🅧🅧🅘🅧

1.2K 78 11
                                    

Poczułam jak ktoś, porusza moją ręka. Uchyliłam powieki i ujrzałam przedwiecznego, który zakuwał moją rękę w kajdany. Poczułam złość i rządzę krwi, których nigdy w życiu nie czułam. Obudziło się we mnie coś, czego nie znałam. Podniosłam się gwałtownie, łapiąc wampira za szyję. Spojrzał na mnie zaskoczony. Raczej wątpił, że, obudzę się aż tak wcześnie. Z mojego gardła wydobyło się warczenie. Wysunęłam pazuru w celu rozszarpania mu gardła, jednak wampir widocznie chciał jeszcze pożyć. Złapał mój nadgarstek i odrzucił mnie na kilka metrów. Stare wampiry są silne i doświadczone w dodatku on był dawniej doradcą króla. To czyni z niego groźnego przeciwnika. No, ale to wiedziałam od samego początku.

- Myślałem, że mimo wszystko poddasz się bez walki. Wcześniej wydawałaś się, mniej waleczna. - Stwierdził, zdejmując z siebie marynarkę. - No, ale jeśli tak to niechaj będzie.

- Oby piekło miało dla ciebie litość. Bo ode mnie na pewno jej nie uświadczysz. - Warknęłam, podnosząc się z ziemi.

Wampir zaśmiał się gardłowo, a ja wiedziałam, że mam nad nim pewną przewagę. Mianowicie czas. On musi mnie zabić o północy. Czyli muszę przede wszystkim do niej dotrwać i nie dać się zabić. Wysunęłam pazury i zawarczałam, prezentując kły. Na wampirze jednak nie zrobiło to wrażenia. No tak w końcu pewnie nie jedną hybrydę zabił.

Stałam w miejscu, czekając na jego ruch. W moim interesie było to przeciągnąć jak najmocniej. Dlatego też czekałam. Moje oczy nieustannie zmieniały kolor, czemu towarzyszyło lekkie szczypanie. Było to co najmniej nieprzyjemne, a ja nic nie mogłam z tym zrobić co dodatkowo mnie irytowało. Starałam się jednak nie zwracać na to zbytnio uwagi. Miałam znacznie poważniejsze problemy na głowie.

W końcu wampir ruszył w moim kierunku i nim zdołałam zareagować, uderzył pięścią prosto w moja twarz. Wycofałam się, by nie stracić równowagi. Na oślep wzięłam zamach i usłyszałam jak moje pazury dra materiał. Wycofałam się i spojrzeniami odnalazłam mężczyznę. Podarłam jego koszule, jednak mu nic nie było.

Ruszyłam przed siebie i wskoczyłam na ołtarz, od którego się odbiłam. W ten sposób udało mi się zaatakować wampira od góry. Wbiłam pazury w jego ramiona a, kły zatopiłam w jego szyi. Jego krew była paskudna, a ja poczułam jak chce mi się wymiotować. Taka jest reakcja na picie krwi drugiego krwiopijcy. Przedwieczny odwrócił się gwałtownie i wbił mnie w ścianę. W końcu musiałam wyjąć kły z jego ciała. Wtedy nakrył moja twarz swoją dłonią i uderzył nią w ścianę. Moje ciało przeszła fala bólu a moje pazury się schowały. W ten sposób wampir mnie z siebie zrzucił. Złapał moje ubrania i podrzucił mnie tak, że uderzyłam o sufit, a następnie o podłogę. Zanim zdołał to powtórzyć, zebrałam się z ziemi i mu uciekłam. Zatrzymałam się parę metrów dalej i jęknęłam z bólu.

- Liczyłem, że poradzisz sobie lepiej. - Przyznał, ścierając krew z szyi.

- A ja liczyłam, że przedwieczny nie będzie gadatliwy. Obaj się przeliczyliśmy. - Wyprostowałam się na nogach i spojrzałam na niego, nie tracąc determinacji.

Teraz walczyłam o coś znacznie ważniejszego niż własne życie. Walczyłem o życie bliskich i co zabawniejsze chyba też o losy całego świata. Kto by pomyślał, że, tak skończę.

Wampir zaśmiał się, ewidentnie dobrze się bawiąc. Ja splunęłam chcąc pozbyć się paskudnego smaku krwi z ust. Już rozumiem, dlaczego nie pije się krwi wampirów. Smakuje tak paskudnie jak mówią.

Tym razem to ja pokonałam dystans, który nas dzielił. Wymierzyłam cios prosto w twarz wampira, a następnie kopłam go z pół obrotu. Chciałam powtórzyc mój ostatni ruch, jednak ten złapał moją kostkę. Uśmiechnął się złowieszczo i obrócił się wokół własnej osi, w pewnym momencie mnie puszczając. Ja uderzyłam o ścianę.

Czułam, że jestem w totalnej dupie. Nie byłam tak dobrze wyszkolona, jak on. Nie miałam z nim żadnych szans. Jednak jeśli nie mam szans przeżyć, muszę to przeciągnąć chociaż na tyle by stracił czas. Tak by chociaż nie mógł posiąść mocy hybrydy. Już tylko o to walczyłam.

Ponownie pozbierałam się z ziemi. Czułam, że to on ma kontrolę nad sytuacją. Musiałam więc zrobić coś, czego się nie spodziewał. Miejmy nadzieję, że księżyc jest dzisiaj po mojej stronie. Ruszyłam w jego stronę, w pewnym momencie schodząc na kolona. Wbiłam pazury w jego udo zostawiając na nim głębokie ślady. Nim zdążył się zorientować co się stało, stanęłam na równe nogi. Odbiłam się od ściany i owinęłam nogi wokół jego szyi. W ten sposób udało mi się go przewrócić. Szybko zmieniłam pozycje i znalazłam się nad nim. Zamierzałam wyrwać mu serce, dlatego rękę zbliżyłam gwałtownie do jego klatki piersiowej. On jednak złapał mój nadgarstek i wygiął moją rękę pod nienaturalnym kątem. W ten sposób wyrwał moja rękę z barku. Zawyłam z bólu robiąc kilka kroków w tył, by mu się wyrwać.

Teraz nie pozostali mi nic oprócz przemiany. To nastawi rękę. Jednak czy on właśnie na to nie liczy? No cóż, nie mam większego wyboru. Nie nastawię ręki w inny sposób, bo nie umiem. Do moich uszu doszedł dźwięk łamiących się kości, a ja po chwili stałam na czterech lapach. Warczałam na wampira, który widocznie zaczął się denerwować. Czyli zaczyna brakować mu czasu. Uniosłam ogon na znak dominacji i stanęłam, prężąc się jak struna. Postawiłam sierść i uszy a kły odsłoniłam.

- Urocze. - Rzucił ścierając krew, która spływała mu z nosa.

Rzuciłam się na niego, a ten mnie złapał. Zacisnął swoje ręce na moim ciele i zaczął je miażdżyć. Zaczęłam się wyrywać, jednak niewiele mi to dało. Wampir był silny i miał doświadczenie. Usłyszałam jak moje kości się łamią i wpadłam w panikę. W końcu mężczyzna stracił równowagę i upadł, a ja przygniotła go cielskiem. Szybko się odwróciłam i otworzyłam szczękę, a on ja złapał. Zacisnął dłonie tak, że wbijały się w nie moje kły. To musiało być cholernie bolesne, jednak on walczył o życie. W końcu zaczął mnie kopać. Ja w odpowiedzi oparłam na nim przednią łapę i wbiłam pazury w jego tors.

To były ostatnie minuty tej walki. Oboje byliśmy zmęczeni i poranieni. W końcu wpadłam na pomysł. Obróciłam łeb a on w panice, wbił się w moja szyję. Odruchowo pociągnął kilka łyków, a ja odskoczyłam. Wampir zwymiotował, zwracając moja krew. Kiedy skończył, doskoczyłam do niego i zacisłam szczękę na jego głowie. Włożyłam resztę siły w oderwaniu głowy od reszty ciała. Kiedy mi się to udało otworzyłam pysk a, jego głową upadła i przeturlała się kawałek.

Odeszłam od jego zwłok. Byłam ledwo żywa. Odmieniłam się, by złamane kości się nastawiły. Z ziemi zgarnęłam jego marynarkę i się nią okryłam. Oparłam plecy o chłodną ścianę, co przyniosło ulgę. Zsunęłam się po niej i położyłam dłonie na brzuchu, który zaczął mnie boleć. To w końcu był koniec.

Królowa alfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz