad toaletą i zwróciłam ostatni posiłek. Który jadłam saman, nie pamiętam jak dawno temu. Nie miałam pojęcia co ostatnio się ze mną działo, jednak to nic dobrego tego jestem pewna.

Podniosłam się z kolan i spłukałam wodę. Następnie podeszłam do umywalki i przepłukałam usta. Spojrzałam w lustro, w którym zobaczyłam wielką smugę krwi na twarzy. Umyłam twarz zimna woda i ponownie spojrzałam w swoje odbicie. Na szczęście rana już się wygoiła. Zrobiłam dwa kroki w tył i dostrzegłam, że na ciele również mam śladu krwi. Dokładnie tak jakbym z kimś walczyła. To wszystko zaczyna trącić resztki sensu.

Wyszłam z łazienki i zgarnęłam z szafy ubrania, po czym wróciłam do łazienki. Od razu zrzuciłam z siebie brudne ubrania i weszłam do kabiny. Wzięłam zimny prysznic, który zajął mi sporo czasu. Musiałam zmyć z siebie krew, której było sporo. Wyszłam z kabiny i wysuszyłam się ręcznikiem. Następnie ubrałam na siebie czarny dres i szary podkoszulek. Włosy upięłam w kucyka. W takim stanie zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, która na szczęście była pusta. Nic nie zjadłam, bo nie byłam w stanie. Jedynie wypiłam herbatę w nadziei, że poczuje się lepiej.

Wyszłam na plac treningowy, gdzie już czekał wujek Cole. Kiedy na mnie spojrzał, zmusiłam się do lekkiego uśmiechu. Nie chciałam, by dostrzegł, że coś jest nie okej, dlatego nawet nie podeszłam zbyt blisko.

- Zaczynamy od biegu jak wczoraj. - Oświadczył, na co ja skinęłam głową i zaczęłam biec.

Szybko jednak poczułam się słabo. Nogi strasznie mnie bolały podobnie jak głową. Miałam zawroty głowy, dlatego po zaledwie trzech okrążeniach się zatrzymałam i schowałam twarz w dłonie. Miałam już szczerze dosyć, tego co ostatnio się działo. Nigdy nie byłam chorowitym dzieckiem. A wręcz przeciwnie dlatego nie miałam pojęcia, o co chodzi.

- Toni co jest? - Kiedy poczułam dłoń wujka na ramieniu, zabrałam dłonie z twarzy i na niego spojrzałam. - Co jest młoda, płakałaś? - Spytał wyraźnie zmartwiony, jednak ja pokiwałam głową na nie. Wtedy położył dłoń na moim czole. - Chyba masz gorączkę. Idź do domu, poszukam twojej mamy. - Zamierzałam coś powiedzieć jednak on mi na to nie pozwolił. - Bez dyskusji Toni wyglądasz okropnie.

Rzeczywiście czułam się okropnie, dlatego bez zbędnego gadania po prostu poszłam do domu. Spojrzałam na brudną od krwi pościel, która szybko zmieniłam i zeszłam na dół, by wrzucić ja do pralki. Kiedy tylko wróciłam na górę, od razu położyłam się na łóżko i okryłam się szczelnie kołdrą.

~Adelajda~

Kiedy tylko Cole powiedział mi co się dzieje, od razu ruszyłam do domu. Na szczęście moja znajoma Omega obiecała zająć się szczeniakami ze stada. Byłam jej ogromnie wdzięczna, bo po tym, co usłyszałam i tak nie umiałabym się skupić. Weszłam do domu i od razu ruszyłam po schodach na górę i weszłam do pokoju Toni. Leżała na łóżku przykryta kołdrą, mimo że była już końcówka czerwca. Podeszłam do córki jednak kiedy zauważyłam, że śpi, tylko przyłożyłam jej dłoń do czoła. Była strasznie gorąca.

W tym momencie zaczęłam nieco panikować. Toni praktycznie nigdy nie chorowała podobnie jak jej bracia. Dlatego nie miałam jakiegoś niesamowitego doświadczenia. Chociaż to pewnie nic takiego. W końcu wygląda na to, że rozkładało ją od dawna. Westchnęłam cicho, wychodząc z pokoju córki. W zasadzie to miałam tylko jeden pomysł, co do tego co mogłoby jej pomóc. Dlatego wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam do mate mojej córki. Brendan to cudowny facet i wiem, że dobrze traktuje moją córkę. Bardzo go lubię i cieszę się, że Anthwanette na niego trafiła.

- Co jest z Toni? - Kiedy wysłałam wiadomość, schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam na męża.

- Rozchorowała się. Ma gorączkę i teraz śpi. To pewnie nic poważnego. - Postanowiłam ukryć własne zmartwienie. Inaczej zaczęlibyśmy się wzajemnie nakręcać.

- Mam nadzieję. - Richard spojrzał na drzwi do pokoju naszej córki. - Tak to jest, jak się jej nie pilnuje. O której ona wczoraj w ogóle wróciła. - Poczułam jak wilkołak zaczął się nakręcać, dlatego podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.

- Rich ona jest tylko chora. To nie jest niczyja wina. Poza tym zauważyłeś, że ostotnio była jakaś dziwna? - Spytałam, a alfa skinął głową na tak. - No właśnie. Pośpi kilka godzin i jej przejdzie.

Richard miał coś jeszcze powiedzieć, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Puściłam męża i go ominęła, schodząc na dół. Otworzyłam drzwi, w których stanął Brendan.

- Dzień dobry. - Uśmiechnął się do mnie szeroko, co ja odwzajemniłam.

- Część młody. Już jesteś? - Spytałam, przepuszczając go w drzwiach.

- Tak. Kiedy p... To znaczy, kiedy napisałaś, byłem już w drodze. I tak chciałem sprawdzić czy Toni dotarła bezpiecznie do domu.

- Dotarła, ale jest chora. Pomyślałam, że Twoja obecność jej pomoże. Tak jest zawsze w związku z więzią. - Zakłam drzwi i ruszyłam z chłopakiem do salonu. - Toni śpi, więc może napijemy się herbaty?

- O ile nie będę przeszkadzał. - Brendan zdjął kurtkę i powiesił ją na fotelu. Ci młodzi to jednak nie widzą jak ubierać się w takie upały.

- Ty nigdy nie przeszkadzasz. W końcu jesteśmy już prawie rodziną. - Uśmiechnęłam się do chłopska i zaprowadziłam go do kuchni, gdzie już siedział mój mąż.

- Dzień dobry alfo. - Brendan momentalnie się spiął na widok mojego męża. Na co ja przewróciłam oczami.

- Tylko bez głupich gadek. - Ostrzegłam męża, podchodząc do niego. - Kiedy tylko Toni się obudzi, on idzie do niej. A jak będziesz okropny, to wyślę go tam wcześniej.

- Spokojnie skarbie. Będę bardzo grzeczny.

Królowa alfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz