Uważnie śledziłam wzrokiem, mojego oprawce czując, że to naprawdę koniec. Przemyślał wszystko i teraz jest gotowy, by mnie zabić. Dodatkowo jest na tyle zdeterminowany i uparty, że był gotów czekać trzysta lat. Wątpię by pozostało w nim na tyle rozsądku, by było do czego przemawiać. Dlatego zamilkłam, starając się powstrzymać łzy. Już raz byłam martwa. Umarłam w trakcie przemiany w wampira. Jednak teraz miałam umrzeć na dobre. Z rąk szaleńca, który tylko skorzysta na mojej śmierci. I wykorzysta ją, by przejść władze nad całym światem. Bo obstawiam, że na tym nadprzyrodzonym się nie skończy. Bo czemu by też miało. Wygląda na zachłannego. A tacy nigdy nie kończą. Zawsze chcąc zdobyć więcej. I nic nie jest w stanie ich nasycić
- Nic nie powiesz? - Spytał, podchodząc wolnym krokiem.
- Obyś spłonął w ogniu piekieł. - Warknęłam starając się ukryć własny strach. - Czemu nie odebrałeś mocy królowej? Czemu to muszę być ja?
- Strach. Tylko on pozwoliłby Ci na tak paskudne myśli. - Stwierdził, łapiąc mój podbródek. - Chodzi o przepowiednie. Mówi ona konkretnie o tobie. Wampirołak narodziny trzysta lat po śmierci królowej. Owoc związku wampira i wilkołaka. Królowa była córka dwóch hybryd. Dlatego jej krew nie mogła nikomu nadać mocy.
- Jak długi byłam nieprzytomna? - W końcu miałam czas by skupić się na szczegółach. Wcześniej kompletnie o tym nie myślałam, jednak teraz mogłam skupić się na tym ile czasu mi pozostało.
- Do wschodu księżyca zostało nam zaledwie kilka godzin. - Oświadczył nadal się ode mnie nie odsuwając. - Czyli bardzo mało czasu. Chyba powinnaś pomału zacząć się przyzwyczajać do bycia martwą.
- Co ty pieprzysz? - Spytałam w nadziei na odpowiedź, która nigdy nie nadeszła.
Wampir złapał moją głowę i silnym ruchem wykręcił ją w bok. Usłyszałam dźwięk łamanego karku. Potem była już tylko ciemność i głucha cisza niezmącone dosłownie niczym. Do momentu, kiedy mrok zastąpiła jasność. Biel tak czyste, że aż bolesna dla oczu. Podniosłam się do siadu, by przekonać się, że nie jestem sama.
- Zanim zapytasz. - Kobieta odezwała się, zanim ja zdążyłam to zrobić. - Skręcił Ci kark, aby wszystko przygotować. W trakcie krwawej pełni masz tyle siły, aby zaleczyć nawet takie obrażenia.
- Okej... To nie bardziej nienormalne niż reszta mojego życia. - Podniosłam się z ziemi, cały czas obserwując kobietę. - Ty jesteś Nidawera, tyle wiem. Pytanie tylko co ty tutaj robisz?
- Przybyłam, aby służyć Ci radą. W tej chwili bardzo jej potrzebujesz. - Oświadczyła, jakbym w cale nie była tego świadoma. - Wiem, że tego nie pamiętasz, jednak już kiedyś rozmawiałyśmy.
Spojrzałam na nią jak na wariatkę, którą zresztą w tej chwili się wydawała. Chyba pamiętałabym rozmowy z ostatnią władczynią hybryd. A ja do niedawna nawet nie byłam świadoma, że taki ktoś istniał.
- To działo się za każdym razem, gdy umierałaś w trakcie przemiany. - Kontynuowała, kiedy nie doczekała się mojej reakcji. - Kiedy twoje serce się zatrzymywało, za każdym razem trafiałaś tutaj. Wtedy rozmawiałyśmy. Zawsze cię uspokajałam i zapewniałam, że dasz sobie radę. Jednak ty nigdy tego nie pamiętałaś. Do życia wracałaś bez wspomnień jednak już spokojniejsza.
- Dobra udajmy, że Ci wierzę. - Rzuciłam nieprzekonana, nie mając ochoty słuchać jej uzasadnień czy dowodów. - Jednak po co jesteś tutaj teraz? Za kilka godzin naprawdę będę martwa.
- Nie doceniasz własnej siły, jeśli myślisz, że sobie nie poradzisz. - Stwierdziła, podchodząc do mnie bliżej. - My hybrydy jesteśmy wyjątkowo. I jesteśmy zdolne do większych poświęceń.
- Powiedziała baba, która żyła z pięcioma facetami. - Warknęłam, krzyżując ramiona na piersiach.
- Wiem, że w twoim przeświadczeniu to coś okropnego. Jednak takie wtedy były czasu. Kiedy umierała przeznaczona któregoś z moim alf lub kogoś z mojej najbliższego otoczenia miałam go obowiązek pocieszyć. - Tłumaczyła, z trudem powracając do tamtych czasów. - Niestety hybrydy nie potrafią kochać tak mocno i wiernie jak wilkołaki czy wampiry. Dlatego często kochamy kilku mężczyzna naraz. A królowa ma prawo do haremu, z którego ja skorzystałam.
- To nie tłumaczy twojej niewierności. - Stwierdziłam z typowym dla mnie uporem.
- Nie byłam niewierna. Mój przeznaczony wiedział i na wszystko się godził, sam mnie zdradzając. Jednak myślę, że ciebie najbardziej nie boli moja niewierność, lecz to, że to Ty nie kochać Brendana tak bardzo jakbyś tego chciała. - Pokonała dzielący nas dystans i położyła dłonie na moich ramionach. - To nic złego nie być więźniem miłości. Nie jestem okropna dziewczyną, bo nie chcesz porzucić dla niego własnych marzeń, do których masz pełne prawo. Wilkołaki i wampiry kochają bez pamięci, przez co w pewnym momencie zaczynają funkcjonować ze swoim partnerem jako jedna istota. Nie mają planów na siebie osobno i w ich życiu nie ma miejsca, na nic co nie uwzględnia tego drugiego. To nic złego, że chcesz mieć własne życie. A dla niego jako dla człowieka to wielki plus. Ludzi i hybrydy łączy to, że nienawidzą być zniewoleni i pozbawieni wybory.
- Dobra. - Zrzuciłam jej dłonie z ramion. - Dzięki tobie oszczędzę na terapii małżeńskiej więc fajnie. Tylko jak to ma mi pomóc pokonać tego wariata? - Spytałam, przechodząc do sedna sprawy.
- By go pokonać, musisz pozbyć się uprzedzeń do samej siebie. I przede wszystkim użyć pełnej mocy hybrydy. - Kobieta wypuściła powietrze z ust, spoglądając na mnie przybita. - To stary wampir z doświadczeniem. Zabił mnie bo tak naprawdę zawsze bałam się użyć pełnej mocy hybrydy. W końcu już teraz cię nienawidzą. Więc co będzie, kiedy zabijesz czystej krwi wampira? Też o to pytałam Anthwanette. Dlatego teraz Ty płacisz za moje błędu. Gdybym wtedy się nie bała, los świata nie wisiałby na włosku.
- Masz rację. Boję się tego, co o mnie pomyślą gdy go zabije. Jednak muszę to zrobić bo to, co powiedzą nie jest tak ważne, jak los tego świata.
- Wiesz, co jeszcze zjebałam? Własne małżeństwo. To, że nie kochałam męża tak mocno, jak robią to wampiry czy wilkołaki nie sprawiało, że powinnam tworzyć harem. Jednak po ponad trzystu latach widzę, że był to tylko okaz strachy. W końcu, kiedy z jednym mężem ci się nie układa, masz jeszcze czterech. Tak jest łatwiej bo zamiast rozwiązywać problemy, uciekasz od nich. - Wyjaśniła, zgarniając pasmo włosów z twarzy. - Więc jak widzisz, zjebałam wiele spraw. Nie powtarzaj moich błędów i walcz zamiast uciekać. I pamiętaj, że on może sobie być starym wampirem, jednak to ty jesteś hybrydą. - Położyła dłoń na moim policzku. - Królik walczący o życie zawsze będzie biegł szybciej niż goniący go wilk.
- I co to kurwa znaczy? - Spytałam zdezorientowana.
- Wkrótce sama się przekonasz. Żegnaj Toni.
Zamknęłam oczy czując jak grunt, sypie mi się pod nogami. Ponownie zaczęłam czuć chłód i słyszeć pojedyncze dźwięki. Aż w końcu ujrzałam jasne światło, które przywróciło mi zmysły.
CZYTASZ
Królowa alf
Hombres LoboAnthwanette dziwne imię dla dziwnej dziewczyny. Wszyscy jednak mówią mi Toni, bym mogła poczuć się choć odrobinę normalna. Jednak czy królowa rasy, która nawet nie istnieje, może czuć się normalnie? Zwłaszcza kiedy do gry wkraczają wyznawcy starego...